RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od samego początku nie szczędziła mi jakże prawdziwych przycinków.ale mimo te kochała mnie, była tak niemądra, że mnie kochała.Pewnego dnia oświadczyła: kiedy mnie kochasz (a nie chciała przez to powiedzieć: kiedy ze mną śpisz), jest tak, jakby Pan Bóg wybaczył mi wszystkie moje krętactwa; a ja uznałem to za jeszcze jeden uczuciowy szantaż, uznałem, że chce przerzucić na mnie odpowiedzialność za samą siebie.Na swój sposób śmierć jej była także aktem szantażu, ale przecież szantażowany powinien mieć poczucie niewinności, a ja uginałem się pod brzemieniem winy.Tak, jakbym w momencie, w którym chciałem być ponad wszystko czysty, zagłębił się w potwornym brudzie; byłem wolny, jeśli chodzi o przyszłość, a równocześnie przykuty do przeszłości.Julie.Teraz Julie stała mi się jeszcze bardziej niezbędna.Nie tylko czułem, że muszę się z nią ożenić, czułem, że muszę się przed nią wyspowiadać.Gdyby w tej chwili była przy mnie, wyznałbym jej wszystko, żeby móc zacząć życie od nowa.Odczuwałem rozpaczliwą potrzebę, żeby zdać się na jej łaskę, marzyłem o wybaczeniu.Teraz tylko jej wybaczenie mogło mnie troszeczkę usprawiedliwić.Byłem śmiertelnie znużony, miałem dość kłamstwa, dość tego, że jestem okłamywany, i tego, że okłamuję innych, męczyło mnie poczucie, że najgorzej postępuję wówczas, kiedy teoretycznie chcę najlepiej.Te kwiatki, te kwiatki były czymś nie do zniesienia.Moja zbrodnia była zbrodnią Adama, najdawniejszą i najohydniejszą formą męskiego egoizmu: narzuciłem Alison rolę, jaką chciałem, żeby odgrywała, rolę niezgodną z jej prawdziwym ja.Było to gorsze do lčse-majesté.Była to lčse-humanité.Co ona powiedziała o tym mulniku? Polubiłam go na dwie paczki.A mnie na jedną śmierć.Kiedy wieczorem wróciłem, napisałem dwa listy, jeden do Ann Taylor, drugi do matki Alison.Podziękowałem Ann, zgodnie z nowo powziętym postanowieniem obwiniając za wszystko siebie.A do matki (Goulburn N.S.W.- Pamiętałem, jak Alison krzywiła się: Goulburn*, tak, wampirem to to miasto jest, a spalenie słusznie by mu się należało) list z kondolencjami, bardzo trudny, bo nie wiedziałem, co Alison pisała o mnie do domu.- Przed pójściem do łóżka otworzyłem Helikon Anglii.Wyszukałem wiersz Marlowe'a.Pójdź ze mną, będziesz mi miłościąRazem zaznamy tych radości,Których dostarczą nam gaiki,Wzgórza, doliny i strumyki.Ze skał będziemy sobie patrzeć,Jak swoje stada pasie pasterz,Gdzie rzeki płynie nurt ospały,Ptaszki śpiewają madrygały.Ja z róż uścielę ci posłanie,Uwiję z wonnych wierszy wianek,Czepeczek z kwiatów, a spódniczkęWyhaftowaną w mirtu liście.52W sobotę rano nadszedł do mnie z Anglii jeszcze jeden list.Na odwrocie koperty widniał mały czarny orzełek: Barclay's Bank.Szanowny Panie.Otrzymaliśmy pański list, w którym odwołuje się pan do rekomendacji pań Holmes.Z prawdziwą radością załączamy kwestionariusz, z prośbą o odesłanie nam po wypełnieniu, oraz nasz prospekt, gdzie znajdzie pan wszystkie rodzaje usług, jakie możemy wyświadczyć naszym zamorskim klientom.Z poważaniemP.J.FearnDyrektorPrzeczytawszy ten list podniosłem oczy i obdarzyłem siedzącego naprzeciw ucznia uśmiechem, jaki wymyka się złemu graczowi w pokera, gdy widzi, że ma kartę.W pół godziny później wspinałem się przez duszny las na grzbiet wyspy.Upał sprawił, że góry wydawały się blade i przejrzyste, a wyspy na wschodzie przybliżały się i drżały migocząc, przedziwne złudzenie optyczne.Z grzbietu spojrzałem w dół i skoczyło mi radośnie serce.Jacht stał na kotwicy.Schroniłem się w cień i patrząc na Bourani siedziałem nieruchomo pół godziny; gnębiła mnie jeszcze czarna myśl o śmierci Alison, lecz kusiła nadzieja na Julie.Julie, która na pewno nie była nikim innym niż Julie, czekała w słońcu.Przez te dwa dni nie tyle pogodziłem się ze śmiercią Alison, ile zacząłem ją przeżywać już nie na płaszczyźnie moralnej, lecz estetycznej; w ten sposób stała się łatwiejsza do zniesienia.To ponure złudzenie, wiara, że spowodowane przez nas cierpienie powinno nas uszlachetnić, a przynajmniej sprawić, że odtąd nigdy już nie zachowamy się podle, doprowadzały do samousprawiedliwienia; przekonanie, że cierpienie w jakiś sposób uszlachetnia życie, zatem zadawanie bólu, według tej postawionej na głowie algebry równałoby się uszlachetnieniu, a w każdym razie wzbogaceniu życia.Dzięki tej charakterystycznej dla dwudziestego wieku ucieczce od treści do formy, od istoty sprawy do jej pozorów, od etyki do estetyki, od aqua do unda, udało mi się stępić ostrze oskarżycielskiego bólu.Równocześnie postanowiłem nic o tym w Bourani nie wspominać.Owszem, wyznam to Julie, ale w odpowiednim momencie, wówczas gdy będę pewien, że moje zwierzenia wywołają jej żywe współczucie.Zanim wstałem, wyjąłem z kieszeni list z banku i ponownie go przeczytałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl