[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie myślisz chyba o. Sken była wyraznie poirytowana. Idz kupić łódz, Sken.Masz na to piętnaście minut.Wybierz najlepszą, a jadołączę do ciebie, gdy dojdzie do ustalania ceny. Nie zgodzę się, by to coś zostało naszym pilotem. Jeśli Ruin i Reck godzą się wytrzymać z tobą jako z kapitanem, ty musiszznieść Rivera jako pilota.Czy nie ty powiedziałaś mi, że pilot jest najważniejszy? Ciebie to bawi stwierdziła Sken. Robisz mi na złość, a myślałam, żejesteśmy w dobrej komitywie. Nie robi pan błędu, paniczu powiedział River. Pilot musi wiedzieć,gdzie na wodzie są ławice piasku, gdzie płyną prądy, gdzie rzeka jest szybsza,a gdzie wolniejsza, gdzie płytsza, a gdzie głębsza.Ja to wszystko wiem i przepro-wadzę pana, zakładając, że wszyscy będziecie mnie słuchać, nie wyłączając tejKrólowej Aoju, która jest z panem.Czy zbiera pan jej pot i sprzedaje jako olej dolamp?Patience roześmiała się.Sken nie. Kup łódz poleciła Patience. Chcę tego pilota, z wielu powodów. Powodem jest rozwaga, powodem. radośnie zaczął River. Zamknij się uciszyła go Sken.A potem zwróciła się do Patience.Paniczu, nie znasz przecież tego człowieka. Poznaję po jego pomarszczonej twarzy, że przeżył przynajmniej dwieścielat i to w ciężkich warunkach. O, to czysta prawda.Cała męka mojego życia wypisana jest na tej twarzy powiedział River. A więc jest stary oznajmiła Sken. Jest głową przynajmniej od lat stu powiedziała Patience. I przez tencały czas pracuje jako pilot na rzece.Przez te wszystkie lata nigdy nie zawiódłżadnego ze swoich klientów.Nigdy nie ugrzązł na mieliznie ani nie rozbił się naskale. Skąd możemy to wiedzieć? dopytywała się Sken. Młody pan ma dar odkrywania prawdy stwierdził River. Ponieważ jest tutaj odparła Patience. Gdyby choć raz zawiódł swegoklienta, słój zostałby rozbity, a głowa wrzucona do rzeki.Sken przyglądała się Patience pałającym wzrokiem, ale nic nie powiedziała.A potem ruszyła wzdłuż nabrzeża, przyglądając się uważnie kolejnym łodziomjeszcze sceptyczniej niż poprzednio.104 Jesteś mądry powiedział River. Mam nadzieję, że wśród stu synów,jakich spłodziłem, kiedy jeszcze mogłem to robić, znalazł się przynajmniej jedentak hojnie obdarowany przez naturę, tak inteligentny i tak. Bogaty..jak wasza miłość.Chociaż życzyłbym sobie syna z mocniejszym zaro-stem. Tak jak syn wolałby, by jego ojciec miał więcej członków.River zachichotał.Zmiech brzmiał nienaturalnie, ponieważ pochodził wyłącz-nie z ust. Obojgu nam czegoś brakuje.Trudno temu zaprzeczyć. Kiedy przyjdzie twój właściciel? zapytała Patience. Gdy wyślę po niego małpę. Więc ją wyślij. I stracę możliwość rozmowy z takim sympatycznym młodym kawalerem?Miałem w swoim łożu kilku takich chłopaczków i zaręczam, że każdy z nich mipotem dziękował. W takim razie ja dziękuję, że zanim mnie spotkałeś, straciłeś to, czegomógłbyś użyć w łożu.River mrugnął okiem. Nic cię nie szokuje, co? W każdym razie nic, co mieszka w słoju powiedziała Patience. Poślijmałpę.Jeśli chcesz rozmawiać, mogę czytać z twoich warg.River wydał trzy ostre dzwięki.Patience zdała sobie sprawę, że do tego niepotrzebował powietrza.Małpa w jednej chwili puściła miech i wspięła się na wy-sokość ust głowy.Przycisnęła czoło do szklanej powierzchni słoja tuż przy twarzyRivera.Nastąpiły kolejne jazgotliwe dzwięki, kląskanie językiem, ruchy warg, poczym małpa zeskoczyła na nabrzeże i wmieszała się w tłum.River jeszcze raz kląsknął i tym razem odleciał sokół.Patience stała, odczytując z ust Rivera dowcipy i historie, które jej opowiadał.Przyglądała mu się przy tym uważnie.Przez cały czas czuła również wołanieSpękanej Skały [ Pobierz całość w formacie PDF ]