[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amy wiedziała, żebędzie jej brakować przyjaciółki siostry.Przecież to właśnie Marnieuświadomiła jej, że w prowadzeniu schroniska powinna kierować sięwłasnymi przekonaniami i że powinna działać wspólnie z Lou.Policzki owiał jej delikatny wiaterek.Po całym zamieszaniu, jakieprzyniósł z sobą dzień otwarty, wszystko wydawało się teraz podwójniespokojne.Odnieśli sukces.Przynajmniej chwilowo skończyły się kłopotyfinansowe schroniska, a gdy Ben Stillman zostanie ich pomocnikiem, Amybędzie miała więcej czasu dla koni. Może nawet wezmę udział w konkursie skoków" - pomyślała.Spojrzała na młodziutkie drzewko i poczuła ścisk w sercu.Tylkojednego jej teraz brakowało - Pegaza.- Dlaczego musiałeś odejść? - szepnęła z rozpaczą.Znała odpowiedz nato pytanie - nic nie trwa wiecznie, a życie musi toczyć się dalej.Zrobiło się ciemno i drzewko zniknęło w mroku.Odezwał się ostatni wtym dniu ptak.- Amy?Odwróciła się i zobaczyła, że dziadek i Lou idą do niej zatopieni wpazdziernikowym zmierzchu.- Widzieliśmy cię przez okno w kuchni powiedziała Lou.- Nie masz nic przeciwko temu, że się przyłączymy, prawda? - zapytałdziadek cicho.Pokręciła przecząco głową i przez chwilę stali wszyscy w milczeniu.- To był dobry dzień - odezwała się wreszcie Lou.- I to dzięki tobie - uśmiechnęła się do niej Amy.- To był twój pomysł.Dziadek oparł jedną rękę na ramieniu Lou, drugą na ramieniu Amy.- Jestem dumny z was obu - powiedział głosem pełnym emocji.-I mamateż byłaby z was dumna.Heartland jest teraz wasz.Potrafiłyścieoprzeć go na przeszłości i wybiec daleko w przyszłość.- Wspólnymi siłami - Amy uśmiechnęła się i spojrzała na Lou.- Wspólnymi - Lou także się uśmiechała.Amy spojrzała w kierunkumłodego dębu.Dziadek ma rację, życie polega na patrzeniu w przyszłość, a nie trzymaniusię kurczowo tego, co już było. %7łegnaj, Pegazie" - szepnęła bezgłośnie,patrząc na drzewko.I choć zapadł już zmrok, ptaszek odezwał się znowu [ Pobierz całość w formacie PDF ]