RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do pewnego stopnia, oczywiście.Ale jednak.Po trzecie, jak wszyscy, macie pięć zmysłów, a dokładniej rzecz ujmując, sześć.Jason na przykład ma bardzo dobrze rozwinięte zdolności telepatyczne.A ja - pomyślcie tylko! - mam osiemnaście zmysłów.Osiemnaście sensorycznych kanałów wiąże mnie ze światem zewnętrznym.Powiedzcie mi teraz, czy jestem człowiekiem.- Oczywiście, że nie - z niezrozumiałą intonacją odparła Meta.Jason i Troy uznali pytanie za retoryczne.- Jednakże nic co ludzkie nie jest mi obce! - przypomniał Solvitz.- Powiem więcej, otrzymawszy to, o czym nawet nie marzyłem, ani na jotę nie zbliżyłem się do rozumienia prawdy absolutnej.Cierpiałem z tego powodu jak najzwyklejszy i nikczemny człowieczek.Chciałem umrzeć, ale diabeł roześmiał mi się w twarz i przypomniał, że nie tylko jestem teraz nieśmiertelny, ale i nie można mnie zabić.Nazywam diabłem obcy wszechświat, tak jest wygodniej i krócej.Czy zresztą problem tkwi w słowach?Postanowiłem więc wrócić do mojego świata, żeby tu poszukać odpowiedzi na wszystkie pytania.Czułem do siebie taki wstręt jak jeszcze nigdy.Szukałem sposobu pokonania go i znalazłem.To było jak olśnienie.Wiecie, że w ludzkim ciele organy są rozmieszczone w ściśle określonych miejscach, wszystkie narządy, fermenty, półfabrykaty, ciecze robocze i produkty wydzielania nigdy się ze sobą nie mieszają.W mózgu natomiast nie ma takiego podziału.Wyobraźcie sobie mieszankę śliny i fekaliów, moczu i krwi, potu i soków trawiennych.Mieszanka tych wszystkich substancji jednocześnie to najdokładniejsza analogia ludzkiej psychiki.W ciągu życia trujemy siebie własnymi wydzielinami.Człowiek nie wypracował jeszcze systemu utylizacji umysłowych odpadków, znacznie bardziej niebezpiecznych niż fizjologiczne.Wyobraźcie sobie, jak mocno odczuwałem to wszystko osiemnastoma zmysłami i umysłem wielkości planety?! Po prostu musiałem wynaleźć system psychicznej asenizacji.Całe świństwo, nagromadzone we mnie przez tysiące lat, wyprowadziłem na powierzchnię asteroidy, a tu, w jej wnętrzu, zostawiłem wszystko co najlepsze, wszystko co dobre i piękne.A pośrodku umieściłem, że tak powiem, bazę materialną.Królestwo przedmiotów, niezliczone laboratoria i poligony badawcze, androidy i mechaniczne roboty, jak również kawałek przyrody podobnej do ziemskiej, takiej jaką zapamiętałem.Ot i wszystko - podsumował Solvitz po chwili ciszy.- Teraz znajdujemy się w tym fragmencie świata, gdzie nie może się z definicji zdarzyć nic niedobrego.Tu spełniają się wszystkie życzenia i krótkie chwile szczęścia rozciągają się na długie lata.- Ale czy to jest celem ludzkiego życia? - napastliwie zapytała Meta.- Dla niektórych na pewno tak - odpowiedział doktor Solvitz z jak zwykle smutnym uśmiechem.- Dla mnie nie.Ja tu tylko wypoczywam.Wy, moim zdaniem, też.A nie ma czegoś takiego jak "cel ludzkiego życia".Każdy ma inny cel.O moim porozmawiamy nieco później.A wasz.Proszę mi powiedzieć, czy często się zastanawialiście.- Zaraz, zaraz! - przerwał mu Jason, obawiając się, że filozoficzna dysputa zaprowadzi ich winną stronę, niż chciał.- Nie powiedział pan wszystkiego o potworach z powierzchni.Kim lub czym właściwie są? Specjalnie stworzona broń czy, pardon, fekalia pańskiego umysłu?- I jedno, i drugie.Jednocześnie, mój drogi Jasonie.- Przypuśćmy.Ale w takim przypadku pańskie zwierzenia grzeszą niekonsekwencją.Broń została stworzona na samym początku, dla obrony przed tym pańskim diabłem.Podział intelektu nastąpił znacznie później, kiedy pan już stamtąd wracał tutaj.Czy dobrze zapamiętałem?- Tak, ale nie uwzględnia pan, że to wszystko jest bardziej skomplikowane.Mam wrażenie, że nie chce się wam pomyśleć.Spróbujcie! W świecie, gdzie liczba pi równa się dwa, z taką substancją jak czas również dzieją się dziwne meczy.Przy przejściu tam i z powrotem nawet skutek i przyczyna często się zamieniają miejscami.- W takim razie rzeczywiście nie ma sensu pakować się do wszechświata diabła!Te słowa wypowiedział Troy, zadziwiając wszystkich obecnych.I dodał:- Odmawiam zajmowania się nauką w świecie, gdzie zakłócone zostały związki przyczynowo - skutkowe.- Niesłusznie - spokojnie zareplikował Solvitz.- Prawdziwy uczony nie powinien odmawiać zajmowania się nauką w żadnej sytuacji.Jason pomyślał, że takie hasło nie musi być wcale słuszne.Doktor Solvitz podobał mu się coraz mniej, ale jego sympatie czy antypatie nie powinny wpływać na najważniejsze zadanie wyjaśnienie, czym są potwory na zewnątrz i jak z nimi walczyć.Zatem z uporem godnym lepszej sprawy sprowadził rozmowę na interesujące go tory:- To znaczy, że wyprowadził pan na powierzchnię asteroidy całe to plugastwo i z nim, jak z prezentem dla najlepszych przyjaciół, skierował się w ojczyste strony.To bardzo szlachetne z pana strony, mój drogi Teddy!- Proszę tylko nie ironizować i nie gadać mi o moralności! - poderwał się Solvitz.- Po pierwsze, naprawdę nie wiedziałem, i nadal nie wiem, jakie mogą być konsekwencje spotkania ludzi z tym, jak pan powiedział, plugastwem.Po drugie, jestem ostrożny.Zalałem wszystko wodą i zamroziłem niezwyczajnym, w końcu, sposobem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl