[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To,że wierzą, iż mieszkają w tabernaculum, nie znaczy wcale, iż naprawdę w nim miesz-kają. Pozwól, że doprowadzę mój wywód do końca.Gdybyś spytał, jak dotrzeć doChalcedonu, gdzie przyszedłem na ten świat, umiałbym ci bez trudu wskazać drogę.Być może, dni podróży mierzę inaczej niż ty albo lewą stroną zwę to, co ty zwiesz prawą,a powiedziano mi, że Saraceni kreślą mapy, na których południe jest u góry, północ zaśu dołu, Słońce wstaje więc po lewej stronie tak przedstawionej Ziemi.Jeśli jednak zgo-dzisz się na mój sposób przedstawiania biegu Słońca i kształtu Ziemi, trzymając sięmoich wskazówek, z pewnością dotrzesz tam, dokąd zechcę cię doprowadzić, lecz niezrozumiałbyś ich, gdybym naniósł je na twoje mapy. Płynie stąd wniosek zakoń-czył tryumfalnym tonem Zosima że jeżeli chcesz znalezć się na ziemi księdza Jana,musisz użyć tej mapy świata, której użyłby ksiądz Jan, a nie twojej, nawet, zważ to bacz-nie, gdyby twoja była właściwsza nizli jego.Baudolino poczuł się bezradny wobec przenikliwości tych racji i spytał Zosimę, jakw takim razie widzą uniwersum Kosmas i ksiądz Jan. Nie ma tak dobrze! odparł Zosima. Wiem, gdzie znalezć mapę, nie ma jed-nak powodu, bym miał ją ofiarować tobie i twojemu cesarzowi. Chyba że da ci on tyle złota, że będziesz mógł tam wyruszyć z zastępem dobrzeuzbrojonych ludzi. Otóż to.Od tej chwili Zosima nie pisnął już ani słowa o mapie Kosmasa, a właściwie napo-mykał o niej co jakiś czas, kiedy osiągał szczyty upojenia, lecz tylko kreśląc palcemw powietrzu niewyrazne i tajemnicze linie i zaraz tego zaprzestając, jakby i tak powie-dział już za wiele.Baudolino dolewał mu jeszcze wina i zadawał dziwaczne z pozorupytania. Kiedy dotrzemy do Indii i nasze konie opadną z sił, czy przyjdzie nam dosiąśćsłoni? Być może, gdyż w Indiach żyją wszystkie zwierzęta wymienione w twoim liściei mnóstwo innych, tylko nie konie.Sprowadzają je tam jednak z Cynisty. A co to za kraj? Kraj, dokąd wędrowcy udają się po robaki jedwabiu. Robaki jedwabiu? O czym mówisz? A o tym, że w owej Cyniście w łono niewiast wkłada się maleńkie jajeczka, by160ogrzały się i by wykluły się z nich maleńkie robaczki.Umieszcza się je na liściach morwy,którymi się żywią.Kiedy podrosną, wysnuwają ze swych ciał jedwab i owijają się weń,tak że są jak w grobie.Potem zmieniają się w piękne kolorowe motyle i dziurawią tenoprzęd.Samce dosiadają samiczek a tergo i żyją potem wraz z nimi bez pokarmu w cie-ple swego uścisku, aż wreszcie umierają, z tym że samiczka, umierając, składa jaja. Trudno zaiste ufać człowiekowi, który wmawia ci, że jedwab robią robaki rzekłBaudolino Niketasowi. Był szpiegiem na służbie swego bazyleusa, ale z ochotą prze-szedłby na służbę Fryderykową, gdyby mógł dzięki temu wyruszyć na poszukiwaniewładcy Indii.Potem stało się jednak tak, że przepadł jak kamień w wodę.Byłem ciąglejeszcze podniecony wzmianką o mapie Kosmasa.Ta mapa wydała mi się gwiazdą be-tlejemską, aczkolwiek wskazywała przeciwny kierunek.Powiedziałaby mi, jak pokonaćwspak drogę, którą przebyli magowie.Tak więc, sądząc, że jestem od niego przebieglej-szy chciałem, aby przebrał miarę swego nieopanowania, i okazał, że jest większym głup-cem i że ma za długi język. A tymczasem? To on okazał się przebieglejszy.Następnego dnia już go nie zobaczyłem, a jegokonfratrzy powiedzieli, że wrócił do Konstantynopola.Zostawił pożegnalny liścik.Otoco napisał: Jak ryby usypiają bez wody, tak mnisi, którzy zbyt długo przebywają pozacelą, osłabiają moc swej jedności z Bogiem.W ostatnich dniach nadmiernie pogrążałemsię w grzechu, pozwól więc, że wrócę tam, gdzie bije zródło pełne świeżości. Może to była prawda. Bynajmniej.Znalazł jakiś sposób, żeby wyłudzić złoto od swego bazyleusa.I tomoim kosztem.17.Baudolino odkrywa, że ksiądz Jan pisze do zbytwielu osóbW lipcu następnego roku Fryderyk przybył do Wenecji drogą morską, z Rawenny doChioggi zaś towarzyszył mu syn doży; następnie udał się do kościoła Zwiętego Mikołajana Lido i w niedzielę 24 dnia tegoż miesiąca padł na placu Zwiętego Marka do stópAleksandra.Papież dzwignął go i uściskał, okazując wszem wobec, jak go miłuje, i wszy-scy zebrani zaśpiewali Te Deum.Był to prawdziwy tryumf, aczkolwiek nie wiadomo do-kładnie dla którego z nich dwóch.Tak czy inaczej, skończyła się trwająca osiemnaścielat wojna i w tychże dniach cesarz podpisał z gminami ligi lombardzkiej zawieszeniebroni na siedem lat.Był tak kontent, że postanowił spędzić jeszcze miesiąc w Wenecji.W sierpniu Krystian z Buch wezwał pewnego ranka Baudolina i jego przyjaciół, po-prosił, by poszli z nim do cesarza, a kiedy stanął przed obliczem Fryderyka, wręczył muteatralnym gestem obwieszony pieczęciami pergamin. List?! wykrzyknął Fryderyk. Jeszcze go nie wysłaliśmy? Właściwie to nie nasz list, ale list od kogoś.Nie do ciebie, lecz do bazyleusaManuela.Poza tym szczegółem jest bardzo podobny do przygotowanego przez nas. Więc ten ksiądz Jan najpierw proponuje przymierze mnie, a potem tym romaei! wściekł się Fryderyk.Baudolino osłupiał, wiedział bowiem doskonale, że jest tylko jeden list od księdzai że to on sam go napisał.Jeżeli ksiądz istnieje, mógł napisać inny list, aczkolwiek z pew-nością nie ten.Poprosił o dokument, a przebiegłszy go szybko wzrokiem, rzekł: Nie jest dokładnie taki sam, widzę tu drobne zmiany.Ojcze mój, jeśli pozwolisz,zbadam go dokładniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]