[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Załatwione.Zpij dobrze powiedział i równocześniezamknęliśmy drzwi do swoich mieszkań.Oparłam się o drzwi i przycisnęłam bluzę Simona do piersi.Wspomnienie dotyku jego palców na moim ramieniu wywołało u mniegłupkowaty uśmiech.Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że tulęosikaną bluzę. Clive, ty cholero! wrzasnęłam i pobiegłam do sypialni.***Dłonie, palce, ciepła skóra ocierające się o moją, żeby być jaknajbliżej.Słyszałam jego oddech i zmysłowy głos. Mmm, Caroline.Jak to możliwe, że smakujesz tak wspaniale?Jęknęłam i obróciłam się.Nogi splecione z nogami, ramionaobejmujące ramiona.Wsunęłam język w jego wyczekujące usta.Ssałam jego dolną wargę.Czułam smak mięty i gorącą obietnicę tego,co się wydarzy, gdy wejdzie we mnie po raz pierwszy.Pojękiwałam, aon sapał.Nagle znalazłam się pod nim.Liżąc i ssąc, prowadził usta od moich warg do szyi, aż znalazłpunkt, którego dotknięcie wywołało eksplozję rozkoszy.Głębokiśmiech zapowiadał mój koniec.Teraz ja byłam na górze.Nie czułam jego ciężaru na sobie, ale zato otulałam go nogami tak, że dotykał mnie i pulsował dokładnie tam,gdzie chciałam.Odgarnął mi włosy z twarzy i patrzył w oczy w takisposób, że mogłabym w zapomnieniu krzyczeć jego imię. Simon! zawołałam, czując, jak obejmuje moje biodra dłońmii zagłębia się we mnie.Ostatnie obrazy senne zniknęły i usiadłam na łóżku z sercembijącym jak oszalałe.Zdawało mi się, że zza ściany, pomiędzy tonamiMilesa Davisa, słyszę cichy śmiech.Położyłam się.Mrowiła mnie skóra.Szukałam ukojenia wchłodzie pościeli.Myślałam o tym, co mam za ścianą, na wyciągnięcieręki.Ale wpadłam.***Rano czekałam w biurze na nowego klienta, który zażyczył sobiewspółpracować właśnie ze mną.Będąc jeszcze młodą projektantką,większość moich zleceń dostawałam z polecenia.Ktokolwiekzarekomendował mnie temu facetowi, byłam jego dłużnikiem.Zmianaaranżacji wnętrza luksusowego apartamentu.Właściwie całkowitaprzeróbka.Zlecenie marzeń.Na spotkanie z nowym klientem zawszeprzygotowywałam rysunki i zdjęcia moich wcześniejszych projektów.Ale dziś zrobiłam to ze szczególną dbałością.Jeśli chociaż na chwilętraciłam skupienie, moje myśli od razu wracały do snu z tej nocy.Rumieniłam się, przypominając sobie, na co pozwoliłam WyśnionemuSimonowi i co Wyśniona Caroline wyczyniała z nim.Wyśniona Caroline i Wyśniony Simon to niegrzeczne dzieciaki. Hm. Usłyszałam zza pleców.Obróciłam się w stronę drzwi.Stała w nich Ashley. Caroline, pan Brown już jest. Wspaniale.Zaraz będę. Wstałam i wygładziłam spódnicę.Przyłożyłam dłonie do policzków, mając nadzieję, że nie jestemzbytnio zarumieniona. Jest przystojny! szepnęła, kiedy szłyśmy korytarzem. O, naprawdę? Chyba mam dobry dzień. Roześmiałam się iweszłam do recepcji.Zdecydowanie był przystojny i nie powinno mnie to dziwić.Przecież to mój były chłopak.*** Nieprawdopodobne! ekscytowała się Jillian w czasie lunchu. Biorąc pod uwagę, że obecnie moim życiem rządzi zbiegdziwnych przypadków, to nie ma w tym nic osobliwego. Ułamałamkawałek pity i zaczęłam jeść. Daj spokój! Co za przypadek? zastanawiała się, nalewając dokieliszków pellegrino. To żaden przypadek.Ten człowiek nic nie pozostawiaprzypadkowi.Doskonale wiedział, co robi, gdy w zeszłym miesiącuzagadnął cię na imprezie charytatywnej. Nie. Była zaskoczona. Tak.Powiedział mi to.Widział mnie i jak dowiedział się, żepracuję dla ciebie, bach, szuka projektanta wnętrz. Przypomniało misię, że wszystko organizował dokładnie tak, jak tego chciał.Chociażnie, prawie wszystko. Nie martw się.Przejmie go inny projektant.Mogę nawet samasię nim zająć.Nie musisz z nim współpracować stwierdziła,głaszcząc moją dłoń. Absolutnie nie! Już mu powiedziałam, że się nim zajmę.Zdecydowanie mam zamiar to zrobić. Splotłam ręce przed sobą. Jesteś pewna? Tak.To nie problem.Nasze rozstanie nie było dramatyczne.Właściwie to, patrząc na inne zerwania, przebiegło łagodnie.Nie chciałsię pogodzić z tym, że odchodzę, ale w końcu to zrozumiał.Nie sądził,że odważę się na ten krok i bardzo był tym zaskoczony. Bawiłam sięserwetką.Spotykałam się z Jamesem przez prawie cały ostatni rok naBerkeley.Studiował prawo, powoli przecierając sobie drogę doświetlanej przyszłości.Jezuniu, był cudowny dobrze zbudowany,przystojny i czarujący.Poznaliśmy się w bibliotece i kilka razywybraliśmy się na kawę, a w końcu zaprzyjazniliśmy się.Seks? Nieziemski.Był moim pierwszym poważnym chłopakiem i wiedziałam, że wkońcu będzie chciał się ze mną ożenić.Miał bardzo konkretny pomysłna życie, który uwzględniał mnie jako jego żonę.Odznaczał sięwszystkimi cechami, których oczekiwałam od przyszłego męża.Zaręczyny były nieuniknione.Ale zaczęłam zauważać niepokojącesygnały najpierw drobnostki, które z czasem utworzyły pełny obrazjego osoby.Na kolacje chodziliśmy tam, gdzie on chciał.Nigdy niemogłam wybrać miejsca.Słyszałam, jak mówił komuś, że nieprzypuszcza, żeby moja dekoratorska fanaberia trwała długo, ale todobrze mieć żonę, która pięknie urządzi dom.Seks nadal byłwspaniały, ale on coraz bardziej mnie irytował i przestałam zgadzać sięna wszystko.Kiedy zrozumiałam, że to nie jest to, czego chcę, sytuacja zrobiłasię dość napięta.Cały czas się kłóciliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]