RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrząsnęła głową.Chyba masz rację.Fauny i Nimfy powędrowały na południe!Xanth, gdy ogry ruszyły na pomoc.Teraz ogry rezydują u góry, przyjMoczarach Bagiennych Ogrów, zaś Fauny i Nimfy na dole, przyjJeziorze Ogrów i Pszczół Wodnych.To całkiem niedaleko stąd.Myślę, Jże Stanley wróciłby do domu, gdyby tylko mógł.Cóż, i tak mam zamiar go uratować i zabrać do domu -|oświadczył Grundy.- Muszę to zrobić, bo inaczej Ivy może uczynić;coś fatalnego.Wiesz, że to mała Czarodziejka?Tak.Pewnego dnia zostanie Królową Xanth.Gdy dorośnie, |pewnie przestanie ze mną korespondować.Dorośli nie wymieniają jjkalamburów między sobą.Nie wierzą w nie, podobnie jak nie wierzą jw Straszydła spod Łoża.- Spuściła oczy.Była smutna.- Chciała- jbym ją poznać.Możesz ją poznać! - odpowiedział Grundy.- Teraz jesteśwolna.Już nie siedzisz w Wieży z Kości Słoniowej!No tak - przytaknęła mu zdziwiona.- Ale przecież nie mogęsama przebyć tak długiej drogi.To, że wiem coś niecoś o smokachi innych mieszkańcach Xanth, wcale nie znaczy, że dam sobie radę, gdyje przypadkiem napotkam.Tak naprawdą jestem pewna, że samasobie nie poradzę.Możesz pójść z nami - zapewnił ją golem.- Wracamy naZamek, jak tylko wyratujemy Stanleya.Wy wracacie - powiedziała, miło się uśmiechając - a ja.jachyba będę wam tylko przeszkadzać.Dlaczego? Chrapuś jest bardzo silny.Może ponieść nas obo­je.- nagle Grundy przypomniał sobie, w jakim stanie jest Potwór.-Tylko że.Tylko, że teraz jest chory - dokończyła.- Zapomniałamo tym.A co zrobisz, jeżeli on.?Grundy'ego przeszedł dreszcz.Będę musiał pójść dalej sam.Wtedy ja będę mogła iść z tobą!- Na piechotę? Nie sądzę, by ci się to spodobało.Zamyśliła się.- Może mógłbyś porozmawiać ze zwierzętami i poprosić je, bynas podwiozły?Pokiwał głową.Tak.Pewnie, że mógłbym to zrobić.Ale wolałbym pójśćdalej z Chrapusiem.To dobry wierzchowiec, wspaniały przyja­ciel i.Na pewno wyzdrowieje - powiedziała z nadzieją w gło­sie.Na pewno! - zgodził się Grundy, lecz gdzieś w głębi duszyzaczynał w to wątpić.Tylko że.- zaczęła.Tak?- Co zrobimy z łóżeczkiem?Grundy westchnął.- Masz rację.Musimy je zabrać ze sobą.Powinienem namówićjakieś zwierzę, by nam je poniosło.Nagle Rapunzel krzyknęła.Grundy podskoczył.Co? Gdzie? - zawołał.Tam! - wrzasnęła, wskazując na ziemię.Golem spojrzał we wskazanym kierunku i serce zamarło mu ze strachu.To nikłaś! - wyszeptał.Właśnie.Pełno ich w tych jaskiniach.Lubią złoto, choć niemogą go jeść.Niektóre stworzenia są takie.A tam, gdzie przywędrujejeden, zaraz pojawiają się setki takich jak on.Szuka mięsa - powiedział Grandy.Czy może nas dopaść tu na tym łóżku?Za jakiś czas.Ale jeszcze nie jest po nas.Najpierw zjeChrapusia!Przysłoniła usta dłonią.Ojej! -jęknęła przerażona.Trzeba go jakoś powstrzymać - postanowił Grandy.- Jeślinie wróci do gniazda, to wtedy inne niklasy nie dowiedzą się, żeChrapuś jest tutaj.Ale jak się go pozbyć? - spytała, zerkając w dół.Potrzebna mi jakaś broń - rzekł Grundy, pospiesznie roz- ;glądając się dookoła.- Przydałaby mi się jakaś szpilka do kapę- ilusza.Mam dosyć dużą szpilkę - oświadczyła Rapunzel.- Teraz jjest mała, bo.Zmień swe wymiary i daj mi ją - ponaglił ją błagalnymigłosem.Rapunzel zamieniła się w normalną dziewczynę, sięgnęła za połę l sukni i odpięła sporą szpilkę.Wręczyła ją golemowi, po czym znów j stała się maleńka.Okazało się, że szpilka może być całkiem dobrą szpadą.Grundy f ujął rękojeść w zęby i po nodze łóżeczka zsunął się na podogę.Nikłaś! właśnie zbliżał się do jednej z włochatych łap Straszydła spod Łoża.f Był prawie okrągły i sięgał mu do kolan.Raz po raz groźnie por swymi, chyba pozłacanymi kleszczami.Był to jeden z bogatych,! małych potworków.Grandy natarł na niego swą szpilą.Miała ostry koniec, alt ześlizgnęła się po metalowym pancerzu, nie uczyniwszy niklasowil żadnej krzywdy.Stworzenie kłapnęło swymi kleszczami i raszy-| ło do przodu.Golem musiał odskoczyć do tyłu.Owe były w stanie wyłuskiwać krągłe kęski nawet spod metalowej osło-f ny, tak więc ciałku golema z pewnością mogły wyrządzić wiele| szkody.Obszedł stworzenie dokoła, szukając jakiegoś dogodnego miej-f sca.- A gdyby tak trafić go w oko? - myślał.- Wtedy by chyba Jzawrócił.- Nigdzie nie widział jednak oczu niklasa.Potworek miał!czułki i antenki, a te, gdy Grundy chciał w nie uderzyć, po prostu siejodsuwały.- A jakby dźgnąć go w nogę? To stworzenie posiadało]sześć czy osiem odnóży.Nie mogą być zbyt dobrze uzbrojone, gdyżjwtedy byłoby mu trudno się poruszać.Gdyby tak udało mi się obciąćfmu parę nóg, to może bym go powalił?Znalazł prześwit i ruszył w kierunku nogi.Chybił.Niklasowij jednak udało się w tym momencie kłapnąć kleszczami i pochwycić]szpilę.Rozległo się głośne TRZASK! i Grundy'emu zostało w ręce tylko pół szpady.Zawrócił rozczarowany.Nikłaś, świadomy swego zwycięstwa, ruszył za nim.Nagle pojawiło się coś olbrzymiego i nikłaś zniknął.Zdziwiony Grandy przetarł oczy i rozglądnął się.To wielkie coś, było Rapunzel.Dziewczyna przybrała ludzkie rozmiary i nadepnęła na niklasa.- Och, malutki! - krzyknęła, robiąc krok w tył.Z potworka nic nie zostało.Rozdeptała go na miazgę.Po chwili znów stała się maleńka, stanęła na łóżeczku i ujęła twarzyczkę w dłonie.Grundy wspiął się do góry.Uratowałaś mnie! - zawołał.Przecież nie mogłam pozwolić na to, by ktoś posiekał cię nakawałki - wydusiła z siebie szlochając.- Nigdy w życiu czegośtakiego nie zrobiłam.Cieszę się, że się na to zdobyłaś.Znów, jak zwykle, wpako­wałem się w tarapaty i gdyby nie ty.Byłeś taki dzielny.Gdy zobaczyłam, jak się przewracasz.Nie jestem dzielny - zaprotestował Grandy.- Po prostubyłem przestraszony.No, już dobrze.Ale wyglądało to tak, jakbyś był bardzodzielny.Nie był przezwyczajony do takich komplementów.Nie bar­dzo wiedział, jak się ma zachować, postanowił więc zmienić te­mat.Założę się, że przyjdą tu następne niklasy.Musimy pomy­śleć, jak się ich pozbyć.Może wpadnie nam do głowy jakiś lepszypomysł.Czy słyszałaś o czymś innym jak rozdeptywanie tych stwo­rzeń?Musimy znaleźć niklodeona - odpowiedziała niepewnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl