[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Setonie! - zapyta³ sêdzia - czy zaprzeczasz tym okropnym zeznaniom i co rzekniesz na obronê?- Wszystko powiedzia³em - rzek³ wiêzieñ - wiecie sami, w czym jest prawda.- Pomin¹wszy twoje zbrodnie, niez³omnym s³owem przyrzekamy ci ³askê i przebaczenie, podwarunkiem, abyS wyjawi³ tajemnicê robienia z³ota i przyrz¹dzania proszku czerwonego.87- Nierozs¹dni! - rzek³ brzmi¹cym g³osem Kosmopolita, prostuj¹c siê i powstaj¹c z siedzenia,a oczy jego nowym zajaSnia³y ogniem - ¿¹dacie tego, co nie jest w sile cz³owieka! ¯¹dacie,aby na wasze prawnego paragrafu zaklêcie, wysoka palma schyli³a swój wierzcho³ek, abySciebez pracy z jej korony zerwali owoc; tego ani ja, ani wielki mistrz nauczyæ was nie zdo³a.Boi któ¿ by chcia³ niebieskie tajemnice bezkarnie rzucaæ w brudne b³oto ziemi!- Setonie - rzek³ znowu sêdzia - wspomnij na Malleus maleficarum ***, straszliwa kara cze-ka fa³szerzy i czarowników!Obwiniony po chwili milczenia z najwy¿sz¹ niechêci¹ odezwa³ siê:- S³owa! czcze s³owa, chocia¿bym je objawi³, czegó¿ was naucz¹! Nêdzny przepis, formu³ado ³amania mySli, parali¿owania cierpliwoSci, gdy jej ducha nie pojmiecie! A wtedy dmuchajna wêgle, pra¿ ca³e lata w tyglach, a zamiast o¿ywczego blasku kamienia mêdrców tylko po-pió³ i pot w³asny, i wSciek³oSæ omylonej nadziei zbieraæ bêdziesz! - O, prawda! Swiêta praw-da, ¿e cz³owiek siln¹ wiar¹ w odwieczn¹ przyczynê zwi¹zany z wy¿sz¹, bosk¹ natur¹ dowiêkszych jeszcze zdolny cudów.I nie za pomoc¹ z³ych duchów, ale za pomoc¹ Boga, które-go ba³wochwalcy nie znaj¹c zniewa¿aj¹ wyzwaniem jego imienia! Modlitwa i g³êbokie, po-bo¿ne wejrzenie w dzie³a Twórcy, stanowi¹ cz³owieka namiestnikiem tego Boga na ziemi.**** Ale nie kilka wyrazów bez mySli, plugawymi ustami wyrzeczonych, stanowi¹ modli-twê! Bo szklanny wzrok w modlitwie, a nawet szuka zysku i zap³aty, naczynia egoizmu, s¹pos³añcami szatana! - A je¿eli kto chce si³¹ ¿ywego s³owa, zwyciêsk¹ i twórcz¹ w³adz¹ pano-waæ nad tworami, niechaj rani togi, birety, niech zdepcze w³asn¹ pychê, oczySci siê z brud-nych ¿¹dz chciwoSci, która kala jego serce; niech zwalczy w³asnych szatanów, którzy w du-szy jego za³o¿yli swoj¹ stolicê, a potem.A potem pod sklepieniem Wielkiego Boga jednospojrzenie na wschodz¹ce s³oñce, jeden widok porz¹dku gwiazd, wiêcej go nauczy ni¿ ca³amagia, z czystoSci¹ duszy wyczyta sam te tajemnice, których tu ¿adne mêczarnie nie wymog¹ze mnie.Prezyduj¹cy w czasie tej mowy zblednia³ i nie móg³ wytrzymaæ wzroku alchemika, skin¹³ nakata, przewrócono klepsydrê i dano znak do tortur.Kat zbli¿y³ siê do sto³u i zapyta³ o coS sêdziego z cicha.- Nie oszczêdzaæ - odpar³ sêdzia - to ostatni sposób, dziS ostatnia tortura, niech skona, ina-czej nie wyt³omaczemy uporu.A wreszcie - doda³ g³oSniej odwracaj¹c siê do radnych - s³y-szeliScie, i¿ kaza³ siê modliæ do gwiazd i s³oñca, i deptaæ oznaki naszych dostojeñstw, a takjawnie okaza³, ¿e jest czarownikiem i ba³wochwalc¹.Pacho³cy ujêli znowu Kosmopolitê, rozci¹gnêli go na wznak na ³awie tortur, twarde rzemie-nie skrêpowa³y pieScie i stopy obwinionego, pokrêcane Sruby skrzypnê³y, cia³o jego jak stru-na wyci¹gniête zosta³o.Ju¿ krew zza paznokci s¹czy³a siê kroplami, a jeszcze ¿aden jêk, naj-mniejszy glos nie zdradzi³ bólu mêczonego.Sêdzia rozpocz¹³ pytania, lecz obwiniony naj-g³êbsze zachowa³ milczenie.Dano znak i coraz mocniej rozci¹gaæ cz³onki jego zaczêto.Trzask stawów tylko i wyprê¿enie siê rzemieni by³o s³ychaæ, a oddech jego cichy, spokojny,oczy zamkniête, na twarzy ¿adnego Sladu cierpienia.Raptownie oblano go zimn¹ wod¹ dla zwiêkszenia dra¿liwoSci i cicho tylko da³o siê s³yszeæwestchnienie, pot kroplami okry³ mu czo³o.Na powtarzane zapytania przyt³umionym g³osemw nieznanym pocz¹³ mówiæ jêzyku.Strach przeszed³ przytomnych.Kat obwin¹³ cia³o wiêxnia szerokim, jak skóra je¿owa kolcami nabitym, pasem i Sciska³sprz¹czki pasa razem z pomocnikami, opieraj¹c nogi o ³awê tortur.Twarz wiêxnia, dot¹d bla-88da, zamieni³a siê; krwi¹ nabieg³e ¿y³y wyst¹pi³y na czo³o, oczy otworzy³ konwulsyjnie, sze-roko, i g³osem jak rozbitego dzwonu wolno pocz¹³ mówiæ:- Mêczennicy prawdy, w jej Swiête uniê wyzywam was, wspierajcie mnie!- Jakubie Molay! przez krzywoprzysiêstwo i p³omieñ, co po¿ar³ szpik koSci twych, natchnijmnie!- Hussie, zdradzony! przez mêki i nie ugaszon¹ tw¹ zemstê, wesprzej mnie!- Hieronimie Pragski! wolnym sma¿ony ogniem, za mi³oSæ braci, wzywam ciê!- Galileuszu! potêgo rozumna, przez szyderstwo kl¹twy tej wspieraj mnie!- Torkwacie Tassie! za ukazanie piêknoSci ducha ukarany wiêzieniem i ob³¹kaniem, wzmoc-nij mnie!- Kolumbie! za nowy Swiat darowany staremu, okuty w kajdany i zapomniany, wyzywam ciê!G³os jego coraz s³abn¹³, zamieni³ siê wreszcie znowu w nieznanym jêzyku ciche mruczenie,jakby entuzjasta zakoñczy³ cich¹ modlitwê.Na koniec zamilk³ zupe³nie i wszyscy mniemali, ¿e ju¿ skona³.Z klepsydry te¿ wysypa³ siêwszystek piasek, to jest up³ynê³a godzina, a dobroczynne prawo nie dozwala³o d³u¿ej nadgodzinê torturowaæ.Kat z pomagaczami zdj¹³ obwinionego z tortur i nacieraniem przywracano rozci¹gniêtymi pokaleczonym cz³onkom naturalny ich kszta³t.Stary oprawca z zadziwieniem zawo³a³:- On ¿yje! DwadzieScia lat ju¿ tu pe³niê s³u¿bê i nie dziesiêciu ani dwudziestu ludzi przesz³oprzez moje rêce, a ¿aden jeszcze z tej ³awy po takim traktowaniu nie zeszed³ ¿ywy! To chybanie ludzka dusza w tym cz³owieku! [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]