RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prorocy ci często przepowiadają świat podobny do jednego wielkiego dworca kolejowego o szkla­nym dachu - a wielu z nich wyraźnie za nim tęskni.Za­zwyczaj jednak trudno wydobyć od nich jakieś informacje o tym, co mieliby robić mieszkańcy takiego miasta-świata.Mogą porzucić „pełen wiktoriański rynsztunek” na rzeczluźnych szat (zapinanych na zamek błyskawiczny), ale wy­gląda na to, że swej swobody używać będą wyłącznie po to, by umilać sobie życie ganianiem na złamanie karku w swych mechanicznych zabawkach.Jest to zajęcie, które szybko może się znudzić.Sądząc z niektórych opowiadań, będą oni równie pożądliwi, mściwi i łakomi, jak dotąd, a ich ideały rzadko wzniosą się ponad poziom wspaniałego po­mysłu, by budować więcej tego typu miast na innych pla­netach.Oto wiek „ulepszonych środków i skarlałych celów”.Mamy ostrą świadomość zarówno brzydoty naszych dzieł, jak i zła w nich zawartego - jest to aspekt podstawowej choroby naszych dni, prowokujący pragnienie ucieczki nie tyle od życia, ile od obecnych czasów i od nieszczęść, które sami na siebie sprowadziliśmy.Zło i brzydota są nieodłą­cznie dla nas związane.Strach przed piękną wróżką, który dominował w wiekach wcześniejszych, jest niemal poza na­szym zasięgiem, a co bardziej niepokojące - samo dobro ogołocono z przysługującego mu piękna.W Królestwie Cza­rów można wyobrazić sobie olbrzyma, posiadającego zamek koszmarnej wręcz szpetoty (bo takiego zamku pożąda zło w olbrzymie), ale budynek wzniesiony dla dobrych celów - gospoda, schronisko dla podróżnych, dwór szlachetnego i pełnego cnót króla - nie może być brzydki.Płonna by­łaby jednak nadzieja na znalezienie w naszym świecie po­dobnego budynku, który nie byłby zarazem szkaradny - chyba że pochodzi sprzed naszych czasów.Piękno wszakże jest tylko typowym dla współczesności (i przypadkowym) aspektem baśniowego „eskapizmu” - nadto wspólnym dla baśni i dla romansów rycerskich lub innych podań z przeszłości lub o przeszłości.Wiele dawnych opowieści zyskało obecnie walor „eskapistyczny”, gdyż nę­cą one jako relikty czasów, gdy ludzie zazwyczaj zachwycali się dziełem swoich rąk, przeniesione w czasy, gdy ludzie czują obrzydzenie do ręcznych wyrobów.Istnieją jeszcze inne głębsze tendencje „eskapistyczne”, które zawsze były obecne w baśniach i podaniach.Są inne rzeczy, od których trzeba uciekać, bardziej ponure niż hałas, smród, bezduszność i dziwaczność silnika o wewnętrznym spalaniu, a mianowicie głód, pragnienie, nędza, ból, smutek, niesprawiedliwość, śmierć.I jeśli nawet ludzie nie muszą na co dzień stawiać czoła tak trudnym sprawom, to istnieją odwieczne ograniczenia, od których baśnie pozwalają w ja­kimś stopniu uciec; istnieją też dawne pragnienia i ambicje (dotykające samych korzeni fantazji), w pewnym sensie za­spokajane czy uspokajane przez baśnie.Czasem bywa to wybaczalna słabość i ciekawość - na przykład pragnienie, by jak ryba przemierzać głębie mórz i oceanów; albo tęsk­nota za wdzięcznym i bezszelestnym lotem ptaka: owa tę­sknota, którą samolot może najwyżej oszukać (z wyjątkiem rzadkich chwil, gdy wysoko na niebie, zagłuszany przez wiatr i odległość, kieruje swój lot ku słońcu, a więc kiedy go sobie wyobrażamy, a nie używamy).Są i głębsze pra­gnienia - choćby tęsknota za rozmową z innymi żyjącymi stworzeniami.Tęsknota ta, równie odwieczna co upadek człowieka, dała początek baśniom o mówiących zwierzętach i o ludziach obdarzonych czarodziejską zdolnością rozumie­nia zwierzęcej mowy.To ona zrodziła podobne opowieści, a nie „pomieszanie” przypisywane umysłom ludzi z niezna­nej przeszłości, wmawiany im „brak zmysłu pozwalającego na odróżnienie ludzi od zwierząt”.Żywy zmysł tej różnicy jest bardzo stary, ale równie stara jest świadomość, że wy­nika ona z odcięcia nas od świata zwierząt: ciąży na nas cudzy los i cudza wina.Inne stworzenia są jak inne krainy, z którymi człowiek ongiś zerwał kontakt, i teraz widzi je tylko od zewnątrz, z dystansu - albo prowadząc z nimi wojnę, albo utrzymując dość niepewne zawieszenie broni.Niewielu ludziom dane jest wyjeżdżać za granicę, większość musi zadowolić się opowieściami podróżników, nawet o ża­bach.Mówiąc o owej dość dziwacznej, ale szeroko rozpo­wszechnionej baśni, znanej pod tytułem Żabi kroi, Max Muller pytał w typowy dla siebie, afektowany sposób: „Jak to się stało, że taką baśń w ogóle kiedykolwiek wymyślono? Ludzie, miejmy nadzieję, byli zawsze na tyle oświeceni, by zdawać sobie sprawę z niedorzeczności związku żaby i kró­lewskiej córki”.Zaiste, miejmy nadzieję! Bo jeśli nie, to cała ta historia nie miałaby najmniejszego sensu - oparta jest przecież właśnie na poczuciu niedorzeczności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl