[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Może mnie pan zabić, ale ręki na blizniego swego nie podniosę.Legry zrozumiał, że nic są to próżne słowa. Czyż nie jestem twoim panem, ty czarna małpo! Co? Czy nie należysz do mnie cały zeswymi nędznymi flakami? Odpowiadaj, brudna bestio! krzyczał wściekle, kopiąc Toma wbrzuch butami.Zbity, pokrawiony i poniżony Tom poczuł w duszy przypływ nieziemskiej radości, jakąodczuwali zapewne pierwsi męczennicy.Prostując się, wzniósł do góry twarz opromienionąwewnętrznym światłem i zawołał głosem zwycięskim: Nie, panie! Nie kupił mnie pan całego, mojej duszy pan nie kupił i zresztą nie mogła byćkupiona.Należy do Boga i tylko Najwyższy może mi ją zabrać.Nie panie, chociaż pandrogo za mnie zapłacił, lecz nie cały jestem pańską własnością: lepsza moja cząstka jest winnej władzy. Zobaczymy, co się stanie z tą lepszą cząstką! zawołał dzikim głosem Legry. Hej,Sambo, Quimbo! Skrójcie temu kaznodziei taką kurtę, aby nosił ją cały miesiąc!Siłacze rzucili się na Toma ze złośliwym krzykiem i pociągnęli go za sobą.ROZDZIAA XVHistoria CassyZapadła noc.Zostawiony w spichrzu nieszczęsny Tom leżał na ziemi, zbity i skrwawiony.Mimo męstwa i cierpliwości, od czasu do czasu wydawał głuche jęki.Noc była parna iduszna.Roje owadów wzmagały cierpienia Toma.Poza tym trapiło go straszliwe pragnienie. O Panie! szepnął ze łzami w oczach. Daj mi siły, abym mógł to wszystko znieść!Z zewnątrz dobiegły lekkie kroki.Po chwili drzwi otworzyły się cicho i na progu stanęłapostać kobieca. Kto tam? zapytał Tom. Dajcie mi na miłość Boską łyk wody! Zaraz nieszczęsny, zaraz cię napoję brzmiała cicha odpowiedz.Była to miss Cassy.Zbliżyła się do Toma i podała mu do ust butelkę z wodą. Dziękuję pani. Nie nazywaj mnie panią.Jestem taka sama nieszczęsna niewolnica jak ty, tylko bardziejponiżona.91Wyszła i po chwili przyniosła siennik i kilka mokrych prześcieradeł.Zrobiła mu wygodneposłanie i pomogła mu się położyć. To wszystko, co mogę dla ciebie zrobić.Ale mam nadzieję, że to ci ulży.Tom podziękował jej gorąco.Usiadła przy nim na ziemi. Biedny przyjacielu podjęła znów masz rację, ale nic ci to nie pomoże.Ulegnij.Twójwłaściciel jest istnym diabłem.Ulegnąć? Tom zawahał się.Słabość ludzka i straszliwie cierpienia kusiły go już nieraz. O, panie! Co mam począć? szeptał w przerażeniu. Czego zwracasz się do Boga? odezwała się z utajoną złością Cassy. Nigdy nie słyszynas.Wszystko pcha nas ku otchłani zatracenia i nic nam innego nie zostaje, jak skoczyć wprzepaść.Tom zadrżał z przerażenia, słuchając gorzkich słów. Biedny Tomie, nie wiesz przecież, co tu się dzieje rzekła. Już pięć lat jestem wewładzy tego diabła i poznałam go na wskroś.O jak ja go nienawidzę! Zrozum, że taplantacja znajduje się w sercu pustyni; w promieniu dziesięciu mil nie ma żadnego osiedla.Można cię tu rzucić na pożarcie brytanom, spalić żywcem, powiesić lub zakatować.Włosy bydęba stanęły, gdybym opowiedziała, czego byłam świadkiem.Myślisz, że dobrowolniezgodziłam się tu żyć? Nie było chwili, abym nie przeklęła tego istnienia.Teraz zamierzazastąpić mnie tą młodziutką dziewczynką, którą przywiózł z miasta.Widziałam, jak czytałaBiblię, ale ani Biblia ani nic innego jej nie uratuje! O Boże, czyż naprawdę porzuciłeś nas? Nie, nie wierzę! zawołał w uniesieniu Tom.Uchroń mnie Boże od rozpaczy i zwątpienia, abym nie zatracił na zawsze swej duszy! Jeśli wierzysz w Boga, to powinieneś zrozumieć, że Bóg nie będzie nas karał zakrzywdy, które wyrządzamy bliznim wbrew swej woli.Bóg zemści się na tych, którzy naszmuszają do złego odpowiedziała Cassy. Nie, miss Cassy tak nie jest.Po to Najwyższy dał nam rozum, abyśmy nie grzeszyli,jeśli nas nawet do tego zmuszają.Pan Bóg nie zapyta mnie dlaczego, lecz zapyta jak mogłemsię stać oprawcą swych Bliznich. Masz słuszność rzekła po chwili Cassy. O, gdybyś tu był dawniej, nie upadłabymmoże!.A teraz nie mam nadziei na zbawienie! zawołała nagle i łkając żałośnie, zaczęła bićczołem o stojącą przed nią skrzynkę. Niech się pani uspokoi! Nie wszystko jeszcze stracone pocieszał ją Tom.Cassy opanowała się, wytarła oczy i podniosła do góry twarz, niemal spokojną, lecz osmutnych i zrozpaczonych oczach.Na prośby Toma przeczytała na głos rozdział Ewangelii.Następnie długo trwała wmilczeniu, po czym przemówiła z ożywieniem: Chcesz, opowiem ci swą historię? Tak? Więc słuchaj uważnie i wiedz, że takich jak jajest wiele.Wychowano mnie w bogactwie i rozkoszy.Pamiętam, że dzieckiem będącbawiłam się w pysznie urządzonych salonach, ubrana jak laleczka.Pózniej zaczęłam sięuczyć w sąsiednim klasztorze.Uczono mnie ojczystego i francuskiego języka, muzyki,rysunków i wielu innych nauk.Miałam niespełna lat czternaście, kiedy umarł mój ojciec.Pojego śmierci okazało się, że był zrujnowany, i że trzeba sprzedać majątek, aby spłacić długi.Byłam wciągnięta do żywego inwentarza, ponieważ matką moją była niewolnica, a ojcieczaniedbał uczynić mnie wolną.Wiedziałam, że jestem niewolnicą, ale to mnie wcale niesmuciło.Przebywałam stale z prawowitymi dziećmi swego ojca i nie widziałam międzynami żadnej różnicy.Matki nie pamiętam.Podobno umarła wkrótce po połogu.Nazywałammatką żonę swojego ojca, która okazywała mi zawsze dobroć.Zmierć ojca uderzyła we mniejak piorun.Był jeszcze młody i silny, i nikt się nie spodziewał tego przedwczesnego zgonu.Zaraz po pogrzebie, żona mego ojca zebrała swoje dzieci i wyjechała z nimi do swychrodziców, mnie zaś zostawiła w majątku.Przychodził do nas codziennie młody adwokat.92Jednego razu przyprowadził pewnego młodego człowieka, który wydał mi się ideałemmęskiej urody.Nigdy nie zapomnę pierwszej z nim rozmowy.Mówił mi, że kocha mnie oddawna i pragnie być moim przyjacielem i obrońcą.Napomknął mi, że kupił mnie za dwatysiące dolarów, ale od razu stwierdził, że nie zamierza skorzystać ze swych praw i żepragnie, abym mu się oddała dobrowolnie.Pokochałam go.O, jak gorąco i głębokokochałam tego człowieka.Kocham go nawet teraz i do grobowej deski.Umieścił mnie wswym domu, równie wspaniałym jak mój dawny.Miałam powozy, konie, służących, drogieszaty i wiele klejnotów.Kochałam go nad życie i pragnęłam tylko jednego: aby poślubiłmnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]