RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drugi: śmierć adresatów niezmiernie pomogłaby mu w karierze.Trzeci: kupił tuzin pudełeczek podobnych do tych, które użył Charles Francis.Mamy też opinie ekspertów grafologii, jeden z nich indentyfikuje w ca­łej pełni pismo Dorfrichtera z pismem na ulotkach, drugi stwierdza zaledwie duże podobieństwo, trzeci zaś jest tylko w połowie przekonany co do identyczności charakteru pisma.Nie mamy jednak dotąd dowodu, że Dorfrichter był kiedykolwiek w posiadaniu cyjanku po­tasu, że kiedykolwiek nabył lub posiadał albo poży­czał hektograf, nie znaleziono też w jego mieszkaniu papieru listowego i kopert podobnych do tych, które użył Charles Francis, jak również tuszu fioletowego, czerwonej bibułki do pakowania ani kleju.Nikt go też nie widział przy skrzynce pocztowej na Mariahilferstrasse, mimo że był w mundurze i prowadził na smy­czy psa, co zapewne rzuciłoby się w oczy o tak wczesnej porze ludziom spieszącym do pracy.- Tu kapitan Kunze westchnął głęboko.- Mimo to, mając jednak na względzie powyższe istotne dowody, uważam za wskazane osadzenie podejrzanego w areszcie.- Co pan na to? - zwrócił się generał do inspek­tora Weinbergera.- Jako policjant jestem przekonany o jego winie, jako człowiek mam jednak pewne wątpliwości.- A pan, majorze? - pytanie było jedynie taktow­nym gestem wobec majora Schultza, ponieważ ucze­stniczył on w posiedzeniu tylko jako obserwator re­prezentujący miejscowe sądownictwo wojskowe.- Czy wobec sprzecznych ze sobą wniosków mogę uprzejmie prosić o pozwolenie wstrzymania się od gło­su?- Jest pan może w przyjacielskich stosunkach z oskarżonym? - spytał generał Wencel.Wysoki i pi­skliwy ton jego głosu zdradzał niezadowolenie.- Niezupełnie, panie generale, ale stykałem się z nim na towarzyskim gruncie.W tym garnizonie ist­nieją między oficerami bardzo mocne związki koleżeń­skie.- Wielce to chwalebne - mruknął niezbyt prze­konywająco generał Wencel.- Udzielam pozwolenia.Następnie utkwił w kapitanie Kunze swe błękitne oczy ocienione gęstymi siwiejącymi już brwiami.- Wyniknie z tego na pewno straszliwy skandal, ale niech pan posunie się jeszcze dalej i aresztuje tego człowieka, bo o to właśnie panu od początku chodziło, nieprawdaż? - Jego oburzony ton wskazywał na to, że Wencel jakby winił kapitana o pozytywne wyniki śledztwa.Kunze nie zareagował na docinki i odrzekł tylko:- Jestem tu po to, by wypełniać rozkazy, panie generale.Wencel podniósł się spiesznie.- Uznajmy więc sesję za zamkniętą, panowie - rzekł do zebranych.Kunze wszedł w asyście oficera do przyległego po­koju, gdzie czekał Dorfrichter, i zakomunikował mu o decyzji komisji.Porucznik wysłuchał wszystkiego z powagą i w całkowitym milczeniu.Poproszono go, by zdał szablę i pistolet, jeśli ma przy sobie.Powie­dział, że nie ma, ale go nie rewidowano.Był nadal oficerem i jego słowo traktowano jako wystarczający dowód.Pod eskortą kapitana Kunze i młodego porucznika odwieziono Dorfrichtera fiakrem do koszarowego aresz­tu, ponurego budynku o grubych murach, który znaj­dował się na dalekim końcu strzeżonego podwórza wybrukowanego kocimi łbami.Były tam trzy cele prze­znaczone dla oficerów i Dorfrichtera umieszczono w jednej z nich.Podczas jazdy fiakrem siedział nieruchomy i mil­czący.Teraz, kiedy Kunze miał wychodzić z celi, za­niepokoił się.- Moja żona, kapitanie! Czy będzie mogła mnie od­wiedzić? Co jej powiecie? Muszę z nią mówić! - Sło­wa wylatywały z jego ust jak kamyki rzucane o mur.- Niestety, nie będzie jej wolno widywać się z pa­nem.Nikomu zresztą, z wyjątkiem nas.- Jest w dziewiątym miesiącu ciąży! To może ją zabić.Panie kapitanie, jestem mężczyzną i mam dość siły, żeby znieść to wszystko, co się może zdarzyć.Ale ona nie da rady.Kunze poczuł, jak złość, którą przedtem odczuwał, ustępuje miejsca litości.To nagłe i niczym nie dające się wytłumaczyć współczucie dla tego człowieka za­niepokoiło kapitana bardziej niż poprzednio żywiona niechęć.Postanowił mieć się na baczności w kontak­tach z Dorfrichterem i nie poddawać się nieodpartemu urokowi porucznika.Byli w celi sami.Na zewnątrz, za ciężkimi dębowymi drzwiami czuwał profos.- Nie jestem wprawdzie upoważniony do udziela­nia informacji - odezwał się Kunze możliwie jak naj­bardziej obojętnym tonem - ale jest w tej chwili właśnie w pańskim domu pułkownik von Instadt z małżonką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl