RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli przywitanie miało wypaśćfaktycznie tak lodowato, jak się zapowiadało, to właśnie na faworycie i dzieciach w pierwszejkolejności wyładowałaby się niechęć dworu.Pochlebcy z Kairu byli gniazdem szerszeni, kolorowa gromada z Dżaziny wyglądałanatomiast jak niewinny rój motyli.Bardzo niewielu jechało konno, Antinoos w damskimsiodle, większość kazała się nieść w lektykach i cieszyła się dźwiękami cymbałów i fletów, naktórych przygrywali należący do orszaku muzykanci.Nie mieli żadnego wyczuciaoczekującej ich złości, a jeśli nawet, niewiele ich to martwiło.Między palmami ukazały się teraz wierzchołki pawilonów, które kazał ustawić GamalMohsen, naczelny eunuch.Wszystkie bez wyjątku były zajęte przez dwór, dostojników zestolicy.Przed największym namiotem stała Szadszar ad-Dur, rządząca sułtanka.Była Armenką zpochodzenia, która z pozycji tureckiej niewolnicy doszła do stanowiska władczyni absolutnej.W rzeczywistości przyznana jej przez mameluków władza była wyjątkowa w historii świataarabskiego, ale Szadszar po trzech miesiącach panowania traktowała ją jako sobie należną.Obok sułtanki stał Husam ibn abi’ Ali, namiestnik Kairu, i Baha Zuhajr, pisarz nadworny.Jedynie on pragnął gorąco, chociaż skrycie, powitać przybywających.Sława, którapoprzedzała Turanszaha jako mecenasa artystów, dawała Zuhajrowi nadzieję uznania.* Via triumphalis (łac.) – droga tryumfalna.Wszyscy pozostali dworacy z kronikarzem Ibn Wasilem na czele byli wyraźnie wrogousposobieni do syna Ajjuba, który był im całkiem obcy, i zadawali sobie niewiele trudu, abyto ukryć.Tylko Gamal Mohsen, eunuch, próbował trzymać się protokołu.Skandal jednak był już nieunikniony.Turanszah zatrzymał swój orszak i czekał, że dworacy przynajmniej teraz wyjdąnaprzeciw, aby mu oddać hołd.Sułtanka jednak trzymała niewidzialną ręką każdego, ktobyłby gotów do ceremonialnego wystąpienia.Turanszah zbladł.Nie spojrzał jednak na Czerwonego Sokoła, by nie sprawić wrażenia,że szuka rady.Cichym głosem wydał rozkazy konetablowi.Żołnierze podeszli milcząc dopawilonu, chwycili nagle za uszy dwu stojących obok Ibn Wasila pochlebców i powlekliprzed Turanszaha.Chwyt za uszy pozostawia mało możliwości obrony, toteż żołnierze beztrudu zmusili swoje ofiary do uklęknięcia.Przed każdym z pochlebców stanął teraz nubijskikat i czekał na znak swego pana.Wtedy Szadszar z iskrzącymi się wściekłością oczyma ruszyła ku pasierbowi.Namiestnikpospieszył za nią, jednak szybszy od nich był Baha Zuhajr, nadworny pisarz.Jeszcze biegnączaczął deklamować:– O Promienny, uśmiecha się do ciebie słońce Egiptu, swój dywan, posypany kwiatami,rozpościera przed tobą Ojciec Nil, drżąc z rozkoszy woła radośnie wieczny Kair: Ahlan wasahlan bi- as- sultan al- kahir!*Rzucił się na ziemię przed Turanszahem, namiestnik uczynił to samo, a za ichprzykładem poszedł cały dwór.Tylko Szadszar stała wyprostowana.– Witam cię, Turanszahu – powiedziała zdławionym głosem.– Długo na ciebieczekaliśmy.– Widocznie jeszcze nie dość długo – odpowiedział Turanszah.– Widzę, że wciąż jeszczestoicie, Szadszar ad-Durr, brak mi powitania moich przyjaciół, i nie zamierzacie też, jak sięzdaje, złożyć hołdu kobiecie przy moim boku, córce cesarza.Zamiast zamarkować klęknięcie, Szadszar syknęła:– Ona nie wejdzie do mego domu! Jak długo ja, sułtanka.– Jesteście jedną z wdów po moim dostojnym ojcu – przerwał jej Turanszah.– Czymówiąc o swoim domu, macie na myśli pałac sułtana? Muszę od was zażądać, żebyście mizdali sprawę z minionych trzech miesięcy gospodarowania w nim, jak również z pozostałegodziedzictwa, które mój dostojny ojciec mi pozostawił.Patrzył rozbawiony na swoją macochę, która teraz jednak skłaniała się do klęknięcia.– Potem – ciągnął z rozkoszą dalej – przekażecie wszystko mojej sułtance.Tymczasem.– Szadszar padła na kolana, ale on już na to nie zważał, skierował swoje słowa ponad nią dowszystkich – księżniczka i królewskie dzieci będą mi towarzyszyć do Mansury, która takdługo będzie służyć za stolicę, aż Kair sobie przypomni, jak powinien przyjmować władcę! –* Ahlan wa sahlan.(arab.) – witamy cię, wielki sułtanie!Zwrócił się nagle do namiestnika.– Gdzie jest seneszal, gdzie marszałek, gdzie przełożonydywanu?* – I Turanszah sam sobie odpowiedział: – Nie uznali za konieczne pokazać się przednami, my uważamy za zbyteczne pozostawić ich na urzędach.Przekażcie im moje słowa!Przybyli z Kairu dworacy, którzy obiecywali sobie zupełnie inne widowisko, wynieśli sięcichcem.Gamal Mohsen kazał spiesznie posprzątać namioty i przygotować je dla orszakuTuranszaha.Dopiero potem zatroszczył się o Szadszar ad-Durr, która wciąż klęczała na ziemi.Przywołał lektykę.Ibn Wasil, nadworny kronikarz, dotrzymał towarzystwa upokorzonejsułtance.W nastroju wahającym się między przygnębieniem a gniewem, długim pochodem ruszyłylektyki dworu wracającego do Kairu.Baha Zuhajr wmieszał się między malarzy i poetów z Dżaziry.Od czasu uroczystościkoronacyjnych w Damaszku ta hałastra głośno towarzyszyła „infantom Graala”.Najbardziej ulubionymi motywami przy składaniu hołdów Jezie były dziewicza boginiArtemida ze strzałami i łukiem oraz mądra Pallas Atena – z powodu podziwianego przezwszystkich wymierzania przez dziewczynkę sprawiedliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl