[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więc to w taki sposób Zandur zmuszał swego więźnia do posłuszeństwa! A przecież Hilarion nie powiedział mi o tym.Zdumiał mnie hart ducha człowieka, którego tak długo trzymano w niewoli i poddawano torturom.Istnieją sposoby, za pomocą których umysł może uciec przed bólem i potrzebami ciała, wewnętrzna dyscyplina, której ludzie ze Starej Rasy uczą się wcześnie, bo jeżeli chce się władać Mocą, trzeba najpierw kontrolować siebie.Hilarion mógł się do nich odwołać, chyba że maszyny również je anulowały.Powinnam pomóc uwięzionemu adeptowi nie tylko z litości; przecież mnie także mógł spotkać taki sam los.Miałam jego różdżkę.Teraz obróciłam ją w rękach.Hilarion ostrzegł mnie, że różdżka tylko jego posłucha.Ale jak mu ją dostarczyć? Byłam pewna, że Zandur uwolni mnie z prowizorycznego więzienia, kiedy będzie przygotowany na wszystkie próby ucieczki.Pozostała mi więc jedynie Ayllia.Spojrzałam w stronę, gdzie nadal leżała nieruchomo.Czy Zandur mógł wykryć telepatyczne sygnały i w jakim stopniu? Darzyłam jego maszyny szacunkiem, ponieważ zupełnie ich nie rozumiałam.Czy były wśród nich takie, które wychwycą myślowe posłanie i powiadomią swego pana? A ja przecież jeszcze nie odzyskałam w pełni możliwości telepatycznych, stałam się kaleką i muszę kuśtykać tam, gdzie kiedyś mogłam biec.W każdym razie, jeśli Ayllii nie zamknięto tak jak mnie w niewidzialnym więzieniu, będę mogła się nią posłużyć.Sprzyjał mi fakt, że była nieprzytomna.Mądre Kobiety kierowały ludzkimi umysłami za pomocą halucynacji i snów.Jeżeli dotrę do Ayllii i jeśli moje posłanie nie zostanie wykryte…O ile mogłam się zorientować, Zandur był całkowicie pochłonięty świetlnymi tablicami.Vupsallka nadal leżała w miejscu, gdzie ją ostatnio widziałam, teraz odwrócona na bok, z głową opartą na zgiętym ramieniu, jakby spała.Jeśli tak, to tym lepiej dla mnie.Zaczęłam stopniowo wyłączać się z otoczenia.Była to tradycyjna metoda kontroli myśli.Dobry rezultat zależał od wrażliwości osoby, którą zamierzałam kontrolować.W Estcarpie, w przeciwieństwie do tych lochów, nic nie przeszkadzało mi się skupić, a ja obawiałam się dotknąć pasma, którego używał Hilarion, żeby nie zaalarmować Zandura.Tak jak mnie nauczono, zamknęłam oczy na wszystko poza ciałem Ayllii.Nie musiałam budować w myśli jej wizerunku, ponieważ miałam ją przed sobą.Zaczęłam nadawać, szukając zarazem pasma właściwego jej umysłowi.Wydawało mi się, że nikt nie pilnował Vupsallki, mogłam się jednak mylić.Był to ogromny wysiłek, gdy tak wytężałam okaleczoną moc.„Ayllio! — nadałam tak, jakbym zawołała ją na głos.— Ayllio! Ayllio!”Wiele razy widziałam rybaków, którzy cierpliwie zarzucali wędkę, pozwalali jej unosić się na powierzchni wody, znów ją wyciągali i ponownie zarzucali — bez rezultatu.I tak właśnie działo się teraz ze mną.Walczyłam z rozpaczą, z przekonaniem, że nie uzyskam tego, co kiedyś było dla mnie prostym ćwiczeniem.