[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślisz, że cię kocha, a on cię nienawidzi i nie wiesz, dla-czego; no, ale ja zawsze wiedziałam: spotkał w przeddzień jakąś kobietę, zakochał się w niej47J.B.C a r l o n e (1598 1680) malarz włoski z Genui, który w roku 1640 zabił swego ziomka, równieżmalarza, Pellegro Piolę; Giovanni P a e s i e l l o (1741 1816) kompozytor włoski, rywalizował z Piccinim,Cimarosą, a pózniej z Rossinim.114dla kaprysu, obraził mnie jakąś rzekomą miłością i obłudnymi pieszczotami, każąc mi płacićza swoją przymuszoną wierność.Nigdy wreszcie nie dość mu oklasków, małpuje wszystko ikpi sobie ze wszystkiego; udaje radość równie dobrze jak ból; ileż w tym mistrzostwa! Podo-ba się, lubią go, a jeśli się o to postara wielbią.Kiedy się z nim rozstawałam, nienawidziłswojego głosu, choć zawdzięczał mu więcej triumfów aniżeli talentowi kompozytora; wolibyć geniuszem jak Rossini niż wirtuozem o sile Rubiniego48.Popełniłam błąd, związując się znim, ale zrezygnowana stroiłam to bóstwo do końca.Conti, jak wielu artystów, jest łakomy,lubi wygody i uciechy, jest zalotny, afektowany, ubiera się gustownie; no cóż! schlebiałamwszelkim jego namiętnościom, pokochałam ten charakter słaby i perfidny.Zazdroszczono mi,a ja często uśmiechałam się z politowaniem.Ceniłam jego odwagę; jest brawurowo odważny:jedyna to ponoć w nim cecha pozbawiona hipokryzji.Zdarzyło mi się raz w podróży być tegoświadkiem: kocha życie, lecz potrafił nim ryzykować, ale, rzecz osobliwa, w Paryżu dopusz-czał się tego, co nazywam tchórzostwem cywilnym.Mój przyjacielu, wiedziałam to wszyst-ko.Rzekłam więc do biednej margrabiny: Nie zdajesz sobie pani sprawy, w jaką schodziszprzepaść.Jesteś Perseuszem biednej Andromedy, uwalniasz mnie od głazu.Jeśli panią kocha,tym lepiej! Ale jak sądzę, kocha on tylko siebie.Gennaro, rozpierany dumą, był w siódmymniebie.Nie jestem margrabiną, z domu Casteran, zapomniał więc o mnie w dzień jeden.A ja zdziką rozkoszą zgłębiałam tę naturę.Pewna, że to już koniec, obserwowałam umyślnie krę-tactwa Contiego.Mój biedny chłopcze, po tygodniu dostrzegłam uczucia monstrualne, ha-niebną bufonadę.Cóż mam panu o tym opowiadać, sam poznasz tutaj tego człowieka.Dodamtylko, że dziś nienawidzi mnie, wiedząc, jak dobrze go znam.Gdyby mógł mnie zasztyleto-wać, nie ponosząc odpowiedzialności, zginęłabym w sekundę.Nic nigdy nie wyjawiłam Be-atryczy.Gennaro jednak myśli, że jestem zdolna dzielić się z margrabiną moimi smutnymidoświadczeniami: ostatnia to zniewaga, jaką wciąż mi zadaje od pewnego czasu.Niepokoi sięwięc ustawicznie i wciąż jest zadumany, gdyż nie wierzy w niczyją przyzwoitość.Wobecmnie udaje nadal nieszczęśliwego, że rozstał się ze mną.Znajdziesz w nim pan kordialnośćprzenikającą w głąb duszy; jest przymilny, rycerski.Każda kobieta to dla niego Madonna.Trzeba z nim zjeść beczkę soli, aby zdemaskować tę fałszywą dobroduszność i odkryć niewi-dzialny sztylet hipokryzji.Wzniosłością oszukałby samego Boga.Toteż opęta cię swoimikocimi fortelami i nigdy nie uwierzysz, jak błyskawicznie i przewidująco umie rachowaćgdzieś na dnie duszy.Zostawmy go.Posunęłam się już tak dalece w obojętności, że przyjmujęGennara u siebie.Dzięki tej sytuacji paryżanie, najprzenikliwsi z ludzi, nie dowiedzieli się nico całej intrydze.Gennaro, choć upojony dumą, musiał niemniej odgrywać wobec Beatryczykomedię; zadziwiał aż, tak był dyskretny.Zaskoczył mnie tym, spodziewałam się, że będzieszukał rozgłosu.I to margrabina skompromitowała się po roku szczęścia uzależnionego odwszelkich kolei i przypadków życia stolicy.Jednego razu nie widziała się z Gennarem kilkadni.Zaprosiłam go na obiad, ona zaś miała zjawić się wieczorem.Rochefide nie domyślał sięniczego; ale Beatrix, doskonale znając męża, wolałaby, powtarzała mi to często, najgorsząbiedę od życia, jakie by ją czekało w wypadku, gdyby ten człowiek zyskał prawo, żeby niągardzić lub ją dręczyć.Wybrałam dzień, w którym przyjmuje nasza wspólna przyjaciółka,hrabina de Montcornet.Kiedy mężowi jej podano kawę, Beatrix wyszła z salonu, aby sięprzebrać, choć nigdy nie rozpoczynała toalety tak wcześnie. Twój fryzjer nie przyszedł jesz-cze zauważył Rochefide dowiedziawszy się, dlaczego żona opuszcza salon. Teresa mnieuczesze odparła [ Pobierz całość w formacie PDF ]