[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drogą eliminacji doszedłem do wniosku, że tylko Knox był na tere-nie kopalni podczas obu dni, gdy popełniono kradzieże.W czasie obu tych wizyt zaglą-dał do sortowni.Wydarzenia te były odległe od siebie o ponad miesiąc, więc odtworze-nie wszystkiego zajęło mi trochę czasu.Na moje nieszczęście nie zawiadomiłem dyrek-cji o tych wnioskach, bo& znowu urwał i uśmiechnął się z ironią, której ostrze kie-rował przeciw sobie samemu & chciałem pokazać wszystkim, jakim jestem inteli-gentnym, spostrzegawczym i godnym zaufania młodym człowiekiem.Miałem wielkieaspiracje, przyjechałem tu, żeby się dokształcić klasyfikując setki i tysiące diamentów.Wiele się nauczyłem zresztą.To bardzo ważne wiedzieć, co pozostanie po oszlifowa-niu z wielkiego surowego diamentu.Oczywiście nigdy nie ma pewności, ale dobry fa-chowiec może wiele przewidzieć.Przepraszam, nie o tym miałem mówić, ale chcę wy-jaśnić przyczyny, dla których wszystko odbyło się tak, jak się odbyło.Gdy doszedłemdo wniosku, że najprawdopodobniej udało mi się wykryć złodzieja, choć nie złapałemgo za rękę i nie mam żadnych bezpośrednich dowodów przeciw niemu, ucieszyłem się.Pomyślałem o ojcu i o tym, jak będzie ze mnie dumny.Mieliśmy nieposzlakowane na-zwisko, nasz zakład obróbki drogich kamieni równy jest, gdy chodzi o jakość wyko-nania, najlepszym domom szlifierskim Amsterdamu.I zawsze uchodziliśmy za uczci-61wych kontrahentów.Zależało mi na tym, aby kierownictwo kopalni Flora , tak bliskoz nami związanej, pamiętało mnie jako bystrego młodzieńca, na którym można pole-gać.To powinno było przynieść owoce w przyszłości& Mój Boże! machnął ręką. I właśnie kiedy siedząc samotnie w sortowni rozważałem to wszystko, drzwi otwo-rzyły się i wszedł pan Richard Knox, który tego dnia powrócił z jednej ze swych za-granicznych podróży.Powiesił swój płaszcz obok mojego na wieszaku, a pózniej ob-szedł wraz ze mną stoły sortownicze, oglądając kamienie.Braliśmy je do ręki, pokazy-wałem mu sam niektóre, godne uwagi.Udawałem, oczywiście, że nie interesuję się jegopoczynaniami, ale nie spuszczałem oka z jego rąk.Najbardziej zdumiewające jest to, żenawet dziś gotów byłbym przysiąc, że nie udało mu się ukryć żadnego, najmniejszegonawet kamienia.Wreszcie odszedł w stronę wieszaka, a kiedy wkładał płaszcz, ja jeszczeprzez chwilę zajęty byłem układaniem na stołach poruszonych przez nas i już przesor-towanych kamieni.Był to jedyny moment, kiedy mógł mi włożyć i z całą pewnościąwłożył do kieszeni te diamenty, które pózniej tam znaleziono& To ten sam płaszcz,który tu wisi w tej chwili.Wyszliśmy razem.Zamknąłem drzwi, uruchomiłem systemalarmowy i trzymając klucz w ręce, a płaszcz przerzucony przez ramię, ruszyłem wrazz Knoxem korytarzem do pokoju strażników, gdzie oddałem klucz do kasy pancernej,z której braliśmy go każdego ranka.Chciałem pojechać na pózny lunch do śródmie-ścia, ale Knox zaprosił mnie do małej restauracyjki tuż za bramą kopalni.Zgodziłemsię oczywiście.Zależało mi na zawarciu z nim bliższej znajomości.Był jowialny, uśmie-chał się i żartował przez cały czas, gdy szliśmy ku bramie przez podjazd dla aut.Zawszelubił wiele mówić.Gdy doszliśmy do bramy, strażnicy poprosili mnie do pokoiku we-wnątrz wartowni.Wyrywkowe rewizje były w kopalni dość częste i nikt nie trakto-wał ich jako objawu braku zaufania.W końcu Flora była dość niecodzienną kopalniąi rządziła się od dnia powstania własnymi prawami.Dlatego nie powziąłem w pierw-szej chwili najmniejszych podejrzeń.Jeden ze strażników wziął mój płaszcz do ręki,wsunął dłoń do kieszeni i wyjął z niej garść nie oszlifowanych diamentów!& Pózniej,już w czasie procesu, dowiedziałem się, że Knox podejrzewał mnie od pierwszej chwilii dał o tym znać dyrekcji, a poza tym śledził mnie na własną rękę& I to właśnie byłookropne& On przedstawił całą sprawę dokładnie tak, jak ja mogłem, chciałem przed-stawić, zamieniwszy nasze role! Z tą różnicą, że diamenty znaleziono przy mnie, a nieprzy nim! W mojej obecności zeznał, patrząc w oczy zasłuchanych sędziów, że wziąłsobie za punkt honoru odkryć sprawcę obu kradzieży, które pośrednio obciążały honorjego i wszystkich uczciwych pracowników kopalni, póki sprawca znajdował się na wol-ności.Do owej chwili niczego jeszcze nie rozumiałem.Wydawało mi się, że śnię, a Knoxjest także ofiarą jakiejś okropnej pomyłki, która pogrążając mnie, zmusza go do myl-nych wniosków [ Pobierz całość w formacie PDF ]