RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aktorka prowincjonalna - jak to banalniebrzmi, kilka ról w miejscowym teatrze, próby napisaniasztuki dla kółka teatralnego lokalnego liceum, pokój wstarej kamienicy.Niewiele tego byÅ‚o.SpojrzaÅ‚am znowuna mojego kolegÄ™ - byÅ‚ przystojny, czas wyraznie dziaÅ‚aÅ‚na jego korzyść.Zaraz też wróciÅ‚am do swoich rozważaÅ„.Cóż, wÅ‚aÅ›ciwie ja lubiÅ‚am swoje bytowanie, to maÅ‚e mia­sto, stary rynek, nawet okropnego starszego pana z prze­ciwka.I pajaca z gaÅ‚ganów, który przeżyÅ‚ ze mnÄ… szmatżycia i z którym prowadziÅ‚am dÅ‚ugie dyskusje.PrzywiÄ…­zywaÅ‚am siÄ™ Å‚atwo do rzeczy martwych, gdyż one rzadkokiedy mnie zawodziÅ‚y, w przeciwieÅ„stwie do ludzi.Przyjazd Lesia i propozycja dzisiejszego przyjÄ™cia najego cześć naruszyÅ‚a plan mojego popoÅ‚udnia i zburzyÅ‚ajego porzÄ…dek.MiaÅ‚am do rozwiÄ…zania zawiÅ‚Ä… kwestiÄ™erotycznÄ… pomiÄ™dzy bohaterami mojej sztuki.Przymie­rzaÅ‚am siÄ™ do kilku posunięć, ukÅ‚adaÅ‚am w myÅ›lach kwe­stie, nawet przyÅ‚apaÅ‚am siÄ™ na tym, że mówiÄ™ do siebie.- Powtarza pani rolÄ™ - ni to potwierdziÅ‚a, ni to zapytaÅ‚asÄ…siadka, którÄ… spotkaÅ‚am na półpiÄ™trze mojej kamienicy.UÅ›miechnęła siÄ™ do mnie życzliwie.ByÅ‚am tu Å‚ubiana.NaprawdÄ™ nie miaÅ‚am ochoty na tÄ™ imprezÄ™.Poza tymLesio byÅ‚ niepokojÄ…co przystojny.OdprowadziÅ‚ mnie dodomu przez ryneczek, na którym paliÅ‚y siÄ™ latarnie.Za­70 trzymaÅ‚ mnie w krÄ™gu Å›wiatÅ‚a jednej z nich i powiedziaÅ‚:Ela, ja nie żartowaÅ‚em, pytaÅ‚em poważnie.Wyjdziesz zamnie za mąż? OdskoczyÅ‚am oburzona i wÅ›ciekÅ‚a.Ale niepozwoliÅ‚ mi dojść do sÅ‚owa.- Nic nie mów, ja wiem, pewnie jesteÅ› zaskoczona, samnie umiem tego wytÅ‚umaczyć, ale kiedy ciÄ™ ujrzaÅ‚em, tobyÅ‚o tak, jak gdyby nie minęło tych kilkanaÅ›cie lat.Prze­cież zawsze byÅ‚em w tobie zakochany.Teraz dopiero po­czuÅ‚em, że jestem na wÅ‚aÅ›ciwym miejscu - bo ty tu jesteÅ›.WzruszyÅ‚am ramionami, co za kiczowata historia, na­wet nie miaÅ‚am ochoty go pytać, dlaczego niby kochajÄ…cmnie caÅ‚y czas nie pisaÅ‚ ani nie byÅ‚ zainteresowany mojÄ…osobÄ….OdwróciÅ‚am siÄ™ na piÄ™cie i poszÅ‚am w stronÄ™ mojejkamienicy.Dobrze, że chociaż byÅ‚a to najÅ‚adniejsza bu­dowla na tej ulicy.Kiedy wyjmowaÅ‚am klucz z torebki,poczuÅ‚am na ramieniu rÄ™kÄ™ Lesia.- Ela, ja mówiÄ™ poważnie.Przez tych kilkanaÅ›cie lattkwiÅ‚aÅ› we mnie.Nie pozwolÄ™ ci odejść.Może dlategowróciÅ‚em.WyrwaÅ‚am siÄ™ energicznie, doprawdy za wiele jak najeden wieczór.- Lesiu, pożegnajmy siÄ™, bo zaczynam już tracić cierpli­wość - powiedziaÅ‚am chÅ‚odno.- A może zaprosisz mnie na górÄ™? - zapytaÅ‚.WydawaÅ‚omi siÄ™, że widzÄ™ w jego oczach kpinÄ™.Trzasnęłam mudrzwiami przed nosem.Prawie z ulgÄ… ogarnęłam wzrokiem brzydotÄ™ pokoju.Stosy czasopism, przeczytanych, a wÅ‚aÅ›ciwie zaczytanychna Å›mierć książek, zniszczona narzuta na łóżku.Ale tobyÅ‚o przynajmniej znajome i bliskie, dziaÅ‚aÅ‚o kojÄ…co jakciepÅ‚a kÄ…piel.WyciÄ…gnęłam siÄ™ na tapczanie zrzucajÄ…cpantofle.- Ten Lesio musi mieć szalone powodzenie ukobiet, znakomicie mu z opaleniznÄ…, no i Å›wietnie opowia­da - myÅ›laÅ‚am leniwie.Nagle perypetie moich scenicznychbohaterów wydaÅ‚y siÄ™ być mdÅ‚e i bezbarwne.Postanowi­Å‚am zacząć sztukÄ™ od poczÄ…tku.71 Minęło kilkanaÅ›cie dni, które byÅ‚y niezmiernie praco­wite.Próby, telefony, zakupy, wieczorami Å›lÄ™czaÅ‚a nadsztukÄ….Główny bohater zaczynaÅ‚ niebezpiecznie przypo­minać Lesia.Nie wzbraniaÅ‚a siÄ™ przed tym, wcielajÄ…c siÄ™w rolÄ™ kobiety.OczywiÅ›cie finaÅ‚ bÄ™dzie tragiczny, onapozostaje samotna, on wyjeżdża w Å›wiat, gdzie czekajÄ… goinne kobiety, nowe przygody.Jej pozostaje nuda miaste­czka, plotki, które zatrujÄ… życie, może próba samobójstwa.ZdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, że jest to dość banalne, ale w koÅ„cu- samo życie, ludzie uwielbiajÄ… takie kawaÅ‚ki.ZastanawiaÅ‚a siÄ™ nad zmianÄ… zakoÅ„czenia na bardziejoptymistyczne, chociaż czy to mogÅ‚o siÄ™ dobrze skoÅ„czyć?Na pewno nie z takim mężczyznÄ… jak Lesio.PrzeszyÅ‚ jÄ…dreszcz zgrozy, nie chciaÅ‚aby siÄ™ znalezć na miejscu swojejbohaterki.Jeszcze kawa, papieros.Musi dzisiaj to skoÅ„czyć.ParzÄ…c mocny, brÄ…zowy pÅ‚yn popatrzyÅ‚a w lustro.- Starzejesz siÄ™ moja miÅ‚a.Tylko te wÅ‚osy.PotrzÄ…sa rudÄ…burzÄ….Jest na co popatrzeć.CaÅ‚a reszta - zbyt blada, zbytanemiczna.Trzeba amatora na takÄ… wypÅ‚owiaÅ‚Ä… akware­lÄ™.OdwróciÅ‚a siÄ™ z niechÄ™ciÄ….Dzwonek do drzwi.Psiakrew- zaklęła otulajÄ…c siÄ™ szczelniej szlafrokiem - kto to możebyć? OtworzyÅ‚a - najpierw wpadÅ‚a jej w rÄ™ce ogromnawiÄ…zanka kwiatów, za którÄ… już tylko domyÅ›liÅ‚a siÄ™ Lesia.- Wiem - mówi uprzedzajÄ…c jej wymówki - wiem, że jestpózno, ale miaÅ‚em sto tysiÄ™cy spraw do zaÅ‚atwienia.Czyw przyszÅ‚ym tygodniu bÄ™dziesz miaÅ‚a chwilÄ™ czasu? I nieczekajÄ…c na jej odpowiedz mówi dalej.- ChcÄ™ żebyÅ›mywziÄ™li Å›lub wÅ‚aÅ›nie w nastÄ™pnym tygodniu, bo za dziesięćdni muszÄ™ być w Paryżu, przy okazji zrobimy sobie podróżpoÅ›lubnÄ….Co ty na to?Elżbieta oparÅ‚a siÄ™ o framugÄ™ drzwi, chociaż wÅ‚aÅ›ciwiemiaÅ‚a ochotÄ™ osunąć siÄ™ na podÅ‚ogÄ™.Nawet wÅ‚asny pokójwydawaÅ‚ siÄ™ jej nierzeczywisty.- Jak zÅ‚a dekoracja dojeszcze marniejszej sztuki - przepÅ‚ynęło jej przez gÅ‚owÄ™.Tylko ten czÅ‚owiek przed niÄ….Taki peÅ‚en energii, zadowo­lony z siebie.72 - CoÅ› taka blada? Nie wiedziaÅ‚em, że robiÄ™ takie wra­Å¼enie na kobietach - dorzuca mrużąc oczy z wyraznÄ…kpinÄ….- Wyjdz stÄ…d - mówi spokojnie Elżbieta - mam dużopracy.Zamyka za nim drzwi.I nagle ma wrażenie, że to byÅ‚sen.Po prostu zasnęła nad swojÄ… sztukÄ….Tylko ten pÄ™kkwiatów.Co on powiedziaÅ‚ wychodzÄ…c? Ach, tak.ZapytaÅ‚,jak można mieszkać w tak okropnym pokoju.ZapaliÅ‚a papierosa.Zaraz dojdzie do siebie.To prawda,że przez chwilÄ™ miaÅ‚a ochotÄ™ opuÅ›cić ten pokój, to życierazem z Lesiem.Ale to byÅ‚ moment.Chociaż z drugiejstrony.okresowo jakaÅ› lepsza rola, pisanie sztuk dlakółka, kawaÅ‚ek miÄ™sa u rzeznika, który jest jej wielbicie­lem.I to już naprawdÄ™ wszystko!- Pewnie, że wszystko - skrzywiÅ‚ siÄ™ pajac z urwanÄ…nogÄ….- Ale przynajmniej to jest pewne.Nie jesteÅ› stwo­rzona do ryzyka.A co, może pokój przestaÅ‚ ci siÄ™ podobać?!To go odmaluj, kup Å‚adniejsze meble, zamiast wykupywaćfataÅ‚aszki.Kogo chcesz oczarować, swego rzeznika?- Dobrze już, dobrze, masz racjÄ™ - odpowiedziaÅ‚a.Alenie poczuÅ‚a siÄ™ lepiej.Zaczęła siÄ™ zastanawiać nad tym,że jeÅ›li Lesio mówiÅ‚ poważnie, to może warto zaryzyko­wać, przynajmniej Paryż.Potem.potem i tak siÄ™ zleskoÅ„czy.Ale Paryż.- Nie podejrzewaÅ‚em ciÄ™ o takie wyrachowanie - mruczypajac.- Zrozum, to nie jest wyrachowanie - zaczęła uspra­wiedliwiać wÅ‚asne sumienie - czy ty wiesz, co dla mnieznaczy zobaczyć to miasto? Przecież inaczej nigdy tam niepojadÄ™.A Lesio? No cóż, jest taki przystojny, interesujÄ…cy,nie wierzysz chyba, że zapragnÄ…Å‚ prowincjonalnej aktore­czki.A jeÅ›li chwilowo ma kaprys i chce siÄ™ ze mnÄ… ożenić,dobrze, przynajmniej to wykorzystam.- Rób jak uważasz - odburknÄ…Å‚ pajac wyraznie obrażony.- Taki jesteÅ› zawsze przemÄ…drzaÅ‚y, wiÄ™c poradz, co73 mam robić?! - zawoÅ‚aÅ‚a w jego stronÄ™, ale milczaÅ‚ z ironi­cznym grymasem na twarzy.- A wÅ‚aÅ›nie pojadÄ™ do Paryża - przysiÄ™gÅ‚a sobie.Potem już wszystko potoczyÅ‚o siÄ™ bez jej udziaÅ‚u.LesioÅ›wietnie wszystko zorganizowaÅ‚, przyjÄ™cie, Å›lub, bilety jużbyÅ‚y kupione [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl