RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.] większą niż do przewagi ciepła nad zimnem, suchości nadwilgotnością, lekkości nad ciężkością.O pierwszych przyczynach wszechświata utworzyćmożna cztery hipotezy: że obdarzone są doskonałą dobro-cią; że cechuje je doskonała zła wola, że są sobie przeciwsta-wne i cechuje je zarówno dobroć jak zła wola; że nie znamio-nuje ich ani dobroć ani zła wola.Zjawiska mieszane niedowiodą nigdy dwu pierwszych, jednolitych zasad.Za-sadzie trzeciej zdaje się przeciwić jednolitość i stałośćogólnych praw.Czwarta zatem zasada wydaje się zdecy-dowanie najbardziej prawdopodobna.Co powiedziałem na temat zła naturalnego, da się pra-wie bez zmian odnieść również do zła moralnego.%7łedoskonałość najwyższej Istoty jest podobna do cnót czło-wieka  to wniosek równie nieuzasadniony jak twierdze-nie, iż jej dobroć podobna jest do dobroci ludzkiej.Owszem, pomyśleć by tu można, że mamy jeszcze więcejpowodów, ażeby odmówić jej takich uczuć moralnych,jakich doznajemy sami; wielu bowiem mniema, iż złomoralne góruje nad moralnym dobrem w stopniu znacz-nie wyższym aniżeli naturalne zło nad naturalnym do-brem.Gdyby jednak nawet z mniemaniem tym się nie zgo-dzić i uznać, iż pomiędzy ludzmi jest o wiele więcej cnotyniż występku, wszelako, póki we wszechświecie istniejejakikolwiek w ogóle występek, wy, antropomorfiści, zawszebędziecie i tak zachodzić w głowę, jak macie go wytłu-maczyć.Musicie wskazać jego przyczynę bez odwołaniasię do pierwszej przyczyny.Ponieważ jednak każdy skutekmusi mieć przyczynę, a przyczyna tego skutku  swojąprzyczynę, to przyjdzie wam albo ciągnąć ten szereg ininfinitum, albo zatrzymać się na tej prazasadzie, którajest ostateczną przyczyną wszechrzeczy. Stój! stój!  zawołał Demea.Dokąd to ponosi cięwyobraznia? Sprzymierzyłem się z tobą, ażeby dowieśćniepojętej natury boskiej Istoty i zbić zasady Kleantesa,który wszystko mierzyć chce wedle ludzkiej modły i miary.A oto widzę teraz, jak powtarzasz wszystkie argumentynajwiększych libertynów i niedowiarków, i jak zdradzaszową świętą sprawę, której rzekomo broniłeś.Czy jesteświęc w skrytości ducha wrogiem bardziej niebezpiecznymniż sam Kleantes?Dopiero teraz w tym się spostrzegasz? odparł Klean-tes.Wierzaj mi, Demeo, twój przyjaciel Filon od początkuzabawiał się naszym kosztem a przyznać trzeba, że po-zbawione rozsądku rozumowania pospolitej naszej teologiidostarczały mu aż nadto zasłużonych powodów do kpiny.Całkowita niemoc ludzkiego rozumu, absolutna niepo-jętość natury Boga, wielka i powszechna niedola i większajeszcze niegodziwość człowieka  dziwne to niewątpliwie,żeby ortodoksyjni teologowie i uczeni w piśmie do tychwłaśnie tez byli tak gorąco przywiązani.W czasach głu-poty i niewiedzy, zaiste, z powodzeniem można bronićtych zasad; być może, żaden pogląd na rzeczy nie sprzyjabardziej szerzeniu się zabobonu niż ten, który rozwijaw ludziach ślepe zdumienie, brak zaufania we własnesiły i melancholię.Jednakże w dzisiejszych czasach.Nie obruszaj się tak bardzo, wtrącił Filon, na ignoran-cję tych duchownych.Wiedzą oni, jak zmieniać stylrazem z tym, jak zmieniają się czasy.Najpopularniejszymargumentem teologicznym było kiedyś utrzymywać, iżżycie ludzkie jest marnością i nędzą, i wyolbrzymiaćwszystkie niedole i cierpienia, jakie wiążą się z losemludzkim.W ostatnich latach widzimy jednak, że teologo-wie zaczynają wycofywać się z tej pozycji i utrzymują,choć ciągle jeszcze z pewnym ociąganiem, iż więcej jest dobra niż zła, więcej przyjemności niż cierpień, naweti w życiu doczesnym.Póki religia opierała się wyłączniena usposobieniu i wychowaniu człowieka, pobudzaniemelancholii uchodziło za rzecz stosowną, zaiste bowiemnigdy człowiek nie ucieka się do sił wyższych chętniej,aniżeli w tym stanie ducha.Ponieważ jednak ludzie na-uczyli się teraz urabiać sobie zasady i wyprowadzaćwnioski  konieczną rzeczą jest zmieniać front i użyćtakich argumentów, jakie wytrzymają pewną przynaj-mniej dawkę krytyki i badania.Jest to zmiana takasama i wynika z tych samych przyczyn, co i ta, o którejmówiłem poprzednio w związku ze sceptycyzmem.Tak więc, do ostatka zachował Filon właściwego sobieducha opozycji i krytyczną postawę wobec tradycyjnychpoglądów.Mogłem jednakże zauważyć, że Demei wcalenie przypadła do gustu ostatnia część rozmowy; wkrótceteż potem skorzystał ze sposobności, ażeby pod takim czyinnym pozorem opuścić towarzystwo.CZZ DWUNASTAPo wyjściu Demei Kleantes i Filon rozmawiali dalejw następujący sposób.Obawiam się, rzekł Kleantes, żenasz przyjaciel nie bardzo będzie skłonny powracać dotego tematu w twojej obecności; i prawdę mówiąc, Fi-lonie, wolałbym raczej o kwestiach tak podniosłych i zaj-mujących dyskutować z każdym z was z osobna.Kiedywdajesz się w spór, właściwy ci duch kontrowersji połą-czony z odrazą, jaką żywisz wobec pospolitego zabobonu,prowadzi cię do dziwnych rzeczy, i nie ma nic tak świętegoi godnego czci, nawet w twoich własnych oczach, co byśw takim wypadku oszczędził. Wyznać muszę, odparł Filon, że w kwestiach religiinaturalnej bywam mniej oględny niż w jakiejkolwiekinnej materii i to zarówno dlatego, ponieważ wiem, iżw tej sprawie nie zdołam nigdy spaczyć zasad człowiekao zdrowym rozsądku, jak i dlatego, gdyż jestem prze-konany, że nikt, w czyich oczach ja uchodzę za obdarzo-nego zdrowym rozsądkiem, nie pomyli się co do moichIntencji.Zwłaszcza ty, Kleantesie, z którym łączy mnietak szczera zażyłość, świadom jesteś tego, że pomimoswobody w wypowiedziach i zamiłowania do osobliwychargumentów, jestem człowiekiem, w którego umyśle po-czucie religijne wyryte jest bardzo głęboko i który darzynajwyższym uwielbieniem boską Istotę objawiającą sięnaszemu rozumowi w niewytłumaczalnej przemyślnościi kunszcie przyrody.Cel, zamiar, zamysł wszędzie rzucasię w oczy najmniej uważnemu, najgłupszemu obserwato-rowi, zaś niedorzeczne systemy nie mogą nikogo uczynićtak zatwardziałym, żeby to zawsze odrzucał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl