RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Julie odło\yła notatnik i wstała.Po raz pierwszy przyszło mu do głowy \e albo nieznosi presji wydarzeń tak spokojnie, jak sądził, albo wyprowadził ją z równowagi swymzachowaniem.A być mo\e jedno i drugie.- Mamy być na boisku baseballu, pamiętasz? - zapytała wyraznie rozdra\niona.- Tobardzo wa\ny mecz; gra dru\yna Małej Ligi, którą przez cały rok pomagałam trenować,przeciwko teamowi z Perseville.Zgodziłeś się sędziować, wszyscy są tym podnieceni.Niekłóćmy się, zdą\ymy posprzeczać się w czasie meczu.Trzy godziny pózniej, w obecności dwóch zdumionych dru\yn Małej Ligi izaskoczonych rodziców, podziwiających z trybun swoje pociechy, Zack wyładowywał strescałego tygodnia, co chwilę eksplodując niczym nieuzasadnionym zniecierpliwieniem.Właśnie rozgrywano siódmą turę.Był remis.Zack, kucając za stanowiskiem na mecie,zauwa\ył, jak zawodnik miejscowej dru\yny lekko nadepnął na linię.- Aut! - krzyknął Benedict i uniósł rękę.W ciągu siedmiu dotychczas rozegranychrund zorientował się, \e Teksańczycy bardzo powa\nie traktują mecze baseballowe MałejLigi rozgrywane z udziałem synów, i nawet sławny aktor, którego wcześniej zdą\yli polubić,nie uniknie surowej oceny, gdy, jako sędzia, podejmie niesłuszną, ich zdaniem, decyzję.Teraz mieszkańcy Keaton buczeniem i wrzaskami wyra\ali najwy\szy stopieńniezadowolenia z postawy sędziego.Julie, obserwująca z ławki trenerów przebieg spotkania, orzeczenie Zacka,wymierzone przeciwko jej dru\ynie, oceniła, podobnie jak dwa poprzednie, jakoniesprawiedliwe.Zacisnęła zęby i wkroczyła na boisko, by wyrazić dezaprobatę.- Zwariowałeś! - zaatakowała zaskoczonego Zacka.- Wcale nie był na aucie!- Był!Wsparła ręce na biodrach i, nie zwracając uwagi na krzyki i śmiechy tłumu za jejplecami, rzuciła z furią:- Odbijasz sobie własną frustrację na mnie i mojej dru\ynie, nie pozwolę na to!Zack zmierzył ją wzrokiem.Narastał w nim gniew z powodu jak\e niesprawiedliwejinsynuacji - publicznego zakwestionowania jego kwalifikacji sędziowskich i zarzucenia munieprzestrzegania zasad fair play.- Był na aucie! A ty wracaj na swoje miejsce! - Gestem ręki wskazał w kierunkuławki.Za pózno połapał się, \e śmiech, który towarzyszył powrotowi Julie na miejsce,przewa\y szalę i jej napięte nerwy nie wytrzymają.Jej trzeciemu zawodnikowi wyszły dwa uderzenia, ale następny uznał zanieprawidłowy i uchylił się. - Trzeci nietrafiony! - zawołał sędzia, a tłum na trybunach wybuchł wściekłością.Zackzdumiał się jednak, gdy Julie, niczym rakieta, ruszyła z ławki w jego kierunku, pokrzykując wstronę swych zniechęconych zawodników, by pozostali na boisku.Natarła na Zacka niczymrozsierdzona wiedzma.- Spraw sobie okulary! - Trzęsła się z gniewu.- Nie miałeś racji, dobrze wiesz.- Ma zejść z boiska!- Wcale nie! Chcesz pokazać, jaki to jesteś sprawiedliwy, dlatego sędziujesz zkrzywdą dla mojej dru\yny!- On schodzi, a tobie, je\eli nie przestaniesz, przytrafi się to samo.- Nie odwa\ysz się mnie usunąć! Zack powoli wyprostował się.- Robisz z siebie widowisko - warknął.- Siadaj!- Dopiero teraz będzie na co popatrzyć! - Odsunęła się krok do tyłu i, ku jegozdumieniu, szpicem buta rozorała ziemię tak energicznie, \e kłęby kurzu doleciały a\ doniego.- Masz swoje widowisko! - powiedziała z wściekłością.- Ju\ cię nie ma! - krzyknął.Wyciągnął rękę w górę w geście sędziego usuwającegotrenera, a w ciepłym, wieczornym powietrzu, gdy Julie schodziła z boiska, rozległy sięokrzyki poparcia dla niej.- Gramy! - wrzasnął Zack, gestem przywołał drugą dru\ynę iponownie kucnął za stanowiskiem na mecie.Kątem oka obserwował Julie, gdy szła do ławkipo sweter, patrzył na sztywno wyprostowane plecy, poruszające się rytmicznie biodra, gęstwęwłosów opadającą na ramiona.Na pewno po\ałuję, pomyślał, ju\ ona się o to postara!Młody Jenkins wydawał się podobnego zdania, bo gdy przechodził obok Zacka, swymponurym głosem ostrzegł go głośno:- Tkwisz po uszy w kłopotach, Benedict.Dru\yna Julie przegrała 4 do 3.Pokonani i ich rodzice zebrali się w miejscowejrestauracji, by przekąsić coś napić się, co - Zack się domyślił - było rytuałem po ka\dymmeczu.Julie ju\ tam czekała.Dla wszystkich swoich chłopców miała słowa pociechy ipodziwu, ale Zackowi, gdy zaproponował jej coś do picia, nawet nie odpowiedziała.Innidorośli ju\ wydawali się nie pamiętać, \e jego decyzja pogrą\yła ich dru\ynę - kilkuzaproponowało piwo.Ale Julie demonstracyjnie odwróciła się do niego plecami i rozmawiałaz Katherine, Sarą Mathison i innymi przyjaciółkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl