RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szklanki w samolotach są niskie, rozszerzone u góry, podobne do miseczek.Jest rzeczą oczywistą, że wskutek działania praw fizyki wszelki płyn przelewa się przez brzeżek, nawet jeśli nie ma żadnych zawirowań powietrza.Jako pieczywo nie jest bynajmniej podawana francuska bagieta, którą trzeba szarpać zębami również kiedy jest świeża, lecz upieczony ze szczególnego rodzaju otrąb chleb, wybuchający w obłoczek drobniutkiego pyłu, jak tylko się go ugryzie.Zgodnie z zasadą Lavoisiera pył ów znika tylko pozornie; po wylądowaniu człowiek odkrywa, że cała ta substancja osiadła na fotelu i oblepiła spodnie - także na siedzeniu.Deser albo przypomina bezę i natychmiast zgniata się w palcach, albo je oblepia, a przecież serwetka jest w tym momencie nasiąknięta sosem pomidorowym i nie nadaje się do użytku.Pozostaje co prawda chusteczka odświeżająca, ale nie sposób odróżnić jej od torebeczek z solą, pieprzem i cukrem, wskutek czego najpierw posypał człowiek surówkę cukrem, a potem wrzucił ową chusteczkę do kawy, którą podają wrzącą i w filiżance z materiału dobrze przewodzącego ciepło, wypełnionej poza tym po brzegi, żeby dzięki temu łatwo wyśliznęła się z poparzonych dłoni, a jej zawartość połączyła z sosem, który zdążył już zakrzepnąć za paskiem spodni.W business class kawę wylewa człowiekowi na podołek osobiście stewardessa, która następnie przeprasza w esperanto.Zaopatrzeniowca kompanii lotniczej powołuje się z pewnością spośród ekspertów hotelarstwa preferujących ten typ dzbanuszka do kawy, z którego osiemdziesiąt procent zawartości trafia na obrus zamiast do filiżanki.Ale dlaczego? Narzuca się natychmiast hipoteza, że chce się zapewnić podróżnym poczucie luksusu, zakłada się więc, iż pamiętają ten hollywoodzki film, w którym „Neron pije zawsze z bardzo szerokich kruż, wskutek czego paprze sobie brodę i chlamidę, a feudalni panowie, obejmując ramieniem dworki, ogryzają udźce ociekające sosem na koronkowe koszule.Dlaczego jednak w pierwszej klasie, gdzie nie brak miejsca, podają pokarmy gęste, jak choćby delikatny rosyjski kawior na tostach z masłem, wędzonego łososia i porcje langusty w oleju i z cytryną? Może dlatego, że w filmie Luchino Viscontiego nazistowscy arystokraci mówią: „Rozstrzelać go”, wkładając sobie do ust jeden owoc winnego grona?(1987)JAK MÓWIĆ O ZWIERZĘTACHJeśli nie entuzjazmujesz się bieżącymi wydarzeniami, oto historia, która wydarzyła się jakiś czas temu w Nowym Jorku.Central Park, ogród zoologiczny.Gromadka chłopców bawi się koło basenu dla białych niedźwiedzi.Jedno z dzieci namawia pozostałe, żeby zażyły kąpieli obok zwierząt, i chcąc je zmusić do zanurzenia się w wodzie, ukrywa im ubrania; chłopcy wchodzą do wody, pluskają się obok spokojnego i sennego misia, drażnią się z nim, w końcu więc znudzony miś wyciąga łapę i zjada, a właściwie pożera dwójkę dzieci, zostawiając dokoła szczątki.Zjawia się policja, przybywa sam burmistrz, dochodzi do dyskusji, czy należy niedźwiedzia zabić, wszyscy godzą się, że jest niewinny, w prasie ukazuje się parę artykułów poświęconych tej sprawie.Tak się składa, że chłopcy noszą nazwiska hiszpańskie; są Portorykańczykami, może kolorowymi, może od niedawna w Stanach Zjednoczonych, w każdym razie przyzwyczajonymi do brawurowych popisów, jak to bywa ze wszystkimi chłopakami, którzy skupiają się w paczki w ubogich dzielnicach.Prezentuje się rozmaite interpretacje wydarzenia, niektóre surowo chłopców oceniające.Czasem pojawia się wypowiedź cyniczna, w każdym razie przekazywana ustnie: naturalna selekcja, skoro byli tak głupi, by pływać obok niedźwiedzia, zasłużyli na to, co ich spotkało, ja nawet jako pięcioletni chłopak nie wskoczyłbym do basenu z niedźwiedziami.Interpretacja społeczna: rezerwaty nędzy, niedostatek wykształcenia, niestety, do lumpenproletariatu należy się także, jeśli chodzi o nieostrożność, o lekkomyślność.Zadaję sobie jednak pytanie, jakim niedostatku wykształcenia można tu mówić, skoro nawet najbiedniejsze dziecko ogląda telewizję i czyta podręczniki szkolne, powinno więc wiedzieć, że niedźwiedzie pożerają ludzi, a myśliwi zabijają niedźwiedzie.W tym miejscu zacząłem się zastanawiać, czy dzieci nie dlatego właśnie weszły do basenu, że oglądają telewizję i chodzą do szkoły.Ci chłopcy padli prawdopodobnie ofiarą nieczystego sumienia, jakie narzucają nam szkoła i mass media.Ludzie zawsze postępowali bezlitośnie wobec zwierząt, a kiedy zdali sobie sprawę ze swojej niegodziwości, -zaczęli, jeśli nie kochać wszystkie bez wyjątku (gdyż najspokojniej w świecie nadal je zjadają), to przynajmniej przychylnie się o nich wyrażać.Jeżeli na dodatek uświadomimy sobie, że media, szkoła, instytucje publiczne muszą zabiegać o wybaczenie za tyle krzywd wyrządzonych ludziom, widzimy, jak korzystną pod względem etycznym i psychologicznym rzeczą jest położenie nacisku na dobroć dla zwierząt.Pozwala się umierać dzieciom z Trzeciego Świata, ale dzieci z Pierwszego Świata zachęca się do szanowania nie tylko ważki i króliczka, ale także wieloryba, krokodyla i węża.Proszę zważyć, że takie działanie wychowawcze jest samo w sobie właściwe.Przesadna jest natomiast obrana technika perswazji.Chcąc pokazać, że zwierzęta godne są tego, by żyć, uczłowiecza się je i sprowadza do poziomu zdziecinnienia.Nie mówi się, że mają prawo do życia, nawet jeśli zgodnie ze swoją naturą są dzikie i mięsożerne, ale wpaja się szacunek dla nich, przedstawiając je jako miłe, zabawne, dobroduszne, życzliwe, mądre i przezorne.Nie ma stworzenia bardziej nieroztropnego niż leming, leniwszego niż kot, bardziej zaślinionego niż pies w sierpniu, bardziej śmierdzącego niż prosię, bardziej histerycznego niż koń, głupszego niż ćma, bardziej obślizgłego niż ślimak, jadowitszego niż żmija, obdarzonego mniejszą fantazją niż mrówka i mniej twórczego muzycznie niż słowik.Trzeba po prostu kochać - a jeśli nie możemy się na to w żaden sposób zdobyć, przynajmniej szanować te i inne zwierzęta takimi, jakimi są.Dawne bajki w przesadnych barwach pokazywały złego wilka, natomiast bajki współczesne przesadzają pokazując wilka dobrego.Wieloryby należy ratować nie dlatego, że są dobre, ale dlatego, że stanowią cząstkę środowiska naturalnego i przyczyniają się do zachowania równowagi ekologicznej.Natomiast nasze dzieci są wychowane na mówiących wielorybach, wilkach, które zapisują się do trzeciego zakonu franciszkańskiego, a przede wszystkim na pokazywanym do znudzenia niedźwiadku Teddym.Reklama, filmy animowane, książki z obrazkami są pełne misiów poczciwych jak aniołki, praworządnych i opiekuńczych pieszczoszków.Obelgą jest dla niedźwiedzia usłyszeć, że ma prawo żyć, bo - jak powiada się w moich stronach - jest grande e grosso, ciula e balosso.* [przyp.: Wielki i gruby, ospały w miłości i oferma (dialekt lombardzki).Przyp.tłum.] Dlatego podejrzewam, że biedne dzieciaki z Central Parku zginęły nie na skutek niedostatku wykształcenia, lecz właśnie wskutek jego nadmiaru.Padły ofiarą gryzącego nas sumienia.Pragnąc, by zapomniały, jak zły jest człowiek, zbyt intensywnie wmawiano im, że niedźwiedź jest dobry.Zamiast powiedzieć im uczciwie, co to takiego człowiek, a co zwierzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl