[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Perspektywa całodziennego pobytu w towarzystwie pani Oastler początkowo nasunęłaJackowi pewne obawy.Niepokoił się, czy Leslie ni stąd, ni zowąd nie zaatakuje go w negliżu.Bądz co bądz, matka nie tylko udzieliła im w tej kwestii błogosławieństwa, ale wciążzachęcała Leslie do seksu z Jackiem.(Na przykład kiedy pani Oastler zmywała naczynia pokolacji, Jack słuchał muzyki, a Alice wylegiwała się na sofie).- Leslie, może prześpisz się dzisiaj z Jackiem? - wołała w stronę kuchni Alice.- Mamo, na miłość boską.- Nie, dziękuję, Alice! - odkrzykiwała w stronę salonu Leslie.- Spróbuj, mogłoby ci się spodobać - rzuciła kiedyś przy kolacji Alice.- Chybanie chrapiesz, Jack, prawda? Będziesz mogła przy nim spokojnie zasnąć, Leslie, nie to coprzy mnie.To znaczy, jak już będzie po wszystkim.- Proszę cię, przestań - odparła Leslie.- Myślisz, że jak długo jeszcze będę z tobą sypiać? - warknęła Alice.- Mamnadzieję, że nie przyjdzie ci to do głowy, kiedy będę w śpiączce!- Mamo, Leslie i ja nie chcemy iść ze sobą do łóżka - oznajmił Jack.- Ależ chcecie, kochanie - zapewniła matka.- Nie chcesz przespać się zJackiem, Leslie? Oczywiście że chcesz! - wykrzyknęła radośnie, nim pani Oastler zdążyłazareagować.Jack mógł sobie tylko wyobrazić, jaki bigosik upitrasiłaby Emma na podstawietakiego trójkąta: na pewno coś na miarę związku pochwicy z za dużym członkiem! Zgodnie zprzewidywaniami Jacka atmosfera panująca w domu wybitnie wręcz sprzyjała zakończeniupracy nad jego-(Emmy) scenariuszem.Sam scenariusz stawał się mariażem plagiatu oraz prawowitej własności, połączeniemchytrej komercji z oślepiającymi snopami światła, w których dryfują znajome, a jednakniezmiennie zachwycające drobinki kurzu.( Pozornie zwykłe, acz wyraznie zaznaczoneszczegóły, które zapamiętujemy z dobrego filmu , jak mawiała Emma).Z uwagi na zapał, z jakim rzucił się w wir pracy, lecz również z powodu tego, żerazem z panią Oastler stali się ofiarami coraz częstszych napaści matki, Jack przestał się lękaćawansów Leslie, która zresztą raczej nie wchodziła mu w drogę.Kiedy schodził do kuchni, aby zaparzyć sobie herbatę bądz zjeść jabłko lub banana,często zastawał panią Oastler przy stole, tak jakby Alice dopiero wyszła z domu i lada chwilamiała powrócić.W takich wypadkach, podczas zwięzłej wymiany zdań, Leslie przekazywałamu kolejny brakujący element układanki pod tytułem William Burns.Przeważnie robiła wrażenie wyczerpanej.Wspomnienia nachodziły ją w zgołanieoczekiwanych sytuacjach, i Jack często siedział jak na szpilkach, gdyż nigdy nie wiedział,co zaraz usłyszy.Co gorsza, zachowanie ich obojga mogło mylnie sugerować, że jednakposzli ze sobą do łóżka, co nie umykało bystrej uwagi Alice.- Spałaś z nim, Leslie, prawda? - pytała po każdym powrocie z pracy.- Nie, nie spałam - odpowiadała niezmiennie pani Oastler, siedząc przykuchennym stole, tak jakby zapuściła tam korzenie.- Hm, a wyglądasz, jakbyś spała - komunikowała Alice.- Po prostu, jakby ktośrżnął cię do upadłego, Leslie.Aatwo było zrzucić jej skandaliczne zachowanie na karb postępującej choroby.Niemniej jednak słownictwo Alice również ulegało zmianie.Nie chodziło nawet odykcję,dobitnie świadczącą o determinacji, z jaką panna Wurtz wyrugowała jej szkocki akcent: Alicestawała się coraz bardziej ordynarna.Ordynarna jak zawsze Emma, czasami Leslie, ostatniozaś również Jack.( Od wyjazdu do Kalifornii , podsumowywała matka).Ale Jack pracował dalej.Pokazał nawet brudnopis pani Oastler, która nie mogła siędoczekać, kiedy go przeczyta.Ku zdziwieniu Jacka tekst bardzo ją wzruszył: uznała go zaniezwykle wiemy powieści.Zadała sobie nawet trud sporządzenia listy różnic, jakie dzieliłygo od oryginału.I wcale nie chodziło o krytykę: Leslie pragnęła jedynie, aby Jack docenił jejspostrzegawczość.Wśród wielu różnic znalazły się oczywiście zmiany wprowadzone przezsamą Emmę bądz przez nią zasugerowane.Lecz niektóre z nich pochodziły od Jacka.- Ale podoba ci się? - zapytał.- I to jak - odrzekła ze łzami w oczach.Jako początkujący pisarz Jack Burns nigdy nie miał do czynienia z wyrazami aprobatywobec swych dokonań literackich, co zasadniczo wpłynęło na zmianę relacji pomiędzy nim apanią Oastler.Aączyło ich coś więcej aniżeli agonia matki: zjednoczyła ich praca nadscenariuszem Recenzentki bzdur oraz nieoczekiwana rola, jaką odegrała w tym Leslie.Zbliżyła ich również postawa Alice, która przerzuciła ciężar zwierzeń na paniąOastler.Najgorsze (choć w ostatecznym rozrachunku może najlepsze) zaś były ciągłe i zgołaniepojęte wysiłki Alice, mające na celu zmuszenie ich do seksu, przed którym oboje bronilisię, ile sił.Zamierzali wytrwać w swoim postanowieniu, przynajmniej dopóki Alice żyje ibezwstydnie suszy im o to głowę.(Co okazało się tym trudniejsze, iż pomimo postępującegoobłędu Alice miała całkowitą rację: oboje zwyczajnie tego chcieli).Alice była [ Pobierz całość w formacie PDF ]