RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grunt przed nim nagle się obniżył — widocznie Dom zbliżał się do jeziora.Było większe, niż sądził.Było też zimne i najprawdopodobniej bezpieczne, toteż włączył sandały i skoczył bez rozpędu.Wybił się wyżej, niż chciał, i z pluskiem zanurzył się w falach.Opadł także znacznie niżej, niż za­mierzał.Pokręcił się tak, by znaleźć się głową ku górze, i spróbował wypłynąć, ale dalej opadał, a za­raz potem dotknął stopami dna i poczuł dzwonienie w uszach.Woda wokół stóp zaczęła się robić ciepła, gdy sandały próbowały go wypchnąć w górę.Nie wierząc własnym oczom i nie mając innego wyjścia, odetchnął głęboko, wypełniając płuca wodą.Zrobił to jeszcze raz, starając się o tym nie myśleć.Woda jest pełna tlenu, możesz nią oddychać.Duża srebrna ryba przestała mu się przyglądać i odpłynęła.Obok jego nóg przemaszerowało coś, co przypominało dziesięcionogiego kraba.Przestań się bać.To był bezwzględnie dźwięk.Ktoś do niego mó\— To ty jesteś Chatogaster.— Dom się rozejrzał.Szukali istoty wodnej, ale w morzach.Nie widzę cię.Bo myślisz złymi kategoriami.W wodzie rozbłysły gwiazdy — w górze, w dole.Dom wciąż wyczuwał wokół siebie wodę, lecz po­zostałe zmysły zgodnie twierdziły, że stoi i oddycha w przestrzeni kosmicznej.Konkretniej — w centrum jakiejś gromady.Nie.W jądrze galaktyki.— To iluzja.Nie: to pamięć.Patrz.W okolicy jądra galaktyki gwiazd było tyle, że odległości między nimi mierzyło się w tygodniach świetlnych, a planety pławiły się w blasku setek słońc.Uwagę zwracała jedna z nich, składała się bowiem wyłącznie z wody.W jej jądrze znajdowała się Woda IV — trzecia z najdziwniejszych substancji we wszechświecie.Obserwując jej wrzącą powierzch­nię, Dom widział równocześnie w swym umyśle fakty formujące się niczym kryształy.Przez kilka tysięcy lat planeta wędrowała mię­dzy gwiazdami, znacząc swój ślad połyskliwą tęczą, którą ciśnienie pary fotonowej kształtowało na podobieństwo próżniowych duchów.A potem eksplo­dowała.Dom odruchowo kucnął, gdy obok przeleciała spora plama będąca odpowiednikiem morza i dymiąc, pomknęła ku obrzeżu galaktyki.Z pewnością (po­chodzącą z drugiej ręki, ale zawsze) wiedział, że na planecie powstało życie, nie mające zresztą pojęcia o jokerach.W gorącej wodzie dziwaczne składniki sformowały nieprawdopodobną cząsteczkę, która.— Jesteś jeziorem!.Jestem.Jak się miewa mój stary przyjaciel Bank?— Parę dni temu miał się całkiem dobrze.Czy ty.unikasz rozgłosu?.Nie, ale lubię być sam.Bank był jedyną formą życia, jaką napotkałem, gdy tu przybyłem.Sundogimnie znają, ale ponieważ im pomagam i opiekuję się szczeniakami, są wobec mnie powściągliwe.— Opiekujesz się szczeniakami? W takim razie mu­sisz być telepatą.Nie w tym znaczeniu, które masz na myśli.Więk­szość istot składa się głównie z wody, a ja jestem wy­łącznie wodą: wystarczy, by się mnie napiły, i staję się ich częścią, tak jak stałem się częścią ciebie.Można to nazwać osmozą, jeśli nie poczujesz się urażony.— Nie poczuję.— Dom kopnął muł, wzbijając chmu­rę drobin w wodzie, i spróbował przekonać samego siebie, że się nie czuje.Osiem twoich dni temu Bank przesłał mi wiado­mość.Bank jest skałą, ja wodą i dawno temu osiągnęliśmy porozumienie.— Coś słyszałem o inteligentnej gwieździe na pół­nocy galaktyki.— Dom się uśmiechnął.— To prawda?.Prawda, ale ona jest dziwna.Teraz szukamy my­ślącej chmury gazowej: wtedy mielibyśmy kwartet podstawowych elementów.Bank powiedział mi, że wysyła kogoś, by mi pomógł w programie rozwoju.— Mnie za to powiedział, że możesz mi pomóc odnaleźć świat jokerów.·.Może będziemy w stanie pomóc sobie nawzajem.— Co wiesz o jokerach?.Nic.Wiedza nie jest moją specjalnością.Spe­cjalizuję się w.Nie istniało słowo oznaczające serię wyobrażeń, które przemknęły przez umysł Doma jako wyjaśnie­nie: “intuicja" było zbyt prymitywne.Było to coś ze świadomością liścia, jak rośnie drzewo, coś ciepłego, sennego i tajemnego.Mogę wejść w twoją pamięć? Dziękuję.Może ci się wydać, że śnisz, ale zostawię twój umysł w sta­nie, w jakim tego pragniesz.Obiecuję.>,,W końcu wrócili do rozmowy.; ; '.Generalnie rzecz biorąc, nie ma czegoś takiego jak ciemna strona Słońca.Zacznijmy od wież.Obu­dowa to najprawdopodobniej jedna olbrzymia molekuła.Nie znam ich przeznaczenia, choć zachoowanie wobec energii jest intrygujące.Mogę powie­dzieć, że nie widzę powodów, dla których istnieją, ale to samo dotyczy na przykład człowieka.Wygląda na to, że próby zabójstwa mają powstrzymać cię od odkrycia świata jokerów, ale twój niedoszły zabójca może mieć inny motyw: swymi działaniami może cię zmuszać do zrobienia czegoś, o czym w innej sytuacji nawet byś nie pomyślał.Teraz zastanówmy się nad samymi jokerami.Nie ulega wątpliwości, że istnieli i pozostawili po sobie rozmaite artefakty, z Gwiaz­dami Łańcuchowymi na czele, co dowodzi, że dyspo­nowali dużymi możliwościami i prawdopodobnie od­wagą.Opuścili Środek Wszechświata, czyli Wolfa, co sugeruje, że zrozumieli podstawowy truizm całości.Na Third Eye pozostawili skamieniałości z przy­szłości, co wskazuje, ze przynajmniej eksperymen­towali z podróżami w czasie.Natomiast podstawową pomyłką jest zakładanie, iż są sumą swych wytwo­rów.Te artefakty mogą być zabawkami, pozosta­łościami młodości, a to oznacza, że planeta, na której przebiegała ich ewolucja, może od dawna nie istnieć.To że nie znaleziono jej w sferze, bynajmniej nie musi oznaczać, że jest ukryta; bardziej skłaniam się do przekonania, że jej w tym obszarze nie ma.Oczy­wiste też jest, iż ta ciemna strona Słońca nie musi być określeniem miejsca, ale idei.— Też mi to przyszło na myśl — przyznał Dom, siadając w mule i przyglądając się światłu tańczące­mu na powierzchni.— Czy to poetyckie wyobrażenie?.Poezja to najwyższa sztuka i musieli ją osiągnąć.— Z początku wydawało mi się, że właśnie o to chodzi — westchnął Dom.— O znalezienie jakiegośchytrego wyjaśnienia.Podobnego do wymyślonego przez Hrsh-Hgna.Rzeczywiście jest bardzo poetyckie, ale to.— na­stąpiła kolejna nieprzetłumaczalna przerwa, złożona ze swędzenia i poczucia niewłaściwości połączonej z lekkim bólem, jak wówczas, gdy widzi się obraz powieszony do góry nogami i nic na to nie można poradzić —.podobni do creapii.Otoczenie warunku­je umysł, a oni nie myślą jak creapii, mimo że ci są obecnie najstarszą i najbardziej rozwiniętą rasą.Su­geruję, żebyś zainteresował się creapii: w nich znają duje się trop prowadzący do jokerów.— A więc nie odkryję żadnego świata.Nie powiedziałem tego, choć może być to prawdą!" Idee są ważniejsze.Czyż nie mówi się “świat poety"? Światy są różne i tylko czasami odnoszą się do czegoś fizycznego jak planeta.— Chyba rozumiem.— Dom wstał.— Świat jokerów może po prostu oznaczać ich punkt widzenia wszechświata.Właśnie.— A więc trzeba odwiedzić creapii.Jeśli dobrze pamiętam, wysokotemperaturowi właśnie otworzyli tratwę naukową przy Gwiazdach Łańcuchowych.Również o tym słyszałem, a ponieważ są najbar­dziej rozwiniętymi przedstawicielami rasy i specja­lizują się w studiowaniu innych form życia, twój wybór jest ze wszech miar słuszny.Dom już miał zamiar wypłynąć, gdy sobie coś przy­pomniał.— W czym konkretnie mogę ci pomóc? — spytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl