[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym mało się zmieniło od czasów, kiedy pani Abbott robiła swojezdjęcie z lotu ptaka.Och, budynki były wyższe, ruch samochodów więk-szy, światła liczniejsze i bardziej jaskrawe.Ale właściwie wszystko wy-glądało tak, jak w 1932 roku.Manhattan widziany z góry można było natychmiast rozpoznać.Nawet jeśli się nie znało zdjęcia Berenice Abbott.* * *Było wpół do ósmej, kiedy Hannes i Kenzie dotarli do Lumy, restau-racji nad brzegiem morza przy Dziewiątej Alei w Chelsea.Mieli zarezer-wowany stolik pod oknem.- Zastrzegłaś się, że nie jesz czerwonego mięsa - powiedział, pomaga-jąc Kenzie usiąść.Uśmiechnęła się wzruszona, że o tym pamiętał, i rozejrzała się po sali,utrzymanej w subtelnych kolorach brzoskwini i seledynu.Trójkątne kin-kiety rzucały na ściany zielone refleksy.Kenzie podparła się łokciami na blacie okrągłego stolika i splotła pal-ce, obserwując, jak Hannes siada naprzeciwko niej.Znów uderzyła jąjego męska uroda i imponująca osobowość.Przemknęło jej przez myśl,że nigdy dotąd nie poznała mężczyzny, który byłby tak.tak doskonały.I nie była odosobniona w swojej opinii.Przekonała się o tym, kiedyod niechcenia rozejrzała się po sali.Oczy wszystkich kobiet kierowały sięw jego stronę.Czując dziwną mieszaninę dumy i zazdrości, pomyślała: Przykro mi,dziewczyny, ale on jest zaklepany.Hannes podciągnął mankiety koszuli i powiedział z uśmiechem:- Słyszałem, że podają tu najlepsze potrawy wegetariańskie w mie-ście.Kenzie, nie chcąc mu psuć przyjemności, nie zdradziła się, że była tujuż kilka razy.Potem przypomniała sobie, z kim, i poczuła wyrzuty su-mienia.Czy zupełnie nie mam wstydu? Poprzednio przychodziłam tu zCharleyem!Dobry Boże, pomyślała z nagłym poczuciem winy.Zaledwie dwadzie-ścia cztery godziny temu byłam z Charleyem! Może nie zamierzaliśmysię kochać, ale w końcu do tego doszło.A teraz siedzę tutaj z jego kolegąz pracy!Zdusiła w sobie uczucie wstydu.Taki zamęt w głowie do niczego jejnie doprowadzi.Nie mam powodu, by czuć się winna; Charley należy doprzeszłości.Nie mogę pozwolić, by dyrygował moją przyszłością.Hannes mówił dalej:- Nie sądzę, by podawali tu napoje wysokoprocentowe.Co powieszna to, żebyśmy na początek napili się wina?Kenzie drgnęła.- Przepraszam.- Opuściła ręce i przesunęła dłońmi po białym obru-sie.- Zamyśliłam się trochę.Spojrzał na nią z niepokojem.- Dobrze się czujesz?- Tak.- Uśmiechnęła się uspokajająco.- Wino będzie w sam raz.Zamówił Chateau Lynch-Bages Pauillac z 1982 roku, a potem powie-dział:- Chciałem cię zapytać, czy dostałaś faks od profesora Tindemansa?Kenzie uderzyła się w czoło.- Co się ze mną dzieje? Zupełnie straciłam głowę.Sięgnęła do torebki, którą powiesiła na oparciu krzesła i podała muprzez stół szarą kopertę.- Proszę.Zrobiłam ci fotokopię.Jakby się zastanawiając, na ile to pilne, przez chwilę przyglądał siękopercie, nim odłożył ją na bok.- Wybaczysz mi, jeśli wrócę do tego dopiero jutro rano? O wiele bar-dziej wolę poświęcić ten wieczór tobie.Jego głos był tak cichy, tak pełen uroku, tak niezaprzeczalnie czuły iobiecujący, że Kenzie poczuła, jak ogarnia ją fala ciepła.Uratowało ją od konieczności odpowiedzi pojawienie się kelnera, któ-ry z pewną ostentacją pokazał etykietkę na butelce wina.Kenzie przy-glądała się, jak z wprawą wyciągnął korek, nalał trochę wina do kieliszkaHannesa i zgrabnie obrócił butelkę, by nie uronić ani jednej kropli.Hannes podniósł kieliszek; zakręcił nim, powąchał bukiet i wypił łykwina.Odstawił kieliszek i skinął głową.- Bardzo dobre - oświadczył aprobująco.Kelner napełnił obydwa kie-liszki i dyskretnie się ulotnił.Hannes wziął swój kieliszek.- Proponuję toast - powiedział.Kenzie podniosła swój kieliszek i spojrzała na mężczyznę pytająco.- Za nas - odezwał się cicho.Czuła bijące od niego ciepło.Zupełnie jakby ktoś rozdmuchał żar,który promieniował na całe ciało, aż do koniuszków palców u rąk i nóg.- Za.nas - szepnęła, delikatnie trącając się z nim kieliszkiem.Pili wino, nie odrywając od siebie oczu.Powietrze było tak przesyconezmysłowością, że Kenzie niemal widziała elektryczne iskry przeskakują-ce między nimi.Spuściła wzrok i odstawiła kieliszek.Jej głos był za-chrypnięty.- Wino jest bardzo dobre.- Tak - powiedział Hannes, wpatrując się w nią z natężeniem.- Aletowarzystwo jeszcze lepsze.Według mnie, niewątpliwie grand cru.Musiała się roześmiać.- Założę się, że mówisz to wszystkim dziewczynom.Kciukiem i palcem wskazującym obracał kieliszek, stojący na stole.- Nie postawiłbym na to zbyt dużo - ostrzegł ją.- Przegrałabyś.- Czy to znaczy, że zaprosiłeś mnie dziś wieczorem tylko dlatego, bymnie uwieść?- Owszem, a także aby lepiej cię poznać.- Skinął głową.- Ostatnimrazem nie mieliśmy okazji porozmawiać.Jego szczerość rozbrajała i niepokoiła równocześnie.Jednym hau-stem Kenzie opróżniła kieliszek do połowy.- Cóż, wobec tego porozmawiajmy.- Zrobiła gest ręką.- Miałem nadzieję, że głównie ty będziesz mówiła.Widzisz, chciał-bym się więcej o tobie dowiedzieć.Roześmiała się przekornie.- A ja wolałabym posłuchać o tobie! Masz fascynującą przeszłość.Zdaje się, że mówiłeś, że twój ojciec był dyplomatą?Hannes skinął głową twierdząco.- Więc jak trafiłeś do Interpolu?- Obawiam się, że to długa historia, Kenzie.- I co z tego? - Nie odwróciła wzroku.- Mamy całą noc.Zaczerpnął głęboko powietrze i wolno je wypuścił.- Zgoda.Ale muszę cię ostrzec, że to nie będzie jedna z tych opowie-ści ze szczęśliwym zakończeniem.Kenzie popatrzyła na niego z uwagą.- Na ogół życie to nie bajka.- Chyba masz rację.- Wciąż obracał kieliszek.- Zastanawiam się, odczego zacząć - powiedział po chwili.- Dlaczego nie od początku? - zaproponowała delikatnie.- No właśnie - przyznał jej rację.- Czemu nie?Zaczął opowiadać o sobie, a ona słuchała z największą uwagą.To, comówił, tak przypominało historię jej życia, że aż wydawało się to nie-prawdopodobne.Były tylko dwie istotne różnice.Po pierwsze, Kenziemiała trzech braci, a on był jedynakiem.Po drugie, zamiast przeprowa-dzać się z jednej bazy wojskowej do drugiej, jak ona, Hannes razem zrodzicami zaliczał stolice różnych państw.- Brzmi to bardziej atrakcyjnie, niż wygląda w rzeczywistości -stwierdził.- Przyznaję, że życie we wszystkich tych egzotycznych krajachbyło fascynującym doświadczeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]