[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale.ja jedynie ich wabiłem.Co, Faethor Ferenczy, z podkulonym ogonem, uciekający przed hołotą Zirrów?Ha! W czasie, gdy oni wszyscy byli zajęci pościgiem, moja niewielka, ale wierna armia podeszła pod zamek, zajęła blanki i wykopy.A wysoko na szczytach zwróciłem się ku ścigającym mnie.Roześmiałem się.Uśmierciłem kilku z nich, rzuciłem się w czarną czeluść nocy i poszybowałem do mojego zaniku jak za dawnych czasów.Tam zastałem Janosza już schwytanego.Powaliłem go na kolana.Następnie “powitałem” Zirrów, wracających w nieładzie do domu.Niewielu uszło rzezi.Ci, którzy przeżyli, rozpierzchli się po okolicy, by stać się na powrót podróżnikami, jak za dawnych czasów.To właśnie wtedy odkryłem kilka mniejszej rangi zainteresowań Janosza, którym oddawał się, kiedy mnie nie było.Wtedy też zobaczyłem, jak bardzo go nie doceniałem.Mój zamek został zbudowany na fundamentach innego, wcześniejszego domostwa, piwnice którego Janosz odkopał.Zadbał o to, by były bardzo rozległe.Sięgały skał.W jakim celu? Tutaj leżała miara mego lekceważenia.Janosz powiedział mi, że pragnął zostać wampirem.ach, ale jak tego pragnął! W tych czasach nekromancja była sztuką.Posiadali ją i praktykowali także niektórzy zwyczajni ludzie, ale bez wrodzonego wampirom instynktu.Janosz wiedział, że jestem zręcznym nekromantą i chciał pójść w moje ślady.Nie zgodziłem się jednak nauczyć go moich technik.Wówczas postanowił odkryć swoje własne metody.Bez wątpienia konsultował się z wieloma nekromantami, by poznać ich sposoby.Rozległe piwnice zamku były mroczne, tajemne, a ich schody i przejścia, znane jedynie Janoszowi i garstce jego ludzi, z których wszyscy albo zginęli, albo uciekli.Zszedłem z nim na dół, zobaczyć, czym się zajmował i tam odkryłem grobowe łupy z całej Wołoszczyzny i Transylwanii oraz okolicznych ziem.Nie, nie skarby jako takie, ale właśnie grobowe łupy! Czy wiesz, że w czasach prehistorycznych ludzie mieli zwyczaj palić swoich zmarłych i zakopywać wazy z ich prochami? Oczywiście, wiesz, bo ten obyczaj przetrwał.Jeszcze do teraz jest tyleż palenia, co zakopywania zmarłych.Trakowie pochowali w ten sposób bardzo wielu swoich zmarłych.Janosz ich wszystkich wygrzebał.I znowu zapytasz: w jakim celu? Aby wydobyć z nich tajemnice! By przywrócić zmarłych do życia i nękać dla ich historii! Aby przyoblec ich popioły w ciała, które mógł torturować! Trakowie posiadali mnóstwo złota, a, jak powiedziałem, Janosz był chciwy.Nic nowego, prawda? Sto, dwieście, trzysta lat później nekromanci wciąż wywoływali dusze, aby odkryć ich skarby.Dwaj z waszych, Edward Kelly i John Dee, należeli do takich, ale obydwaj byli oszustami.Zetknąłem się z nimi w moich czasach.Metodę Janosza cechowała prostota: najpierw przenieść unię do krypt zamku, gdzie za pomocą sztuk, które opanował, prochy mogły być zrekonstruowane.Następnie skuć biedaka tą drogą przywołanego i torturować go dla wiedzy o jego pobratymcach, położeniu ich grobów i o ukrytych schowkach.Realizując tę politykę, Janosz zgromadził prawdziwe cmentarzysko ukradzionych naczyń, urn i lekythoi, tak, że mógł nimi zapełnić kilka obszernych pomieszczeń.Zaintrygowany, zażądałem, by zademonstrował mi swą sztukę.Gdyż, jak rozumiesz, nie była to nekromancja w pojęciu wampirów, ale coś nowego - przynajmniej dla mnie.I Janosz, wiedząc, że ciągle znajduje się w moich rękach, i starając się mi dogodzić, przystał na to.Wysypał prochy na podłogę i używając dziwnych słów w Inwokacji Mocy wyczarował z tych spopielonych szczątków Trakijkę o niezwykłej piękności.Jej język był skrajnie archaiczny, ale nie poza możliwością zrozumienia.W każdym razie, nie poza moją możliwością rozumienia, gdyż ja byłem wampirem i ekspertem od języków.Co więcej, wiedziała, że nie żyje i że to jest bluźnierstwo.Błagała Janosza, by nie wykorzystywał jej znowu.Z tego wywnioskowałem, że ten mój bękart nie tylko przyoblekał zmarłych w ich wcześniejsze kształty, ale niektórych z nich wykorzystywał więcej razy i to nie tylko w celu wywiedzenia się o położeniu ich zakopanych skarbów.Byłem tak podniecony, że posiadłem ją, zanim pozwoliłem mu ją zredukować z powrotem do popiołów!- Musisz mnie tego nauczyć - powiedziałem mu.- To jest twoja ostatnia szansa, by odkupić liczne grzechy wobec mnie.Zgodził się i pokazał mi, jak mieszać razem pewne substancje chemiczne i prochy ludzkie, a następnie starannie napisał grupy słów na naciągniętej skórze.Pierwsza grupa, wzdłuż skierowanej w górę strzałki, była samą inwokacją, a druga była dewokacją.- Brawo - wykrzyknąłem, kiedy już to miałem.- Muszę to teraz wypróbować.- Jak widzisz - wskazał na liczne urny i słoje - masz szeroki wybór.- W rzeczy samej - powiedziałem uroczyście, głaszcząc się po brodzie.I, zanim zorientował się w moich zamiarach, wyciągnąłem spod płaszcza drewniany kołek.Przebiłem go.Nie miało to wcale go zabić, nie, gdyż miał w sobie wampira.Jedynie go unieruchomiło.Wówczas wezwałem na dół kilku swoich zaufanych ludzi i spaliłem Janosza.Charczał, pluł pianą, jęczał, a na koniec nawet trochę krzyczał.Kiedy jego popioły, podstawowe sole życiowe, ostygły, przesiałem je, dodałem kilka chemikaliów.i użyłem jego własnej magii, aby powołać go znowu.Czy wtedy krzyczał? Możesz mi wierzyć, że tak! Żar ogniska, miłosiernie krótki ból, był niczym w porównaniu z męką nie do zniesienia wynikającą z faktu, że teraz całkowicie i na wieczność wszedł w moje władanie.Tak myślałem.Lecz niestety, jego krzyk nie wynikał z uświadomienia tego, ale z rozdarcia, rozdziału bytu, co wytłumaczę za chwilę.Och, widzieć te chmury dymu, podnoszące się z jego suchych, zakurzonych pozostałości.Wielkie obłoki dymów i oparów.a z nich Janosz! Potykający się, nagi, krzyczący.Ale.cud! Nie był sam.Z nim, ale całkowicie oddzielnie, istniał jego wampir.Moja plwocina rozrośnięta do stworzenia o niewielkiej lub zgoła żadnej własnej inteligencji.Pijawka, ślimak, wąż, liszka, wszystko razem nienawykłe do poruszania się o własnych siłach.Kwiliło, choć nie wiem, jak.Znałem za to rozwiązanie zagadki: paląc Janosza spaliłem dwa stworzenia, a powołując go znowu także ożywiłem dwa, ale oddzielnie! Wtedy.wpadłem na pomysł.Przyzwałem moich przerażonych ludzi.Rozkazałem im ująć Janosza i przytrzymać go przy ziemi.- Więc chcesz zostać wampirem, tak? - powiedziałem, podchodząc do niego z mieczem.- A więc będziesz.To stworzenie jest wampirem, ale ma bardzo mało mózgu [ Pobierz całość w formacie PDF ]