[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I większe zaklęcie zapomnienia.Dor zastanowił się.- Czy nie mógłbyś odwrócić fletu tak, żeby wyprowadził stąd te stworzenia?- Mógłbym, gdyby klątwa tego nie zniweczyła.Ale dźwięk fletu wyprowadziłby również nas z Zamku.- Mhm.No tak.Czy Vadne nie mogłaby rozciągnąć pierścienia, żeby był większy?Król poszukał w kieszeni.- Jedyny sposób, żeby się przekonać! - Wyciągnął złoty pierścień i podał Vadne.- Naprawdę nie jestem uzdolniona tak, by przekształcać nieożywione rzeczy.- powiedziała i skoncentrowała się.Przez chwilę nic się nie wydarzyło.Wtem pierścień zaczął się rozciągać.Był coraz większy i większy, ale jednocześnie złoto stawało się coraz cieńsze.W końcu stał się obręczą o jakichś dwóch stopach średnicy, zrobioną z prześlicznej złotej nici.- To wszystko, co mogę zrobić - powiedziała.- Jeżeli dalej spróbuję, to pęknie.Vadne wyglądała na wykończoną.Oczywiste było, że dała z siebie wszystko.- To powinno pomóc - powiedział Dor.Podniósł ciało goblina i cisnął przez obręcz.Nie pojawiło się z drugiej strony.- Tak.Myślę, że mamy tu coś pożytecznego - zwrócił obręcz Królowi, któremu zniknęły palce, kiedy ją chwycił.Ale ponownie się ukazały, kiedy zmienił uchwyt, więc wyglądało, że obręcz można było bezpiecznie trzymać.- A zaklęcie zapomnienia - kontynuował Dor.- Czy mogłoby spowodować, że gobliny i harpie zapomną, o co walczyły?- Tak.Jest nadzwyczajnie potężne.Ale jeżeli zdetonujemy je tutaj, w Zamku, sami zapomnimy, dlaczego tu jesteśmy, a nawet kim jesteśmy.W ten sposób Mag Murphy odniósłby zwycięstwo, ponieważ Zamek nie zostałby ukończony.A gobliny i harpie i tak mogłyby kontynuować walkę.Stworzenia im podobne potrzebują jedynie pretekstu do waśni.Robią to instynktownie.- Ale Mag Murphy sam również zapomniałby!- Nie ulega wątpliwości.Zwycięstwo jednak należałoby do niego.On nie współzawodniczy o władzę dla siebie, ale próbuje przeszkodzić w umocnieniu mojej.Dor przesunął wzrok ze spustoszonego placu na północy na pole bitwy, która wciąż wrzała wokół, reszty Zamku.Wabiąca fujarka, magiczna obręcz i zaklęcie zapomnienia.Mnóstwo znakomitej i potencjalnej magii, której przez anomalię sytuacji, w oczywisty sposób nie można było użyć do odwrócenia klątwy.- Murphy! Mam zamiar znaleźć jakiś sposób - klął pod nosem.- Ta bitwa się jeszcze nie skończyła!Taką przynajmniej miał nadzieję.11.KATASTROFA- Halo, zombi, tam! - krzyknął centaur wskazując na wschód.Były tam, poza przewalającymi się goblinami.Dym ze smoczego żołądka usunął monstrualny kopiec goblinów przy północnym murze, ale efekt zanikał teraz.Znowu nadpływały od wschodu i zachodu.Gdyby nawet nowa wdzierająca się fala goblinów została rozpuszczona, w każdym przypadku region nie byłby również bezpieczny dla zombich.Zombi i tak nie mogliby przejść tamtędy.Więc jak Mistrz Zombich się przedrze?- Mistrz Zombich musi dostać się do Zamku, gdzie może zainstalować swoje magiczne laboratorium i pracować bez przeszkód - powiedział Dor.- Teraz, kiedy go widzimy, musi znaleźć się sposób.Tak.Przypuszczam, że w obecnej fazie to przechyliłoby szalę - powiedział Dor.- Ale problem transportu nadal wydaje się nie do pokonania.Jest wystarczająco trudne utrzymanie potworów z dala od Zamku.Nic poza blankami nas nie broni.- Przypuszczam, że jeżeli oni też tak sądzą - kontynuował Dor - może moglibyśmy zrobić im niespodziankę.Cedryku, czy udasz się ze mną na niebezpieczną misję?- Tak - odpowiedział natychmiast centaur.Król spojrzał nań, lekko zdumiony zmianą jego nastawienia.Oczywiste było, że Dor poradził sobie lepiej z centaurami niż Król się spodziewał.- Chcę zabrać flet Króla i odciągnąć te stworzenia z pobliża zombich w jakieś miejsce, gdzie moglibyśmy zdetonować zaklęcie zapomnienia.To powstrzyma gobliny od powrotu pod mury, gdy przybędzie Mistrz Zombich.Czy mógłbyś tak trzymać magiczną obręcz, żeby każdy atakujący z powietrza przeleciał przez nią?- Jestem centaurem! - powiedział Cedryk, uznając to za całą odpowiedź.- Ależ naprawdę - powiedział Król - to jest próba o wielkim stopniu ryzyka!- Tak samo jak nierobienie niczego - powiedział Dor.- Gobliny wciąż tworzą kopce przy murach.Zanim dzień się skończy, przejdą przez mury, a ty nie masz więcej smoczego soku, żeby ich rozpuścić.Musimy mieć zombich.Mag Murphy przyszedł znowu.- Igrasz z nieszczęściem - powiedział.- Szanuję twoją odwagę, ale muszę nakłaniać cię, żebyś nie pakował się tak głupio w hordę goblinów.- Posłuchaj, ty zasmarkany latawcu! - zaczął Cedryk.Dor uciszył go.- Jeżeli naprawdę byś się troszczył, Magu, to zdjąłbyś tę klątwę.Czy tak naprawdę martwisz się o to, że ta próba może się powieść?Wrogi Mag milczał.- Będziesz potrzebował kogoś, by przyprowadzić zombich do zamku - powiedziała Vadne.- Tak.Myślę, że może Skoczek [ Pobierz całość w formacie PDF ]