[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaparkowaliśmy na ulicy i pobiegliśmy zaniedbaną drogą w stronę ciemnegokształtu domu w ogrodzie.Nieznajomy parkował właśnie przed schodami.Zwiatła jegosamochodu omiotły ciemne okna.Prawdę mówiąc, atmosfera zrobiła się ciężka jak naegzaminie.Borg zatrzymał się pod grubym drzewem, więc zrobiłem to samo.Mijały sekundy,a nasz nieznajomy nie wychodził z samochodu.Gdybym nie znał życia, powiedziałbym, żegość odwalił kitę.Na pewno nie było to dobre miejsce na kontemplowanie czegokolwiek.Upłynęło kilka minut i nic.Wieje wiatr, pada deszcz, robi się coraz chłodniej, a my czekamyna występ faceta, o którym wiemy tylko tyle, że jest cholernie przystojny.W końcu Borg ruszyłpowoli w kierunku toyoty.Dał znak, że mam pozostać na miejscu.Rozumiałem go gdybydostał kulkę, ja miałem uratować mu życie.Dobry plan.Mniej więcej po pięciu minutach wiedzieliśmy już, że jesteśmy cienkimi Bolkami.Borgzajrzał dyskretnie do toyoty, po czym błyskawicznie otworzył drzwi i wycelował z beretty wfotel kierowcy.Podbiegłem do niego, ale nic to nie dało.Zdarzył się cud i byliśmy tegoświadkami.Nieznajomy zniknął.Ani Borg, ani ja nie mieliśmy pojęcia, jak to zrobił.Byłyantyterrorysta był wściekły i chyba zawstydzony.Zbadał niewyrazne ślady na podjezdzie,sprawdził światło w samochodzie, po czym z rezygnacją pokiwał głową.Ani chybi zarazpójdą w ruch prochy albo będę świadkiem wybuchu histerii. Zwiał stwierdziłem na wszelki wypadek.Oglądałem terapię w różnych filmach i w tymsensie czułem się wykwalifikowanym psychoterapeutą.Postawiłem na rozmowę. Rozłączył światło, żeby się nie zapaliło, kiedy otwierał drzwi wyjaśnił Borg. Albonas zauważył w ostatniej chwili, albo ktoś go ostrzegł. Jest taki jeden przypomniało mi się spotkanie z detektywem Rudym. Na zlecenieRadwana śledzi nas pewien prywatny detektyw.On rzeczywiście mógł nas zauważyć izadzwonić. Do Radwana dokończył Borg. Urwę gnojowi łeb. Ktoś musiał go podsłuchać i ostrzegł tego tutaj pokazałem wzrokiem na siedzeniekierowcy toyoty. Jak znam życie, to na pewno korzystał z jednorazowej karty.Zero śladów. Może pogadamy z tym Rudym? Facet obserwuje tylko naszą agencję uspokoiłem go, bo gotów był zmienić kieruneknaszych poszukiwań. Wie tylko to, co widział u nas.Takie ma zlecenie i tego musi siętrzymać. Ale położył nam robotę warknął Borg.Wyjął telefon i zadzwonił na policję.Poprosił osprawdzenie numerów i poinformował o porzuconym samochodzie.Deszcz zaczął padaćjeszcze mocniej.Policja musiała dokładnie sprawdzić wóz i pozdejmować odciski palców.Zastanawiałem się, co krył niezamieszkany dom. Może to Jerzy Tank? zapytałem nagle. Ten porywacz? Wszystko pasuje potwierdziłem. Przystojny, wiek się zgadza, cwany.Przydałoby sięzajrzeć do tego domu.Nie zdążyłem.W tym momencie pojawiły się dwa radiowozy.Oczywiście oślepiły nasniebieskim światłem.Na szczęście obyło się bez syreny i budzenia okolicznych mieszkańców.Samochody zahamowały z piskiem i od razu dowiedzieliśmy się, gdzie nasze miejsce.Aspirant Marian Kukułas obrzucił nas nieufnym spojrzeniem i wziął się do roboty.Najpierwkazał jednemu ze swoich ludzi zabrać toyotę do laboratorium.Tamten wsiadł za kierownicę wgumowych rękawiczkach, przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechał.Pozostali rozeszli się,obstawiając teren wokół domu.Aspirant Kukułas zaprosił mnie i Borga do radiowozu na tylnesiedzenie i cierpliwie wysłuchał moich wyjaśnień.Nie wiem, czy go przekonałem, aleobecność byłego antyterrorysty na pewno mi nie zaszkodziła.Pies wyczuł psa i wszyscybyliśmy zadowoleni. Weszliście do środka? zapytał przytomnie policjant. Nie zdążyliśmy wyjaśniłem. Może wejdziemy teraz?Zgodnie z moją sugestią weszliśmy do willi.Jeden z policjantów otworzył zamek wdrzwiach, a ja dzięki temu nabrałem wiary w ludzi.Chałupa była nasza, jakby nie powiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]