[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nigdy nie byłoby inaczej powiedziałam chrapliwie, pragnąc, żeby mojesłowa ją zabolały, pragnąc, żeby zadrżała pod wpływem ich siły.Wcześniej niewiedziałam, co to znaczy pragnąć zadać ból drugiej osobie.Wtedy poznałam touczucie. Niezależnie od tego, co zrobiłaś, niezależnie od tego, jakie prawasobie do mnie rościsz, nigdy nie pomogłabym ci w zdradzie. Nie? Melisanda uśmiechnęła się z rozbawieniem. Jesteś tego pewna,Fedro nó Delaunay? Jej głos, niski i miodopłynny, przyprawił mnie o ciarki.Stałam jak sparaliżowana, gdy przemierzyła pokój.Niemal mimochodem jejręka przesunęła się po mojej marce, ukrytej pod suknią; zbudziła ranę zadaną miprzez Seliga i ból przeniknął moje ciało.Czułam żar jej obecności, jej zapach.Nic się nie zmieniło.Moja wola nagięła się przed wolą Melisandy, gdy położyłarękę na moim policzku, moja twarz uniosła się posłusznie, mój świat zawirowałwokół osi. Ten, kto ulega. wyszeptała, opuszczając wargi ku mym ustom nie zawsze jest słaby.Pocałunek; prawie.Jej usta musnęły moje i odsunęły się, ręce oderwały sięod mojej twarzy, a ja zachwiałam się w otchłani jej nieobecności, w szokupożądania. Tak powiedział twój Cygan. Melisanda popatrzyła na mnie, wyraz jejoczu stał się zimny. Pamiętam.Ale powinnam poświęcić większą uwagę,kiedy dodał, żebym mądrze wybierała swoje zwycięstwa. Usiadła naprzeciwkomnie i skinęła głową w stronę drzwi. Możesz teraz odejść i zostawić mnie,żebym mogła zastanowić się nad swoją śmiercią.Odeszłam.Załomotałam w drzwi, chwiejnie przestąpiłam próg i po omacku znalazłamkamienną ścianę korytarza. Dobrze się czujesz, pani? zapytał jeden z nich.Usłyszałam trzask drzwi ipokiwałam głową. Tak szepnęłam, wiedząc, że tak nie jest, wcale nie, ale nijak nie mogli mipomóc, nikt nie mógł mi pomóc.Obie powinnyśmy posłuchać Hiacynta,pomyślałam.Straszny śmiech dławił mnie w gardle.Pochyliłam głowę,przeciągając rękami po twarzy.Melisanda.DZIEWIDZIESIT TRZYResztę nocy spędziłam na blankach.Przysypiający wartownicy pozwolili mi tam zostać, od czasu do czasuproponując łyk likieru.Ogarnął mnie wewnętrzny zamęt.Widok otwartychprzestrzeni i bezkresnego firmamentu zawsze sprawiał mi ulgę.Porównaniewłasnych kłopotów z wielkością świata przynosi pociechę w cierpieniu.Co bym zrobiła, gdyby Melisanda kupiła moją markę, zamiast ją opłacać,gdyby nigdy nie puściła smyczy, którą mi przypięła? Byłam pewna, prawiecałkowicie pewna, że powiedziałam prawdę.Prawie całkowicie.Ale osiągnęła swój cel.Nigdy nie będę zupełnie pewna,nie do końca.W ostatecznym rozrachunku, oczywiście, to nie miało znaczenia.Stało sięto, co się stało, a ja dokonałam wyboru.O świcie Melisanda Szachrizaj zostaniestracona, przestanie istnieć.I już nikt więcej nie będzie miał przez nią kłopotów.Z wyjątkiem mnie.Takie myśli przebiegały mi przez głowę, gdy odprawiałam to nocneczuwanie, słuchając cichych odgłosów pogrążonej we śnie fortecy, pomrukuwartowników, parskania i tupotu koni w stajni, poskrzypywania drzwi.Zwyczajne nocne dzwięki, nic więcej.Joscelin znalazł mnie, gdy niebo zaczynało szarzeć, a ja pomyślałam, żewidziałam zbyt wiele krwawych świtów.Byłam sługą Naamy, mój brzaskpowinien być zabarwiony czerwienią winogrona, a nie śmiertelnego ciała. Byłaś u niej powiedział cicho za moimi plecami.Pokiwałam głową, nieoglądając się. Dlaczego? Nie wiem.Chyba tyle byłam jej winna. Odwróciłam się wtedy naspotkanie jego znajomej twarzy, ponurej w szarym świetle. Joscelinie,pewnych rzeczy nigdy nie zapomnę, choć będę musiała spróbować. Wiem odparł łagodnie, stając obok mnie. Wiesz, że ja nie mógłbym cięskrzywdzić, nawet gdybyś mnie o to prosiła? Wiem. Odetchnęłam głęboko i wzięłam go pod rękę.Anguisette ikasjelita, Eluo dopomóż. Przeżyliśmy atak trzydziestu tysięcy Skaldów igniew Pana Cieśniny.Chyba jakoś wytrzymamy w swoim towarzystwie.Joscelin zaśmiał się cicho, a ja przytuliłam twarz do jego piersi.Tyle zaszłomiędzy nami, a tyle nigdy nie zajdzie.Wiedziałam jednak, że nie chcę żyć bezniego.Staliśmy tak przez długi czas.Czułam, jak stopniowo opuszcza mnie grozatej długiej nocy.Niebo bladło, po murach skradały się długie, skośne promieniesłońca.Niebawem będzie po wszystkim.Tak myślałam, gdy nagle rozległy się krzyki strażników [ Pobierz całość w formacie PDF ]