[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na tym mi specjalnie nie zależy.Potem wyjdzie jak z tym zegarkiem. No więc właśnie.Prokuratura, wiadomo, umorzy, za drzwi cię w ogóle wyrzucą.Niby jest to rzecz ludzka, jeśli ktoś ma do wyboru, dostać dużą forsę albo mieć poderżniętegardło i zgwałconą żonę, musiałby zgłupieć, żeby nie wybrać forsy.Więc gadać sobiemożesz do upojenia.Gadają wszyscy i co z tego? Sama słyszałam, że wiceministrowiew Ministerstwie Finansów przydzielają sobie premie po półtora miliarda z naszychpodatków, nie ja jedna, połowa społeczeństwa słyszała, jawne złodziejstwo, no i co?Który poszedł za to siedzieć?Bodzio popatrzył na mnie wzrokiem pełnym uczuć, podniósł się od stołu i wykonałdwa przysiady na złamanej nodze. %7łebym nie dostał obsesji, że ona nie działa wyjaśnił. No tak, to się zgadza.Mogę się powiesić pod wpływem wyrzutów sumienia, tego mi nikt nie zabroni.A codo reszty, ma pani rację, mogę wszystko bez żadnych skutków i oni o tym doskonalewiedzą. Dzięki czemu ujdziesz z życiem przypomniałam pocieszająco.Coś stuknęło lekko za drzwiami, otworzyłam je, wystawiłam głowę i okazało się, żewrócił major. Tak myślałem, że pani jest tutaj powiedział. Dookoła pani samochodu latajakiś facet z walizką, o ile działa moja pamięć, jest to chyba pani kuzyn.Ten, przedktórym pani mnie ostrzegała.Bodzio zachichotał szatańsko, ja zaś wyraziłam swoje zdanie najcichszym szeptempod nosem.Potem zawahałam się.Wysłany w trop za Sewerynem, Zygmuś mógł169dokonać jakichś interesujących spostrzeżeń, być może należało się z nim spotkać.Zawahałam się silniej.Major wyglądał, jakby spodziewał się po mnie jakiejś reakcji.Zrzuciłam z ramion ciężar podejmowania decyzji w sposób prosty, mianowiciew dwóch zdaniach powiadomiłam go o sytuacji.Teraz niech on się waha, a nie ja.Nie wahał się wcale. Jak dotąd, zachowują się państwo nie najgorzej stwierdził. Nie gadacie zadużo, nie płoszycie klientów.no, przyznajmy, że oni mało płochliwi.w każdym raziepowinniście być zorientowani w najnowszych wydarzeniach.W Warszawie pojawiłsię duży niepokój u paru osób, tu zaś zwiększyło się grono naszych przeciwników.Przyjechało dwóch następnych. Golę brodę zadecydował Bodzio z energią. Bez brody, ciemne okulary, mogęsię jeszcze ostrzyc na jeża. I co komu z tego przyjdzie? Wezmę udział bezpośredni, bo że coś będzie, to pewne!Zerwał się z miejsca, chwycił swoją torbę i zaczął w niej grzebać zapewnew poszukiwaniu nożyczek.Wydarłam mu torbę z rąk, a major stanowczym gestem posadził go z powrotem nakrześle. W żadnym wypadku, za duże ryzyko.Udział pan może sobie brać, ale z brodąi w gipsie.Ja się nie podejmuję pana chronić, jeśli połapią się w oszustwie, zabićczłowieka to dla nich pestka.Nie dla wszystkich, mają siłę roboczą.Nie mówiłem wamtego, ale w cztery oczy dopadli lekarza, jeden, Sosiński. Kto to jest Sosiński? spytałam z lekką urazą. Ten brodaty, pański opiekun, zabójca Szmagiera.Pytał poufnie, podszywając siępod rodzinę, jak to złamanie wygląda.Drugi złapał pielęgniarkę, ale ona, na szczęście,oglądała to cudze zdjęcie rentgenowskie i z czystym sumieniem przysięgła, że złamaniejest czyste, a przemieszczenia prawie nie było.Uwierzyli, a teraz musiałby pan upaść nagłowę, żeby tą wiarą zachwiać.Ja mówię poważnie, niech pan mi tu nie zaczyna nowychgłupot!Zmartwiony Bodzio westchnął i poddał się presji.Major bezzwłocznie wrócił dozasadniczego tematu. Sierżant podsłuchał ich swobodną pogawędkę.Nagrać nie zdołał, zapisał sobietylko możliwie dużo.Strona wykantowana będzie próbowała zdobyć ten worekz niedzwiedzia, wiedzą, że złapał go Bertel, rzecz idzie o resztę przesyłki, ten towar,który miał pan przewiezć przez granicę, też powinien leżeć u Bertela.Podejrzeniapadną na Wierzchowickiego, chociaż to on właśnie zawiadomił wspólników o całymzamieszaniu.Idą pomiędzy sobą na ostre, mam prywatną informację z Warszawy, żepozbawiony zysku prokurator zaczyna się buntować.170 Jeden prokurator nie czyni żadnej pory roku zauważyłam zgryzliwie. Zależy na jakim stanowisku.Tego już pani wiedzieć nie musi. Ogromnie bym się ucieszyła, gdyby to był prokurator generalny. Z żalem muszę pani odmówić przyjemności.Nie, to nie jest wiadomość odRojewskiego, on ma wgląd w inną grupę społeczną, ale, do diabła, policja to też ludziei nie składa się z samych przestępców! No przecież dawno to mówię! wytknęłam, zdumiona jego nagłym ogniem.Napił się letniej wody mineralnej i opanował uczucia. Kuzyna, tak.Niech pani złapie.Niech powie, co widział, i potem się spotkamy,zaraz.Najlepiej tutaj, niech pani po prostu wróci.Zostawiłam ich i zebrałam siły, żeby stawić czoło zdenerwowanemu Zygmusiowi.* * *Zygmuś szalał z emocji. Komplikacje-komplikacje! wołał już z daleka. Straszne-straszne!Chciał mnie chwycić w objęcia, ale zaczepił walizką o kosz na śmieci i zle mu towyszło.Uniknęłam rozkoszy. Nieszczęście-nieszczęście, pan-pan-pan Jacek w gipsie! Noga-noga złamana!Zanim przypomniałam sobie, że Jacek to Bodzio, przeżyłam wybuch paniki.Tego bynam jeszcze brakowało [ Pobierz całość w formacie PDF ]