[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tamten zaś niezmiennie powtarzał:- W tym właśnie rzecz, wszystko toczy się ruchem okrężnym, historia jest nauczycielką, ponieważ poucza nas, że jej nie ma.Liczą się jednak permutacje.- Ale w sumie - zapytał Belbo na zakończenie - kim właściwie byli templariusze? Najpierw przedstawił ich pan jako sierżantów z filmów Johna Forda, potem jako brudasów, jeszcze potem jako rycerzy z miniatury, z kolei jako bankierów Bożych, którzy prowadzili niezbyt czyste interesy, następnie jako rozgromione wojsko, następnie jako adeptów lucyferskiej sekty, a na koniec jako męczenników wolności myślenia.Kim byli?- Nie bez powodu stali się mitem.Najprawdopodobniej byli wszystkim tym na raz.Czym był Kościół katolicki - mógłby zadać sobie pytanie marsjański historyk z roku trzytysięcznego - to ci, którzy oddawali się łwom na pożarcie, czy też ci, którzy zabijali heretyków? I jedni, i drudzy.- Ale robili to wszystko, czy nie?- Najzabawniejsze jest to, że ich naśladowcy, mam na myśli neotemplariuszy z rozmaitych epok, powiadają, że tak.Usprawiedliwień jest mnóstwo.Pierwsza teza powiada, że chodziło o rytuały goliardowskie: chcesz zostać templariuszem, pokaż więc, żeś mężczyzną, napluj na krucyfiks, a zobaczymy, czy zostaniesz rażony gromem przez Boga; skoro wstępujesz do naszej milicji, musisz oddać się ślepo i bez reszty braciom, niechaj więc pocałują cię w zadek.Druga teza powiada, że zachęcano ich do zapierania się Chrystusa, żeby zobaczyć, jak z tego wybrną, jeśli zostaną ujęci przez Sa-racenów.Jest to wyjaśnienie idiotyczne, gdyż nie można przygotowywać kogoś do wytrzymywania tortur każąc mu robić, choćby symbolicznie, to, czego kat od niego zażąda.Trzecia teza: templariusze zetknęli się na Wschodzie z heretykami manichejskimi, którzy gardzili krzyżem, gdyż stanowił narzędzie męki Pańskiej, i głosili, że trzeba wyrzec się świata i zniechęcać do małżeństwa i prokreacji.Stara idea, typowa dla herezji z pierwszych wieków; przejdzie dokatarów - a mamy całą tradycję, która uważa, że templariusze byli przeniknięci kataryzmem.W tej sytuacji dałoby się zrozumieć, skąd sodomia - choćby tylko symboliczna.Załóżmy, że rycerze nawiązali kontakt z tymi heretykami; z całą pewnością nie byli intelektualistami, trochę z naiwności, trochę ze snobizmu i przez esprit de corps stworzyli sobie własny folklor, który odróżniał ich od innych krzyżowców.Praktykowali ryty jako znaki rozpoznawcze, nie zastanawiając się nad ich znaczeniem.- Ale co w tym wszystkim robi Bafomet?- Pomyśl tylko: w wielu zeznaniach mówi się figura Baffometi, ale w grę mógłby wchodzić błąd pierwszego kopisty, a skoro manipulowało się protokołami, pierwszy błąd mógł zostać powielony we wszystkich dokumentach.W innych przypadkach ktoś mówił o Mahomecie (istud caput vester deus est, et vester Mahumet), a to oznaczałoby, że templariusze stworzyli sobie własną synkretyczną liturgię.W niektórych zeznaniach mówi się również, że zachęcano ich do wzywania „yalla", co musiałoby oznaczać Allacha.Ale muzułmanie nie czcili wizerunków Mahometa, któż więc mógł wywrzeć wpływ na templariuszy? Z zeznań wynika, że wielu z nich widziało te głowy, czasem zamiast głowy jest cały bożek z drewna, z kędzierzawymi włosami, okryty złotem i zawsze brodaty.Zdaje się, że prowadzący śledztwo znaleźli głowy i pokazywali je oskarżonym, ale w sumie po tych głowach nie został żaden ślad, wszyscy je zobaczyli, nikt ich nie widział.To jak z kotem, jeden widział, że był szary, drugi, że rudy, inny, że czarny.Ale wyobraźcie sobie tylko śledztwo prowadzone z użyciem rozpalonych cęgów: czy w trakcie inicjacji widziałeś kota? Jakżeby nie, folwark templariuszy, przy wszystkich zbiorach, które trzeba było chronić przed myszami, musiał być pełen kotów.W owych czasach kot nie był w Europie zbyt pospolity jako zwierzę domowe, natomiast w Egipcie - owszem.Kto wie, może templariusze trzymali koty u siebie wbrew obyczajom porządnych ludzi, którzy uważali te zwierzęta za podejrzane.To samo dzieje się z głowami Bafometa, może chodziło o relikwiarze w kształcie głowy, w owych czasach bywały takie w użyciu.Naturalnie są tacy, którzy utrzymują, że Bafomet był symbolem alchemicznym.- Alchemia pojawia się wszędzie - oznajmił z wielkim przekonaniem Diotallevi.- Templariusze znali prawdopodobnie sekret wytwarzania złota.- Z pewnością go znali - potwierdził Belbo.- Oblega się miasto saraceńskie, podrzyna gardła niewiastom i dzieciom, porywa wszystko, co wpadnie w ręce.Prawda jest taka, że cała ta historia to jeden wielki bajzel.- A może mieli bajzel w głowach, rozumiecie, co im po doktrynalnych dysputach? Historia obfituje w dzieje doborowych wojsk, które tworzyły sobie własny styl, trochę blagierski, trochę mistyczny, a oni też nie wiedzieli zbyt dobrze, co robią.Naturalnie przychodzi potem ezoteryczna interpretacja, wiedzieli wszystko, byli adeptami wschodnich misteriów i nawet pocałunek w tyłek miał znaczenie inicjacyjne [ Pobierz całość w formacie PDF ]