„Ayllio!” — Nie, nie mogłam jej dotknąć.Albo brakowało mi sił, albo coś niweczyło moje usiłowania.Zaraz… Jeśli tak się rzeczy miały, to jak Hilarion pojawił się w moim śnie? Czy naprawdę to się zdarzyło? A może to tylko halucynacja stworzona przez Zandura?Niektórzy Adepci nie służyli Ciemności, ale większość tak.Czy Hilarion był jednym z nich? Zawahałam się, przywołałam wspomnienia i poznałam gorycz porażki.Wycofałam się na jakiś czas w otchłań niepamięci, a później znów zaczęłam rozmyślać, mając jaśniejszy umysł.Mój współwięzień był częścią tego, co Zandur robił za pomocą swoich maszyn.Wymagało to myślowego kontaktu, ponieważ jego ciało było uwięzione.Na własne oczy widziałam, że szaroskórzy mężczyźni naciskali guziki, jakby z pamięci, nie z własnej woli, nie dlatego, że rozumieli i myśleli.Wobec tego miałam do czynienia z energią pokrewną naszej Mocy, z którą można byłoby się połączyć.Przypuśćmy, że podłączyłabym się częściowo, budując bazę dla mojej chwiejnej łączności myślowej.Wydało mi się to nader kuszące, ale kryło się w tym pewne niebezpieczeństwo.Albowiem taki kontakt mógł przyciągnąć całą moją osobowość tak, jak magnes przyciąga żelazo.Zdawałam sobie sprawę, że to, co się teraz działo, wymagało ogromnego wysiłku od Hilariona.Czy Zandur potrzebował snu? Może jego sztuczne ciało nie znało zmęczenia? Czy jego maszynom kiedykolwiek brakowało energii? A skoro tak, to kiedy jej zabraknie? Na pewno dla mnie za późno, ponieważ Zandur może sobie przypomnieć, że ma drugiego więźnia, i zająć się moją osobą.Zaczęłam obserwować otoczenie i przekonałam się, że w czasie, kiedy zajmowałam się Ayllią, dokonała się tam zmiana: dodatkowe tablice znów były ciemne, a krzesła przed nimi puste.Zandura zaś zobaczyłam z drugiej strony podwyższenia, stał przed Hilarionem.Spoglądał na adepta i widziałam uśmiech zadowolenia na jego twarzy.Odezwał się, a jego słowa, choć ciche, dotarły do mnie:— Dobrze się spisałeś, mój przyjacielu.Jeżeli nawet nie dobrowolnie, to jednak powiększyłeś nasze dokonania.Nie wierzę, aby ci z wież znowu tego spróbowali: nie lubią ponosić strat.— Pokręcił powoli głową, jakby przyglądał się z dumą wnętrzu ogromnej komnaty.— Dokonaliśmy więcej, niż uważaliśmy za możliwe, kiedy instalowaliśmy je tutaj.Były wtedy tylko maszynami, przedłużeniem naszych rąk, oczu i mózgów.Teraz są czymś więcej, a mimo to… — jego twarz wykrzywił nagle konwulsyjny grymas — a mimo to nadal nimi rządzimy, a nie one nami! I tak musi być, dopóki stoi choć jedna wieża.Budowniczowie wież postąpili gorzej, niż im się wydawało, kiedy oddali się w moc maszyn.My wiedzieliśmy lepiej! Człowiek — uderzył pięścią w rozwartą dłoń — człowiek istnieje, człowiek przetrwał!Człowiek, powtórzyłam w myśli.Czy mówił tak o sobie? Przecież Hilarion powiedział, że Zandur dawno przestał być człowiekiem w naszym rozumieniu tego słowa; a może mówił o swoich sługach, bezdusznych stworach działających tylko na rozkaz, pozbawionych woli i umysłu? Przemawiał jak ktoś, kto toczy sprawiedliwą wojnę.W Escore mówiliśmy tak o walce z mocami Ciemności, a w Estcarpie o bojach z Karstenem i Alizonem.W podobnie zaciętych zmaganiach kryje —się pułapka, którą niewielu udaje się ominąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]