[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- wykonajcie wreszcie wyrok.Chcę widzieć, jak ona cierpi.Padmé tylko pokręciła głową.Jedyną jej winą było to, że kiedy była królową, pokrzyżowała Neimoidianinowi plany inwazji na jej ojczystą planetę.Nie ugięła się przed siłą Gunraya i jego Federacji.I pomyśleć, że zgodziła się na ułaskawienie neimoidiańskich przywódców po niesławnej blokadzie Naboo!- Wasz przyjaciel Jedi już na was czeka, pani senator - rzekł arcyksiążę Poggle Mniejszy, po czym skinął dłonią na strażników.- Wyprowadzić ich na arenę!Mały chłopiec stojący w głębi sali z uwagą przysłuchiwał się temu, co mówiono, raz po raz spoglądając na ojca.- Nakarmią nimi bestie? - spytał Boba Fett.Jango spojrzał na syna i zaśmiał się cicho.- Tak, Boba.- Wiele razy opowiadał chłopcu o geonosjańskiej arenie.- Mam nadzieją, że wypuszczą acklaya - W głosie chłopca nie było emocji.- Ciekaw jestem, czy jest tak potężny, jak czytałem.Łowca z uśmiechem skinął głową, rozbawiony tym, że jego syn już interesuje się takimi sprawami i zadowolony z obojętności, z jaką o nich mówił.Boba przejawiał pragmatyczne podejście do kwestii egzekucji trojga ludzi.Ojciec zawsze mu powtarzał, że chłodny spokój i praktyczne podejście do życia są kluczem do przetrwania w brutalnej rzeczywistości galaktyki.Boba był pojętnym uczniem.Potok informacji, który wlewano do pamięci C-3PO, zapewne uformowałby jego charakter w taki sposób, jak życzyli sobie tego Geonosjanie, gdyby nie to, że jego obwody i tak pękały w szwach od danych z dziedziny lingwistyki.Android protokolarny samowolnie zajął się więc tłumaczeniem każdej nowej instrukcji na wiele języków, dzięki czemu nowe oprogramowanie zostało tak rozcieńczone”, że nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.Subtelna działalność C-3PO umknęła uwadze brutali, którzy poddawali go przymusowemu ładowaniu programów bojowych.Zaledwie po kilku godzinach odłączyli go od komputera i poprowadzili przez wielką halę produkcyjną.I tam właśnie do sensorów androida dotarły znajome błagalne gwizdy.- Artoo! - zawołał, kręcąc głową na wszystkie strony.Wreszcie wypatrzył swojego kompana, pracującego przy jednej z konsolet.R2-D2 obrócił kopułkę i ponownie wydał z siebie żałosne „ooooo”.- Och, Artoo! - jęknął C-3PO i zanim dotarło do niego, co właściwie robi, ustawił celownik na sworzniu ogranicznika, który przyspawano do korpusu astromechanicznego robota.Pojedynczy strzał urwał sworzeń i pomknął rykoszetem przez całą halę.- Ejże! - zawołał jeden z robotów instruktorów, spiesząc w stronę C-3PO.- Zdaje się, że trzeba mu jeszcze raz załadować program - odezwał się drugi.Szef zespołu naprawczego pokręcił kopulastą głową.- Nie - powiedział.- W zasadzie nic się nie stało.Tylko zabierzcie go wreszcie na plac ćwiczeń!Automaty wyprowadziły C-3PO.Wkrótce potem R2-D2 niepostrzeżenie oddalił się od stanowiska, przy którym go ustawiono.Ponieważ wszystkie pozostałe roboty w okolicy wyposażono w ograniczniki, sala w zasadzie nie była strzeżona.Mały robot astromechaniczny był wolny.Tunel był mroczny, ponury i cichy, jeśli nie liczyć rozbrzmiewającego co pewien czas echa wiwatów tłumu, który zgromadził się wokół pobliskiej areny.Stał w nim dwukołowy furgon - otwarty owal o spadzistej masce, przypominający nieco głowę owada, z której ktoś wyciął górą część.Anakin i Padmé zostali do niego wepchnięci do środka i uwiązani do mocnej konstrukcji, twarzami do siebie.Zachwiali się, kiedy furgon ruszył w głąb ciemnego tunelu.- Nie bój się - szepnął Anakin.Padmé uśmiechnęła się do niego z niezachwianym spokojem.- Nie boję się śmierci - odpowiedziała miękko.- Umierałam po trochu każdego dnia, odkąd znowu pojawiłeś się w moim życiu.- O czym ty mówisz?Słowa, które usłyszał, były szczere i pełne ciepła.- Kocham cię.- Kochasz mnie? - powtórzył oszołomiony.- Kochasz mnie! Przecież postanowiliśmy, że się w sobie nie zakochamy.Że nie będziemy żyć w kłamstwie, które może zniszczyć nasze życie.- W głębi duszy padawan czuł jednak bezgraniczną radość.- Za chwilę i tak stracimy życie - odparła Padmé - a moja miłość do ciebie, Annie, jest zagadką, na którą nie znam odpowiedzi.Nie umiem nad nią panować; zresztą teraz to już nie ma znaczenia.Kocham cię głęboko i chcę, żebyś wiedział o tym, zanim zginiemy.Pochyliła się ku niemu na tyle, na ile pozwoliły jej więzy.Anakin zrobił to samo i na moment znaleźli się tak blisko siebie, że ich usta spotkały się w delikatnym pocałunku, który trwał i z każdą chwilą nabierał mocy, lepiej niż słowa przekazując to, co już dawno powinni byli sobie wyznać.Nagle uświadomili sobie, ile fałszu było w ich heroicznej decyzji o wyrzeczeniu się uczuć w imię przyszłości.Rozkoszna chwila nie trwała długo; woźnica strzelił z bicza i wóz wtoczył się na piaszczystą nawierzchnię wielkiego stadionu, pełnego żądnych wrażeń Geonosjan.Cztery solidne pale - mniej więcej metrowej średnicy - sterczały z ziemi pośrodku areny.Padmé i Anakin dostrzegli przy jednym z nich znajomą postać, spętaną łańcuchami.- Obi-Wan! - krzyknął padawan, kiedy wyciągano go z wozu, by przykuć do słupa o kilka metrów od mistrza.- Zaczynałem się zastanawiać, czy otrzymałeś moją wiadomość - powiedział.Jedi skrzywili się, patrząc, jak geonosjańscy strażnicy bez ceregieli wloką Padmé w stronę pala i pętają jej ręce łańcuchem.Widzieli, jak podejmuje daremną próbę wyswobodzenia się, lecz nie dostrzegli pewnego szczegółu: tego, że zdołała ukryć w dłoni kawałek drutu.- Przekazałem ją dalej, jak sobie tego życzyłeś, mistrzu - wyjaśnił Anakin.- A potem postanowiliśmy pospieszyć ci na ratunek.- Dobra robota - odparł sarkastycznie Obi-Wan i stęknął cicho, gdy łańcuch oplatający jego nadgarstki pociągnięto w górę.Unieruchomiony, mógł tylko patrzeć bezradnie na to, co sprawcy robią z Anakinem i Padmé.Wszyscy troje mogli obracać się nieco na boki, dzięki czemu dostrzegli wchodzących do loży dygnitarzy - mistrzów ceremonii - których twarze znali aż nadto dobrze.- Zbrodniarze, których tu widzicie, dopuścili się szpiegostwa na terytorium Suwerennego Systemu Geonosis - obwieścił głośno sługus arcyksięcia, Sun Fac.- Wyrok śmierci zostanie wykonany natychmiast, tu, na tej arenie.Tłum odpowiedział ogłuszającym radosnym wyciem.- Lubią te egzekucje - stwierdził sucho Obi-Wan.Tymczasem miejsce Suna Faca zajął Poggle Mniejszy.Uniósł ręce, prosząc widzów o ciszę.- Postanowiłem, że dzisiejsze widowisko będzie wyjątkowe oznajmił, wzbudzając jeszcze głośniejszy aplauz publiczności.- Którzy z naszych ulubieńców najefektowniej rozprawiliby się z tak szacownym gronem przestępców? To pytanie zadawałem sobie mnóstwo razy i przez wiele godzin nie umiałem znaleźć odpowiedzi.I wreszcie dokonałem wyboru.- przywódca zawiesił głos, a tłumy zamarły w oczekiwaniu.- Reek! - wrzasnął triumfalnie Poggle.Niemal natychmiast uniesiono wrota zasłaniające tunel po przeciwnej stronie areny.Z wnętrza wynurzyło się czworonożne zwierzę o masywnym torsie, długiej paszczy i trzech groźnych rogach, z których jeden wyrastał ze środka z górnej szczęki, dwa zaś sterczały po bokach.Reek dorównywał wzrostem dorosłemu Wookiemu i był szeroki w barach na prawie dwa metry.Geonosjańscy pikadorzy z długimi włóczniami w dłoniach, dosiadający dziwnych bydląt o wydłużonych pyskach, zagnali bestię na środek areny.Kiedy wiwaty ucichły, Poggle Mniejszy ponownie zaskoczył poddanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]