[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobnie jak my.- Urocze.- Edmund prychnął do trzymanego w dłoni cynowego kubka.-Może wyglądać, jakbym był niefrasobliwy, ale to nie prawda.Oni nie majążadnych umiejętności i nie są przyzwyczajeni do ciężkiej, całodziennej pracyfizycznej.Kiedy ostatnio próbowano czegoś takiego, zginęło ćwierć populacji.- Kiedy to było? - zapytał Myron.- Poi Pot, Kambodża.Trochę ponad dwa tysiące lat temu.Właśnie wygrałWojnę domową i zdecydował, że wszyscy mieszkańcy miast mają się przenieść nawieś i żyć z ziemi.Zginęła jedna czwarta z nich, trzy miliony ludzi.Wielu z powodu bicia i tortur, ale większość z głodu.Podobna sytuacja zdążyła sięw tym rejonie kilka dekad wcześniej, i tamta spowodowała śmierćnawet jeszcze większej liczby ludzi.A tamte grupy przynajmniej miały jakieśPojęcie o pracy.- Jest całkiem możliwe, że zginie jedna czwarta naszej populacji - smutnozgodziła się Sheida.- Ale jeśli nie będzie produkcji żywności, wtedy zginąWszyscy.A nie ma żadnych rolników.- Myron, myślisz, że mogą się tego nauczyć? - Edmund odwrócił się doswego rozmówcy.- Najlepiej, jeśli jest się przy tym wychowywanym, nie uważa się wtedy codziennejpracy od rana do nocy przez cały rok za ciężką- odpowiedział farmerz ponurym uśmiechem.- W innym przypadku.- Przypuszczam, że po prostu będziesz musiał udzielać wielu lekcji.- Talbotpociągnął kolejny łyk piwa.Ono również już niedługo stanie się towaremdeficytowym, na jakiś czas będą musieli skupić się na pszenicy, nie jęczmieniu.- Ja też - dodał z grymasem.- Musisz wszystkim kierować, nie wyklepywać ostrza mieczy - poprawiłaSheida.- Cóż, nie wiem, ile czasu mogę poświęcić na uczenie ludzi, prowadząc równocześniefarmę- zauważył Myron.- A jeśli nie będę się zajmował farmą, niktnie będzie jadł następnej zimy.%7łeby już nie wspomnieć o tym, że nie mogę byćwszędzie równocześnie.- A co z twoimi synami? - zapytała Sheida.- No, co z nimi? - odpowiedział pytaniem Myron.- Obaj są gotowi przejąćpracę po mnie, ale chcą też własnych farm.- Wyznacz jednego z nich, żeby został instruktorem - zasugerował Edmund.- Może kimś w rodzaju agenta rolnego.- Może.Ale mógłby sam hodować żywność.- Wymyśliłam, jak można by wprowadzić rodzaj.wędrownego instruktora -powiedziała Sheida.- Wędrującego w dość dużym zakresie.Wiązałoby się toz pewnymi problemami, między innymi rzadkimi wizytami w domu.Zapytajich, czy któryś z nich byłby zainteresowany.Dużo podróży.- Dobra - zgodził się z powątpiewaniem Myron.- Szczerze mówiąc, Tompewnie by tego chciał.Lubi teorię uprawy ziemi, ale tak naprawdę wcale nielubi pracować, jeśli wiecie, o co mi chodzi.- Tymczasem zajmiemy się uruchomieniem programu zaznajamiania - zdecydowałEdmund.- Większość z nich wyląduje w końcu na farmie.Ale potrzebujemy nie tylkorolników.Zwłaszcza jeśli będzie to trwało tak długo, na ile sięw tej chwili zanosi.- Jeszcze jedna sprawa, którą trzeba umieścić na liście - przypomniała Sheida,notując.- Jeśli to sprawdzi się tutaj, przekażemy informację innym i zobaczymy, coz tego wyjdzie.- I jeszcze jedno, Sheida.To jest wojna.A to oznacza, że kiedy zaczniemy ciępopierać, Paul prawdopodobnie znajdzie jakieś grupy, które nas zaatakują.- Tak, zrobi to - odpowiedziała członkini Rady.- I pomogę wam, na ilebędę mogła.Ale.- No cóż, dobra wiadomość jest taka, że mogę zupełnie się nie znać na wojnie w Sieci, ale będę bardzo zdziwiony, jeśli mają dowódcę sił lądowych, którymoże mi dorównać.- Ubrania - powiedziała Roberta.Partnerka Toma była miejscową szwaczkąi był to jeden z pierwszych punktów podjętych, gdy tylko cała trójka wróciłaz zebrania.Awatar Sheidy został nieco dłużej, jako że inne awatary przekazaływiadomość, że monitorowane przez nie grupy dopiero zaczynały się zbierać.Plan Raven s Mill polegający na przygotowaniu grup czeladniczych do zaznajamianiasię z pracą został przekazany przez awatary i spotykał się z mieszanymi reakcjami.- Możemy hodować badwab - zauważył Myron.Hybryda bawełny z wielomacechami jedwabiu była wytrzymała i umożliwiała uzyskanie doskonałegomateriału, ale roślina wymagała raczej wyższych temperatur.- Możemy też hodować owce - dodała Bethan.- Więcej materiału z ara dostanie się z badwabiu - zauważył farmer.- Przyznaję, żewełna jest o wiele lepsza na zimną pogodę, badwab praktycznie wcalenie izoluje.Ale mam tylko pięć owiec, na długo przed zebraniem rozsądnejilości wełny będziemy mieć mnóstwo badwabiu.- Są dzikie owce - wtrącił Robert.- Wiesz, jak w lecie wyglądają górskiełąki.- Większość dzikich owiec wywodziła się ze współczesnych hodowli i samodzielniezrzucały wełnę, kiedy robiło się dostatecznie ciepło.Pierwotnie byłato zmiana genetyczna mająca na celu wyeliminowanie problemu strzyżenia, aleprzy dzikich zwierzętach oznaczało to, że przez kilka tygodni wczesnym latemgórskie łąki pokryte były plamami bieli.Większość ptasich gniazd w okolicyzrobiono z czystej wełny, doskonalszej niż najlepszy kaszmir.- Masz tego trochę? - zapytał Edmund.- To znaczy badwabiu.- Tak.Nigdy go nie siałem, ale wiem jak.- Badwab można wykorzystać nie tylko na ubrania - stwierdził Robert.-Będziemy go potrzebować na cięciwy, liny.- Na liny lepsze są konopie.W tym roku możemy zebrać przynajmniej jedenplon badwabiu.Jednak gręplowanie i przędzenie.wymagają mnóstwa pracy.Nie przypuszczam, żeby istniała szansa na mechaniczne gręplarki i przędzalniedo czasu, gdy dojrzeją zbiory?- Kiedy? - zapytał Edmund.- Powiedzmy, że we wrześniu?- Może, ale jest tyle zadań dla tych kilku rzemieślników, których mamy.Umieść to na liście.Kiedy będzie sezon siania?- Tak z głowy to nie pamiętam.Kiedy już gleba jest odpowiednia i ciepła,We pózniej tutaj niż na południu, lepiej rośnie w gorącym klimacie, ale podobnie jest zwieloma roślinami.- Herbata - zamarudził Edmund.- Prawie mi się skończyła.- %7ładnych zródeł kofeiny - powiedział Myron.- Mam w cieplarni kilka roślinekherbaty, ale nie dość, żeby zrobić więcej niż filiżankę co dwa lata.%7ładnejkawy, herbaty.- Nie potrafię uwierzyć, że trujecie się czymś takim.- Sheida skrzywiła sięz dezaprobatą.- Kofeina ma okropny wpływ na ciało.-.żadnej czekolady - kontynuował Myron.- Bez czekolady?- Ma w sobie kofeinę - ze złośliwym uśmieszkiem stwierdził Edmund [ Pobierz całość w formacie PDF ]