RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Me­lodia była czysta, wydawało się jednak, że niesie odległe echa innych pieśni.Dołączył do niej dźwięk fletu, dodając żywe tony do ulotnej słodyczy muzyki.Bęben nadał szybsze tempo melodii, wtedy też Lady zbliżyła się do Sama i wyciągnęła rękę.- Zatańcz ze mną Samuelu Vernerze.Nie wiedząc jak się zachować, Sam ujął w swoją dłoń jej deli­katne palce.Poczuł się niezgrabnie i nieswojo, kiedy odwróciła go w stronę sali, lecz nagły impuls spowodował, że nie zmylił kroków tańca.Rozpoznał magię podświadomego nakazu i wiedział, że to silna wola królowej nadawała jej moc.Nie chciała czuć się zakło­potana nieudolnością partnera.Wkrótce już wirowali na parkiecie, stopy niosły ich w szybkim rytmie jig.Pary elfów tańczyły za nimi; każdy dworzanin starał się przewyższyć swoją partnerkę, a każda dama swego partnera.Każda z par usiłowała przerosnąć rywali misternością tańca, ale nikt nie potrafił dorównać królowej.Hart nie tańczyła.Ilekroć spojrzenie Sama pomknęło w kierun­ku miejsca, gdzie stała, napotykało utkwione w nim i królowej jej zimne, brązowe oczy.Samowi wydawało się, że muzyka gra już od wielu godzin, ale tańczył cały czas i nie czuł wyczerpania, póki melodii nie przerwano przeraźliwym brzękiem.Dysząc ciężko ro­zejrzał się wokół.Hart nie było wśród kłębiących się dworzan.ROZDZIAŁ 34Mijały dni.Tak przynajmniej wydawało się Samowi.Czas bo­wiem zdawał się być wartością zmienną w pełnym iluzji pałacu Shidhe.Po pierwszym spotkaniu z Lady Deigh, Sam nie natknął się już na ślad jej obecności w pałacu.Spotykał Hart, ale nie roz­mawiał z nią, kiedy tylko zbliżał się do niej, odchodziła.Ojciec Rinaldi stał się jego najbliższym druhem.Wspólnie obcho­dzili komnaty, aleje i mroczne korytarze dworu Seeile, prowadząc dyskusje.Gdy tylko kapłan został zwolniony z celi, Sam zażądał wy­jaśnienia powodu, dla którego Rinaldi był więziony.Ten wyjawił, że zajmował się badaniem pogłosek o druidach.Gdy jego usiłowania zdobycia wiadomości od irlandzkich elfów doprowadziły do odkry­cia istnienia Ukrytego Kręgu, przestał być mile widziany.Lady Deigh zażądała rozmowy, a Rinaldi okazał zbyt wielkie zainteresowanie te­matem.Najwyraźniej Lady miała swoje własne plany, ale kapłan nie wiedział o nich nic bliższego.Kazała wtrącić go do celi.Rinaldi nie wspominał wcześniej o swym zaangażowaniu w sprawy Ukrytego Kręgu z obawy, że Sam uzna go za agenta i przestanie mu ufać.Doszli do wniosku, że elfy wrzuciły ich do wspólnej celi w nadziei, że zdradzą informacje na temat Kręgu.Sam nie miał pojęcia, co takiego mógł wiedzieć, czego by nie znały elfy.Przy­puszczał, że wiedziały znacznie więcej i jedynie zachowywały ostrożność.Kiedy tylko Sam i Rinaldi odkryli, iż stoją po tej sa­mej stronie barykady, odłożyli rozmowy dopóki Sam, z teore­tyczną pomocą Rinaldiego, nie zaadaptował jednego z czarów Herzoga, okrywając ich dźwiękoszczelną barierą.Osłonięci od wścibskich uszu, zebrali swą wiedzę, dochodząc do wniosku, że muszą uciec, i to jak najszybciej.Druidów trzeba było powstrzymać.Krążyli wspólnie po pałacowych komnatach, starając się do­strzec cokolwiek, co dawałoby jakąś szansę ucieczki.Zdawali sobie sprawę, że mają towarzystwo.Z reguły śledził ich jeden elf.Nie starał się nawet specjalnie, by pozostać nie zauważonym.Sam i Rinaldi mogli poruszać się dość swobodnie, elf nie przeszka­dzał im, póki nie zbliżali się do jednej ze stref zakazanych.Wów­czas ów pojedynczy strażnik dostawał posiłki w postaci grupy elfów oraz munchkinów, którzy blokowali drogę więźniom i na­kazywali im zawrócić.Nigdy nie informowano ich, dlaczego nie wolno im iść dalej.Sam utrzymywał, że dotarli zbyt blisko ze­wnętrznych rejonów, lecz Rinaldi skłaniał się raczej ku twierdze­niu, że zbliżyli się do którejś ze stref zastrzeżonych.Po trzykroć wielkie stoły w głównej sali były zastawiane wy­myślnymi daniami, które Sam ochrzcił „obiadkami", zanim uda­ło im się natknąć na przejście służbowe, prowadzące na otwartą przestrzeń.Powłoka iluzyjna Shidhe sprawiała, że ta przestrzeń zdawała się naturalną przesieką w lesie.Myląca mgiełka aktyw­nej magii była wątlejsza w tym miejscu i zmysł astralny Sama pozwolił mu przebić czar maskujący, by obejrzeć przestrzeń taką, jaką była w rzeczywistości.Był to, jak się okazało, nowoczesny helipad, zbudowany w celu załadunku i rozładunku jednostek zaopatrzenia.Minęły cztery kolejne „obiadki" nim Sam, korzysta­jąc z kilku przejętych od Dodgera trików i opłacając sukces sil­nymi bólami głowy, zdołał zapoznać się z rozkładem lotów trans­portowych.Skorzystał w tym celu z komputera pałacowego pod­czas, gdy strażnik był przekonany, że jego podopieczny przeglą­da katalog biblioteki.Dowiedzieli się dzięki temu o istnieniu re­gularnego połączenia promowego.Sam odczuł ulgę, gdy okazało się, że śmigłowcem do tego celu wykorzystywanym jest Ares Wyvern, niewielki, jednosilnikowy kuzyn dwusilnikowego Dra­gona, który wydawał się podstawową jednostką irlandzkiej śmi­głowcowej floty transportowej.Pilotowanie tak dużej jednostki mogłoby okazać się trudne.Nie był pewien nawet tego, czy pora­dzi sobie z mniejszą maszyną, choćby przy pomocy znakomitego autopilota, w którego Ares wyposażał swoje śmigłowce.Sam i Rinaldi zaczęli wybierać się na nieregularne spacery, które najczęściej prowadziły ich w okolice przejścia służbowe­go.Dopracowywali swój plan porwania śmigłowca, którym zamierzali dotrzeć przez morze do Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl