[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— To ty, Tadziu? Co się stało?Biała, drobna postać podbiegła do jej łóżka.— Aniu — wyjąknął Tadzio zarzucając jej ramiona na szyję.— Ogromnie się cieszę, że wróciłaś do domu.Nie mogłem zasnąć, bo musiałem komuś o powiedzieć.— Co powiedzieć?— Jaki jestem nieszczęśliwy.— Dlaczego, Tadziu?— Bo byłem dzisiaj niegrzeczny, bardziej niegrzeczny niż zawsze.— Cóż takiego zrobiłeś?— Boję ci się powiedzieć, bo na pewno przestaniesz mnie lubić.Znowu nie mogłem się dzisiaj modlić.Nie śmiałem zwierzyć się Panu Bogu z te co uczyniłem.— On i tak wie o tym, Tadziu.— Tola też mi to mówiła, ale myślałem, że może Pan Bóg tego właśnie nie zauważył.Postanowiłem przedtem tobie powiedzieć.— Cóż ty takiego zrobiłeś?Tadzio zaczął mówić szybko, bez chwili wytchnienia:— Zamiast pójść do kościoła, łowiłem ryby z dziećmi Cottonów.Później skłamałem pani Linde i… strasznie kląłem, nawet bluźniłem przeciw Bogu.Nastąpiła cisza.Tadzio umilkł także i nie wiedział, co dalej robić.Więc Ania była na niego aż taka zła, że już nigdy nie będzie z nim rozmawiać?— Aniu, jak mnie ukarzesz? — zapytał po chwili.— Uważam, mój drogi, że i tak już jesteś ukarany.— Nie, nikt mnie nie karał.— Nie czułeś się dobrze, jak popełniałeś te brzydkie czyny, prawda?— Prawda — odparł Tadzio stanowczo.— To sumienie cię ukarało.— A co to jest sumienie? Chciałbym wiedzieć.— To jest coś takiego w tobie samym, co ci zawsze mówi, czy robisz źle czy dobrze, a jeśli robisz źle, to czyni cię nieszczęśliwym.Nie słyszałeś nigdy jego głosu?— Owszem, ale nie wiedziałem, co to jest.Może byłoby lepiej, gdybym wcale nie miał sumienia, Aniu? A gdzie jest to sumienie? Chciałbym to wiedzieć.Może w brzuchu?— Sumienie jest w duszy — odparła Ania zadowolona, że dookoła panowały ciemności, bo przecież w takim wypadku należy zachować powagę.— Wątpię, czy potrafię go się pozbyć — szepnął Tadzio z westchnieniem.— Aniu, czy powiesz o tym Maryli i pani Linde?— Nie, mój drogi, nikomu nie powiem.Prawda, że żałujesz tych wszystkich brzydkich czynów?— Naturalnie!— I nigdy już nie będziesz tak postępować?— Nie, ale — Tadzio zamyślił się nagle — mogę postąpić znowu źle, tylko w inny sposób.— Prawda, że nigdy nie będziesz mówił brzydkich słów, zawsze będziesz chodził do kościoła i nie będziesz kłamał, aby ukryć swoje grzechy?— Nie, bo to się wcale nie opłaci — rzekł Tadzio z przeświadczeniem.— Dobrze, kochanie.Powiedz teraz Panu Bogu, że żałujesz swego postępku, i poproś Go o przebaczenie.— A czy ty, Aniu, przebaczyłaś mi?— Tak, kochanie.— W takim razie — zawołał Tadzio z radością — wcale mi nie zależy na przebaczeniu Pana Boga!— Tadziu, co ty mówisz?!— Będę Go prosił! — zawołał Tadzio pośpiesznie, domyślając się z tonu Ani, że powiedział znowu coś bardzo brzydkiego.— Oczywiście, będę Go prosił.Panie Boże, bardzo mi przykro, że byłem dzisiaj niegrzeczny, i odtąd zawsze w niedzielę będę spełniał tylko dobre uczynki.Przebacz mi, Panie Boże! Aniu, czy jesteś zadowolona?— Tak, idź teraz do łóżka i bądź grzeczny.— Dobrze.Już teraz czuję się lepiej.Dobranoc!— Dobranoc! — odrzekła Ania, kładąc się znowu z westchnieniem ulgi.Była ogromnie senna, ale po chwili znowu usłyszała przyciszony szept Tadzia:— Aniu…Chłopiec stał jeszcze przy jej łóżku.Ania z niechęcią otworzyła oczy.— Cóż to znowu, Tadziu? — zapytała tłumiąc zniecierpliwienie.— Czy widziałaś, jak pan Harrison pluje? Jak myślisz, czy długo musiałbym ćwiczyć, żeby się tak nauczyć?Ania usiadła na łóżku.— Tadziu — rzekła surowo — ruszaj natychmiast do swego pokoju i staraj się zasnąć.Tadzio, onieśmielony, wysunął się cichutko z sypialni swej opiekunki.Zew śmierciZapadł już gęsty zmrok, gdy Ania w towarzystwie Ruby Gillis siedziała w ogrodzie jej rodziców.Popołudnie było gorące i parne.Cały świat zdawał się być w pełni rozkwitu.Ciche dolinki wypełniły przejrzyste opary.Drogi leśne ustroiły się cieniami sosen, a pola purpurą dzikich astrów.Proponowano dzisiaj Ani przejażdżkę do Białych Piasków przy świetle księżyca, odmówiła jednak, pragnąc ten wieczór spędzić towarzystwie Ruby.Ostatnio dużo czasu poświęcała dawnej swej przyjaciółce, chociaż często zastanawiała się nad tym, po co to właściwie robi, i wracając do domu niejednokrotnie postanawiała, że więcej już Ruby nie odwiedzi.Ruby z każdym dniem wyglądała gorzej [ Pobierz całość w formacie PDF ]