RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Czy mógłbyś nam powiedzieć?– To ma być niespodzianka – ze skromną miną odparł pan Brown.– Kosztował mnie ten obraz wiele pracy.Malowałem z pamięci.Malarstwo było konikiem pana Browna i co roku dawał jeden obraz na wystawę amatorskich dzieł, jaka się odbywała w dzielnicy Kensington, niedaleko od ich domu.Paru sławnych ludzi przychodziło ocenić obrazy, przyznawano sporo nagród.Poza malarstwem wystawa obejmowała jeszcze inne dzieła sztuki.Pana Browna bolało to, że nigdy nie zdobył nagrody, a jego żona dwa razy dostała nagrodę za własnoręcznie zrobione dywany.– Tak czy inaczej – oświadczył pan Brown tonem zamykającym dyskusję na ten temat – nie ma już o czym mówić.Dziś po południu posłaniec zabrał mój obraz i niech się dzieje, co chce.Następny dzień był słoneczny i publiczność tłumnie przybyła na wystawę.Cała rodzina cieszyła się, że wygląd Paddingtona znacznie się poprawił.Plamy zupełnie zniknęły.Miś zjadł obfite śniadanie, by powetować sobie straconą wczorajszą kolację.Tylko pani Bird nasunęły się pewne podejrzenia, gdy na jego ręczniku w łazience ujrzała plamy podobne do tych, jakie miał na twarzy, ale to, co jej przyszło do głowy, zachowała dla siebie.Rodzina Brownów zajęła pięć środkowych miejsc w pierwszym rzędzie na sali, w której miały być oceniane prace, nadesłane na wystawę.Wszyscy byli ogromnie podnieceni.Wiadomość, że pan Brown maluje, zaskoczyła Paddingtona i bardzo chciał zobaczyć obraz, który wyszedł spod pędzla osobiście mu znanego malarza.Na podium kręciło się paru brodaczy, którzy wyglądali na ważne osoby i rozprawiali między sobą wymachując przy tym rękami.Najwyraźniej tematem gorącej dyskusji był jeden obraz.– Henryku – szepnęła podniecona pani Brown.– Jestem pewna, że mówią o twoim obrazie.Poznaję go po pokrowcu.Pan Brown miał niewyraźną minę.– Pokrowiec rzeczywiście jest mi dobrze znany – odparł.– Ale nie sądzę, by to było moje dzieło.Całe płótno przylepiło się do pokrowca.Nie zauważyłaś tego? Zupełnie jakby ktoś włożył do środka obraz świeżo namalowany.A ja namalowałem ten pejzaż bardzo dawno temu.Paddington siedział jak trusia, patrzył prosto przed siebie i nie śmiał nawet poprawić się w krześle.Dziwnie jakoś mdliło go w dołku, czuł, że tylko patrzeć, jak stanie się coś strasznego.Żałował, że rano zmył plamy z twarzy.Mógłby wtedy zostać w łóżku.Judyta trąciła go łokciem w bok.– Paddington, co się z tobą dzieje? – spytała.– Wyglądasz jak półtora nieszczęścia.Dobrze się czujesz?– Nie jestem chory – cienkim głosem odparł Paddington.– Ale zdaje się, że znowu wpadłem.– O rany! – powiedziała Judyta.– Skrzyżuj łapy na szczęście.Patrz!Paddington wyprostował się na krześle.Na podium mówił coś pan, który wyglądał na najważniejszego z wszystkich brodaczy, a i brodę miał największą.A potem.Paddingtonowi zaczęły trząść się kolana.potem na sztalugach rozstawionych na podium oczom całej publiczności ukazał się „jego” obraz!Paddington był tak oszołomiony, że słyszał tylko urywki tego, co mówiła brodata osobistość:–.wybitne wyczucie koloru.wysoce oryginalne dzieło.bujna wyobraźnia.podziw dla artysty.Po czym Paddington o mało nie spadł z krzesła ze zdumienia.Pierwszą nagrodę otrzymał pan Henryk Brown, zamieszkały przy ulicy Windsor Gardens 32.Nagroda zadziwiła nie tylko Paddingtona.Pan Brown, któremu ktoś pomógł wdrapać się na podium, wyglądał jak rażony piorunem.– Ależ.ależ.– wyjąkał – to na pewno jakaś pomyłka.– Pomyłka? – zawołał brodacz.– Co pan opowiada, drogi panie? Pańskie nazwisko jest wypisane na odwrotnej stronie płótna.Pan Brown, tak? Pan Henryk Brown?Pan Brown spojrzał na obraz nie dowierzając własnym oczom.– Obraz jest niewątpliwie podpisany moim nazwiskiem – powiedział.– To mój charakter pisma.Nie dokończył i spojrzał na salę.Miał swoje zdanie w tej sprawie, ale nie sposób było spojrzeć w oczy Paddingtonowi, zresztą jak zwykle wtedy, gdy komuś bardzo na tym zależało.– Chciałbym – oświadczył pan Brown, kiedy umilkły oklaski i brodacz wręczył mu czek na dziesięć funtów – chciałbym – powtórzył – z dumą przyjmując nagrodę, przekazać całą sumę na rzecz pewnego domu dla emerytowanych niedźwiedzi w Ameryce Południowej.Szmer zdziwienia obiegł salę, ale przeszedł mimo uszu Paddingtona.Bardzo by się ucieszył, gdyby wiedział, co wywołało zdziwienie publiczności.Uporczywie wpatrywał się w obraz oraz w pana z największą brodą, na którego twarzy coraz wyraźniej malowała się irytacja i znudzenie.– A ja uważam – powiedział Paddington pod nosem – że mogliby nie odwracać tego obrazu do góry nogami.Nie co dzień się zdarza, że niedźwiedź dostaje pierwszą nagrodę na wystawie malarstwa.ROZDZIAŁ SZÓSTYIDZIEMY DO TEATRUCałą rodzinę ogarnęło niemałe podniecenie.Pan Brown dostał bilety do loży w teatrze.Była to premiera najnowszej sztuki, w której główną rolę miał grać światowej sławy aktor sir Sealy Bloom.Nawet Paddington zaraził się ogólnym podnieceniem.Odbył kilka wypraw do swego przyjaciela, pana Grubera, żeby mu wyjaśnił, co to jest teatr [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl