[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wokół chaty nie było trawy, tylko okrągły placek wydeptanej ziemi, gdzie bawiło się stadko małych Latcherów.W duchu cieszyłem się, że mieszkają po drugiej stronie rzeki.W przeciwnym razie musiałbym bawić się z nimi.Ich rodzice mieli trzydzieści akrów i połowę zbiorów oddawali właścicielowi ziemi.Zostawało im tyle co nic, dlatego klepali biedę.Nie mieli ani elektryczności, ani samochodu, ani półciężarówki.Od czasu do czasu pan Latcher przychodził do nas i pytał dziadka, czy przy najbliższej okazji nie mógłby podrzucić ich do Black Oak.Prowadząca do chaty droga była tak wąska, że nasz pikap ledwo się na niej mieścił i kiedy tylko stanęliśmy, na ganku zaroiło się od małych, umorusanych twarzy.Kiedyś naliczyłem ich siedmioro, ale dokładne policzenie wszystkich Latcherów graniczyło z niemożliwością.Trudno było odróżnić dziewczynki od chłopców; wszyscy mieli zmierzwione włosy, wąskie twarze i bladoniebieskie oczy i wszyscy chodzili w obszarpanych ubraniach.Wycierając ręce w fartuch, z rozchwierutanego ganku zeszła pani Latcher.Z trudem wykrzesała z siebie słaby uśmiech.- Dzień dobry, pani Chandler - powiedziała cicho.Była na bosaka i nogi miała cienkie jak patyczki.- Jak się masz, Darło - odrzekła mama.Tata zabijał czas, przestawiając pudła na skrzyni, gdy panie wymieniały najnowsze ploteczki.Zgodnie z przewidywaniami, pan Latcher do nas nie wyszedł.Duma nie pozwoliłaby mu przyjąć od nas żywności.Wolał, żeby zajęły się tym kobiety.Gdy mama i pani Latcher rozmawiały o bawełnie i o upale, ja, pod czujnym okiem zgromadzonej na ganku dzieciarni, odszedłem od ciężarówki i ruszyłem w stronę chaty, gdzie leniuchował w cieniu ich najwyższy brat.Miał na imię Percy i utrzymywał, że skończył dwanaście lat, lecz miałem co do tego pewne wątpliwości.Nie wyglądał na dwunastolatka, ale ponieważ Latcherowie nie chodzili do szkoły, nie mogłem porównać go z chłopakami w jego wieku.Był na bosaka i bez koszuli, skórę miał ciemnobrązową od długiego przebywania na słońcu.- Cześć, Percy - powiedziałem, lecz on się nie odezwał.Połownicy byli zabawni.Czasami coś mówili, a czasami tylko gapili się na nas pustym wzrokiem, jakby chcieli zostać sami.Popatrzyłem na ich dom, mały i pudełkowaty, i po raz kolejny pomyślałem, jak też można mieszkać w takiej ciasnocie.Był niewiele większy od naszej szopki na narzędzia.W pootwieranych na oścież oknach nieruchomo wisiały wystrzępione firanki.Nie było siatek na muchy i komary, a w domu na pewno nie mieli wentylatora, który mógłby rozbełtać stężałe powietrze.Bardzo im współczułem.Babcia lubiła cytować Pismo Święte: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios”.I drugi cytat: „Albowiem ubogich zawsze u siebie mieć będziecie”.To wszystko prawda, ale życie w takich warunkach wydawało mi się okrutne.Nie mieli butów, chodzili w starych, zniszczonych ubraniach, wstydzili się jeździć do miasta.A ponieważ brakowało elektryczności, nie mogli też słuchać transmisji radiowych z meczów Stana Musiala.Percy nigdy nie miał ani rękawicy baseballowej, ani kija.Nigdy nie grał w baseball z tatą i nigdy nie marzył o pokonaniu Jankesów.Pewnie nie marzył nawet o życiu z dala od bawełnianych pól.Myśl ta niemal mnie dobiła.Tata zdjął ze skrzyni pierwsze pudło i mama zaczęła pokazywać, co w nim jest.Dzieci Latcherów zeszły stopień niżej, lecz wciąż stały na schodach ganku.Percy ani drgnął; patrzył na pole, wypatrując czegoś, czego ani on, ani ja nie mogliśmy dostrzec.W domu była dziewczyna.Miała na imię Libby.Skończyła piętnaście lat, była najstarsza z rodzeństwa i po mieście krążyły plotki, że jest w ciąży.Nazwiska ojca jak dotąd nie ustalono; ponoć nie chciała go nikomu ujawnić i nawet rodzicom nie powiedziała, kto zrobił jej dziecko.Mieszkańcy Black Oak wychodzili z siebie.Wiadomości wojenne, bójka na pięści, rak krwi, wypadek samochodowy, ciąża z legalnego związku: mężczyźni, a zwłaszcza kobiety rozmawiały o tym aż furczało.Ktoś umarł, miał ładny pogrzeb - gadano o tym całymi dniami.Aresztowanie najniegodziwszego z niegodziwców roztrząsano tygodniami [ Pobierz całość w formacie PDF ]