[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wędki stanowiły problem straszliwy, były długie i nie chciały się nijak zmieścić.Ojciec spróbował najpierw wzdłuż i omal nie wybił przedniej szyby, spróbował więc w poprzek i zaczął zaczepiać przejeżdżające obok samochody.Ulokował je wreszcie na skos i wetknął mojej mamusi w oko.Nie dość na tym wysiadając jeszcze zrzucił jej tymi wędkami kapelusz z głowy.Moja mamusia dostała ataku furii i zapowiedziała, że je spali, ojciec zatem schował je przed nią tak skutecznie, że przez dwa miesiące sam ich nie mógł znaleźć.Od tamtego czasu wolno mu było zabierać wyłącznie składane.Bez pośpiechu przygotowywaliśmy się do spożycia posiłku, złożonego z nabytych po drodze produktów.Siedząc przy wielkim, prostokątnym stole moja mamusia wywlekała ze swojej sławetnej torby rozmaite rzeczy jadalne i niejadalne.Za jajkami na twardo natrafiła na obcy przedmiot.— Co to za ścierka? — spytała rozkładając lnianą płachtę.— Ja takiej nie miałam.Zabraliśmy Lilce?Znajdowałam się obok i do mnie skierowane było pytanie.— Skąd mam wiedzieć? — odparłam.— Tyś pakowała, ja myłam samochód.Nie widziałam, co brałaś.Moja mamusia, rzecz jasna, znalazła ofiarę natychmiast.— To Janek — zawyrokowała.— Boże, co ja mam z tym twoim ojcem! Janek, zabrałeś Lilce ścierkę?Ojciec ciągle grzebał przy wędce, pełen cichej nadziei, że uda mu się gdzieś połowić ryby.Nie dosłyszał, a zatem nie zareagował.— Tato! — wrzasnęłam okropnie.— Mama się pyta, dlaczego zabrałeś Lilce ścierkę?— Co? — zdziwił się ojciec.— Jaką ścierkę?— Do naczyń.Całkiem porządną.— Żadnej ścierki nie zabierałem, nie rozumiem, o czym mówicie.Dlaczego miałem zabrać ścierkę?— Nie wiem dlaczego, właśnie się pytam!— Na litość boską, dlaczego tak wrzeszczycie? — spytała z niesmakiem Lucyna, ukazując się z drugiego pokoju.— O jaką ścierkę wam chodzi?— No popatrz, mam tu cudzą ścierkę, skąd się wzięła? Może to ty zabrałeś Lilce?Lucyna stanowczo wyparła się jakiegokolwiek kontaktu ze ścierkami.Teresa wyszła z łazienki.— Co się tu dzieje? — spytała potępiająco.— Co to za krzyki? Jak wy się zachowujecie po nocy?— A co, potrafisz z ojcem porozmawiać szeptem? — spytałam ją zgryźliwie.— Widzisz przecież, że nie nosi okularów, to niby jak ma słyszeć?— Nie rozumiem, co mówisz.Albo ty oszalałaś, albo ja.A jakby nosił okulary, to by lepiej słyszał? Oczami słyszy czy co?Nie, ale w okularach ma ten aparat dla głuchoniemych, chciałam powiedzieć nie dla głuchoniemych, tylko to takie coś, co wzmacnia.W okularach słyszy wszystko i twierdzi, że okropnie krzyczymy.— No pewnie, że krzyczycie, sama słyszę.A dlaczego tych okularów nie nosi?— Bo mówi, że mu ugniatają ucho i bardzo ich nie lubi.Moja mamusia twardo obstawała przy pierwotnym temacie, nie wypuszczając ścierki z rąk.— Może ty mi wreszcie powiesz, co to za ścierka i skąd się wzięła.Ktoś przecież musi to wiedzieć, sama mi tu nie wlazła.Jak to? — zdziwiła się Teresa.— A to nie twoja?— No pewnie, że nie moja, znam ostatecznie swoje ścierki, nigdy w życiu takiej nie miałam.Nie zniosłabym w domu ścierki w żółto–zielone paski! Nienawidzę żółtego z zielonym.Teresa jakby się nagle zachłysnęła.— Boże! — krzyknęła i chwyciła się dłonią za twarz pod nosem, co zawsze było u niej objawem przestrachu, zakłopotania i innych dusznych perturbacji.— Naprawdę, to nie twoja?— No jak ci mówię, że nie moja, to nie!— Boże drogi! Myślałem, że twoja! Słowo daję!— A co, wiesz coś o niej?— To ja ją włożyłam do twojej torby.Ale naprawdę myślałam, że twoja…— No dobrze, a skąd ją wzięłaś? Od Lilki? Teresa była pełna bezgranicznego przygnębienia.— Z tego pokoju gościnnego w fabryce — wyznała po chwili żałośnie.— Wisiała na krześle i myślałam, że twoja.Takie było zamieszanie z wszystkimi rzeczami…— Rąbnęłaś ścierkę z gościnnego pokoju! — wykrzyknęła Lucyna z nieopisaną uciechą.— Niech pęknę, majątek nam się powiększa! Bardzo porządna ścierka, jeszcze parę fabryk i porośniemy w pierze!Moja mamusia ze zgrozą patrzyła na obie swoje siostry.— Naprawdę ukradłaś im tę ścierkę? — spytała niedowierzająco.— No ukradłam, co na to poradzę — jęknęła ze skruchą Teresa i nagle rozzłościła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]