RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Noys mówiła:- Tępiąc klęski Rzeczywistości, Wieczność wyklucza również triumfy.To właśnie najbardziej ryzykowne próby mogą podnieść ludzkość na szczyty.Z niebezpieczeństwa i niepewności wypływa siła, która popycha ludzkość do nowych i większych zdobyczy.Rozumiesz to? Czy możesz zrozumieć, że usuwając pułapki i niebez­pieczeństwa grożące człowiekowi, Wieczność przeszkadza mu znaj­dować własne, lepsze, prawdziwe rozwiązania?Harlan zaczął drętwo:- Największym dobrem największej liczby.Noys przerwała:- Przypuśćmy, że Wieczność nigdy nie powstała.- Co wtedy?- Powiem ci, co by wtedy było.Energia zużywana na inżynierię Czasu zostałaby zamiast tego obrócona na rozwój nukleoniki.Wieczności by nie stworzono, lecz podróże międzygwiezdne na pewno.Człowiek osiągnąłby gwiazdy o przeszło sto tysięcy Stuleci wcześniej niż w bieżącej Rzeczywistości.Systemy gwiezdne byłyby wtedy jeszcze nie obsadzone i ludzkość osiedliłaby się w całej Galaktyce.My bylibyśmy pierwsi.- I co byśmy na tym zyskali? - zapytał Harlan uparcie.- Bylibyśmy szczęśliwsi?- Kogo rozumiesz przez „my"? Ludzkość nie miałaby jednego świata, lecz miliony światów, miliardy światów.Trzymalibyśmy w ręku Nieskończoność.Każdy świat miałby swe własne Stulecia, własne wartości, okazję do szukania szczęścia na swój sposób we własnym środowisku.Są różne szczęścia, różne dobra, nieskończona ich różnorodność.To jest Stan Podstawowy ludzkości.- Zgadujesz - powiedział Harlan i był zły na siebie, że go pociąga ten obraz, który Noys odmalowała.- Jak możesz powiedzieć, co by było?Noys:- Śmieszy cię ignorancja Czasowców, którzy znają tylko jedną Rzeczywistość.Nas śmieszy ignorancja Wiecznościowców, którzy myślą, że istnieje wiele Rzeczywistości, lecz tylko jedna w jednym Czasie.- Co znaczą te brednie?- My nie kalkulujemy różnych wariantów Rzeczywistości.My je oglądamy.Widzimy je w ich stanie Nierzeczywistości.- Upiorny kraj, gdzie wszystko być może, gdyby.- Tak.Ale twoja ironia jest zupełnie niepotrzebna.- A jak wy to robicie?Noys milczała chwilą, a potem rzekła:- Jak ci to wytłumaczyć, Andrew.Nauczono mnie pewnych rzeczy, które, prawdę mówiąc, niecałkowicie rozumiem, zupełnie tak jak ty.Czy potrafisz wytłumaczyć działanie komputapleksu? A jednak wiesz, że istnieje i działa.Harlan zaczerwienił się.- No więc? Noys:- Nauczyliśmy się przyglądać Rzeczywistości i znaleźliśmy Stan Podstawowy, tak jak ci mówiłam.Odnaleźliśmy również Zmianę, która zniszczyła Stan Podstawowy.Nie była to żadna Zmiana przeprowadzona przez Wieczność - to sam fakt istnienia Wieczności.Każdy system podobny do Wieczności, który pozwala ludziom wybierać sobie przyszłość, skończy się wyborem bezpieczeństwa i przeciętności, wykluczających zdobycie gwiazd.Samo istnienie Wieczności unicestwiło Imperium Galaktyczne.Żeby je odbudować, trzeba skończyć z Wiecznością.Liczba Rzeczywistości jest nieskończona.Liczba różnych podgrup Rzeczywistości jest również nieskończona.Na przykład, liczba Rzeczywistości zawierających Wieczność jest nieskończona; liczba Rzeczywistości, w których Wieczność nie istnieje, jest również nieskończona.Lecz moi ludzie wybrali spośród nieskończoności tę grupę, która zawierała mnie.Nie miałam z tym nic wspólnego.Nauczyli mnie mojej pracy, tak jak Twissell i ty nauczyliście Coopera.Lecz liczba Rzeczywistości, w których pozostawałam agentką niszczącą Wieczność, była również nieskończona.Ale ja wybrałam tę właśnie, która zawiera ciebie.Harlan spytał:- Dlaczego ją wybrałaś? Noys odwróciła oczy.- Ponieważ cię kochałam.Kochałam cię na długo przedtem, nim cię poznałam.Harlan był wstrząśnięty.Wypowiedziała to z głęboką szczerością.Pomyślał z mdlącym uczuciem: aktorka.i powiedział:- To śmieszne.- Czyżby? Przestudiowałam Rzeczywistości będące do mojej dyspozycji.Zanalizowałam Rzeczywistość, w której przybywałam do 482, spotykałam najpierw Finge'a, a potem ciebie.Tę, w której odwiedzałeś mnie i kochałeś, z której zabrałeś mnie do Wieczności i w daleką przyszłość do mego Stulecia, w której źle skierowałeś Coopera, a potem ty i ja wracaliśmy do Prymitywu.Żyliśmy w Prymitywie przez resztę, dni.Widziałam, jak żyjemy razem i jesteśmy szczęśliwi, a ja cię.kochałam.To nic śmiesznego.Wybrałam te.właśnie Rzeczywistość, by nasza miłość mogła być prawdziwa.Harlan:- Fałsz.Wszystko fałsz.Jak możesz się spodziewać, że ci uwierzę? - Urwał, a potem dodał nagle: - Czekaj! Mówisz, że już to wszystko z góry wiedziałaś.Wszystko, co się zdarzy?- Tak.- Więc kłamiesz.Wiedziałabyś, że będę cię trzymał na muszce.Wiedziałabyś, że cię zdemaskuję.Co na to odpowiesz?Westchnęła lekko:- Powiedziałam ci, że istnieje nieskończona liczba podgrup Rzeczywistości.Obojętne, jak dokładnie ogniskujemy określoną Rzeczywistość, zawsze przedstawia się ona jako nieskończona liczba bardzo podobnych Rzeczywistości.Trafiają się mętne obrazy.Im dokładniej ogniskujemy, tym mniej niewyraźnych miejsc, lecz doskonałej ostrości nie udaje się nigdy osiągnąć.Jedna mała plamka potrafi zniszczyć wszystko.- Co takiego na przykład?- Musiałeś przybyć w daleką przyszłość, gdy zapora przy 100 000 Stuleciu zostanie usunięta, i zrobiłeś to.Lecz miałeś wrócić sam.Dlatego byłam tak zaskoczona, gdy zobaczyłam z tobą Kalkulatora Twissella.Znowu Harlan się zmieszał.Jak ona potrafiła logicznie wszyst­ko łączyć! Noys:- Byłabym jeszcze bardziej zaskoczona, gdybym w pełni uświadomiła sobie znaczenie tej odmiany.Gdybyś przybył sam, zabrałbyś mnie do Prymitywu, tak jak to zrobiłeś.Tam z miłości do ludzkości, z miłości do mnie, zostawiłbyś Coopera.Wasz krąg zostałby przerwany.Wieczność skończyłaby się, żylibyśmy tu razem bezpiecznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl