[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Z pewnością w kobiecości jest coś więcej niż seks, ale mężczyzna jest prostszym organizmem.- Ooo, co ty mówisz! - krzyknął Grundy, ściskając małe kciuki w geście potępienia.- Powiedziałam, organizm - powtórzyła.- Ty poświadczasz mój osąd.- Wynoście się stąd obydwoje - warknął Humfrey.- Mag i ja próbujemy przeprowadzić znaczącą rozmowę.- Pomyśleć, że nigdy nie prosisz - rzekł Grundy.Wskoczył na plecy Gorgony, zerkając w nicość obramowanej wężowymi lokami pustki.Wężowy lok zasyczał na niego.- Tak samo i ty, poroniony - odwarknął wąż i schował się.Zerknął w budzącą grozę dziurę w jej ciele.- Chodźmy, kochanie, wejdźmy do kuchni coś przekąsić.Kiedy zostali sami, Humfrey szybkim ruchem przewrócił kilka stron historycznego tomu jakby bez celu.- Byłem zdumiony, kiedy dowiedziałem się, że zamek Mistrza Zombich był dokładnie w tym miejscu - zauważył.- Gdyby żył dzisiaj, z przyjemnością dzieliłbym ten zamek z nim.Był znakomitym Magiem i również świetnym człowiekiem.- Tak - zgodził się Dor.- Był prawdziwym kluczem do sukcesu Króla Roogny.Zasłużył na o wiele lepszy los niż tragedię, której doświadczył.Poczuł następny przypływ wyrzutów sumienia.Humfrey westchnął.- Co było, to było.- Czy dałeś już Gorgonie Odpowiedź?- Nie, jeszcze nie.Nie skończył się jeszcze rok jej służby.- Jesteś najbardziej wyrachowanym stworzeniem, jakie znam! - powiedział Dor z podziwem.- Za każdym razem myślę, że pokazałeś już wszystko, a ty wyskakujesz z jeszcze gorszą sztuczką.Czy zamierzasz ją poślubić?- A jak myślisz?Dor zwizualizował ciało Gorgony z historycznej perspektywy.- Ona jest wstrząsająca.Jeżeli cię zechce, wpadłeś.Nie potrzebuje twarzy, żeby zmienić mężczyznę w kamień.Jej sposób mówienia.Dobry Mag skinął.- Nauczyłeś się nowego sposobu przemawiania! Kluczem do tego jest to, czy ona chce.Czy naprawdę myślisz, że chce?- Inaczej po co by tutaj przyszła? - zapytał zmieszany Dor.- Pierwotny motyw mógłby głównie opierać się na ignorancji.Jak myślisz, czy mogłaby coś do mnie poczuć, gdy pozna mnie dobrze?- Hmm - Dor szukał jakiejś dyplomatycznej odpowiedzi.Dobry Mag miał swoje dobre strony, ale nie był łatwym człowiekiem we współżyciu.- Zatem najlepszą rzeczą było danie jej wystarczającej okazji, by poznała mnie wystarczająco dobrze - zakończył Mag.- Rok! - wykrzyknął Dor.- Czekanie na Odpowiedź! Nie dla ciebie - dla niej! Więc ona może zmienić swój zamiar, jeżeli.- Dokładnie tak - Humfrey wyglądał na zasmuconego.- To było nęcące marzenie, nawet dla takiego starego gnoma, jak ja.Dor skinął.Zrozumiał, że Dobry Mag nie potrafił się oprzeć urokowi Gorgony, nie bardziej niż samotny Mistrz Zombich był odporny na Millie.Tych dwóch Magów było w jakiś sposób do siebie podobnych.I uwikłanych w podobną tragedię.- Teraz musimy podsumować twoją sprawę - powiedział dziarsko Humfrey, nie zastanawiając się więcej nad nieprzewidzianym.- Nie jesteś mi oczywiście dłużny żadnej przysługi.Historyczna księga dostarczyła mi wszystkiego i uważam, że była to wartościowa inwestycja.Zgłębiłem teraz wiele zadawnionych zagadek, takich jak pochodzenie zaklęcia zapomnienia w Rozpadlinie.Mogę więc odesłać cię w twoją drogę, twój rachunek jest zamknięty.- Dziękuję - powiedział Dor.- Przyprowadziłem z powrotem magiczny dywan.- A, tak.Ale nie zostawię cię na lodzie.Myślę, że mam magiczne zaklęcie przenoszące w każdym kierunku.Każę odszukać je Gorgonie dla ciebie, gdy będziesz wychodził.Zaniesie cię do domu w ułamku sekundy.- Dziękuję ci - doznał ulgi, że nie musi podejmować następnej wycieczki przez dżunglę.- Teraz muszę iść i dać przywracający eliksir Jonathanowi.Dobry Mag zmarszczył brwi.- To szczególnie trudna decyzja dla ciebie, Dor.Sądzę, że rozegrasz to prawidłowo.Kiedy zostaniesz Królem, kontrolowanie emocji i działań, czego nauczyłeś się podczas tej wyprawy, posłuży ci znakomicie.Będzie to dla ciebie bardziej wartościowe niż twój magiczny talent.Luka w życiorysie Króla Trenta w Mundanii sprawiła, że dojrzał podobnie.Widać z tego, że są wartości, których nie można(nabyć w bezpiecznym znajomym otoczeniu.Już jesteś bardziej ludzki niż większość ludzi w jakimkolwiek czasie.- Och, dzięki!- wymamrotał Dor.Musiał jeszcze opanować sztukę przyjmowania komplementów z wdziękiem.Ale Mag już wrócił do czytania księgi.Dor ruszył do drzwi.Właśnie, kiedy wychodził z pokoju, Humfrey powiedział nie podnosząc oczu:- Przypominasz mi twojego ojca.Nagle Dor poczuł się bardzo dobrze.Grundy i Gorgona popijali krzyczącą wodę sodową w kuchni.Dor słyszał jej wrzask kilka pokoi dalej.Używali słomek.Jej słomka wetknięta była w nicościową twarz, gdzie znikała woda sodowa.Oczywiście ona miała twarz.Po prostu nie można jej było zobaczyć.Dor zastanawiał się, jak by to było pocałować ją.W ciemności wyglądała zupełnie normalnie.Za wyjątkiem tych małych węży.- Potrzebuję magicznego zaklęcia - powiedział Dor.- Tego, które w okamgnieniu przenosi.Krzyki umilkły, kiedy odstawiła wodę sodową.- Dokładnie wiem, gdzie jest.Mam poklasyfikowane każde zaklęcie i odpowiednio poukładane.Po raz pierwszy w tym stuleciu jest tu porządek.Sięgnęła na wyższą półkę, jej postać wyciągnęła się powabnie.Cóż byłaby z niej za kobieta, gdyby tylko miała widzialną twarz! Ale nie, to byłoby niszczące, jej twarz zmienia mężczyzn w kamień, dosłownie.- Tam - powiedziała, ściągając w dół przedmiot, który wyglądał jak zamknięta tuba.Po jednej stronie miała soczewkę, a wyłącznik po drugiej.- Po prostu przekręcisz wyłącznik do przodu, kiedy będziesz gotowy.- Już jestem gotowy.Chcę pójść do pokoju arrasowego w Zamku Roogna.Idziesz, Grundy?- Jedną chwilkę - golem wyssał ostatni krzyk z sodowej wody.Właściwie nie więcej niż ostatni skowyt wody sodowej - i przeszedł pokój.- Czy naprawdę chcesz poślubić Dobrego Maga - teraz, kiedy go znasz? - Dor zapytał Gorgone z ciekawością.- Czy on poradziłby sobie ze swymi skarpetkami i zaklęciami beze mnie? - odpowiedziała.- Ten zamek potrzebuje kobiety.O tak.Wszystkie zamki potrzebują.Ale.- Jaki mężczyzna dałby ładnej dziewczynie zakwaterowanie i wyżywienie przez rok, nigdy jej nawet nie dotykając, żeby przemyślała to i wiedziała, że może zmienić postanowienie w ciągu tego okresu? Dobry to człowiek.Cierpliwy.Poważny.Wtedy Dor zrozumiał groźbę w jej pytaniu.- Ktoś, za kogo warto wyjść za mąż.- Myślałam, że on jest mi potrzebny, kiedy tu przyszłam.Teraz jestem tego pewna.Mimo wiecznego gderania jest wybitnie dobrym Magiem i równie dobrym człowiekiem.Prawie dokładnie tych samych słów Murphy użył do opisania Mistrza Zombich! Ale wydawało się, że Humfreya tragedia mimo wszystko miała ominąć.- Życzę ci wszelkiego szczęścia.- Czy uwierzysz, że tutaj na tej półce są trzy zaklęcia szczęścia? - mrugnęła.- I zaklęcie na potencję, także - ale on nie będzie tego potrzebował, podejrzewam.Dor zerknął na nią jeszcze raz wspominając, jak łakomie spoglądał na nią, posiadając dawne ciało mundańskiego barbarzyńcy.- Racja - zgodził się.- Wszystko, czego mu obecnie potrzeba do szczęścia, to tej historycznej książki przygodowej, którą czyta teraz.O starożytnym Xanth [ Pobierz całość w formacie PDF ]