[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Urwał i zbladł tak gwałtownie, aż na jego twarzy zaczęły się uwidoczniać złote plamki piegów.Razjel przymknął powieki.— Prawie nikt — szepnął.— Absurd — wymamrotał bez przekonania Michał — Myślmy poważnie.Rafał wiercił się nerwowo na krześle.— Wybaczcie, ale nie rozumiem.Mówicie o koalicji Głębian? Nawet gdyby dogadali się między sobą nie zaryzykują kolejnej wojny.Są za słabi.Nie mogą się z nami równać.— Oni nie — mruknął Razjel — ale istnieje Ktoś, kto nie tylko równa się z nami, ale niebotycznie nas przewyższa.Rafał zacisnął szczęki.— Skończcie z tymi zagadkami! Nie bawimy się w quiz dla katastrofistów!Zielone oczy Gabriela zalśniły z irytacji.— Rafałku — powiedział wolno — Nie rób z siebie kretyna, jeśli nie musisz.Spróbuj pomyśleć.To nie takie trudne.Archanioł Uzdrowień przełknął ślinę.— Powariowaliście — jęknął — Jesteście chorzy! Macie na myśli.Pana?— Bingo! — burknął Michał — Szanowny pan wygrał.— Sami nie róbcie z siebie kretynów! Po co miałby kraść Księgę, którą w pewnym sensie podyktował? Jest wszechmogący! Na Otchłań, na co Mu spis magicznych zaklęć!Gabriel znów okręcał pierścień na palcu.— Nie ukradł jej — wyjaśnił ponuro — Zniknął ją.Sprawił, że przestała istnieć.— Dlaczego? — upierał się Rafael.— Żeby pozbawić nas mocy i ochrony.Stopniowo będzie zabierał wszystkie związane z Nim przedmioty, z których Królestwo czerpie siłę.Obawiam się, panowie, że doczekaliśmy czasów ostatecznych.Być może Panu zachciało się skończyć z tym światem.Musimy się przygotować na najgorsze.— Czekaj, Dżibril — wtrącił łagodnie Razjel, używając imienia nadanego niegdyś Gabrielowi przez dżinny, które w ustach przyjaciół nabierało charakteru zdrobnienia — Gdybyś miał rację, Pan by mnie zabił, zabierając Księgę.To prawda, że zawiera groźne zaklęcia, mogące zniszczyć świat, ale prawdziwe tajemnice znam tylko ja.Na pamięć, panowie.Nigdy nie zostały zapisane.Gabriel przełknął ślinę, jakby połykał gorzkie lekarstwo.Wiedział, że Razjel jest Księciem Tajemnic, ale do tej pory nie podejrzewał jak ogromnej wagi.Starał się zignorować ukłucie zazdrości i nie okazać jak mocno zabolało go wyznanie Razjela.Jednak nie potrafił nie zadać sobie gorzkiego pytania czemu jemu nie powierzono żadnego naprawdę istotnego sekretu.Uniósłszy głowę napotkał serdeczne, niewesołe spojrzenie Księcia Alchemików.Wtedy, w jednej chwili zrozumiał ciężar odpowiedzialności, który Razjel dźwigał od wieków, a przypominając sobie ogrom władzy, jaka przypadła w udziale jemu samemu doszedł do wniosku, że każdy z nich otrzymał odpowiednio potężne brzemię.Michael chrząknął, spoglądając na Razjela niepewnie.— Nie zrozum mnie źle — zaczął — ale co by się stało, gdybyś wpadł w niepowołane ręce i ktoś, hmm.próbowałby skłonić cię do podzielenia się sekretami najwyższej wagi bez twojej woli.Myślałeś o tym? Nie żebym wierzył, że dojdzie do takiej sytuacji, ale przecież może.Pan Tajemnic zdobył się na krzywy uśmiech.— Kiedyś Pan mi ufał, Michałku.Gabriel westchnął.— Kiedyś Pan ufał nam wszystkim.Cisza, która zapadła, brzmiała ponuro.Czterem zgromadzonym w pracowni skrzydlatym nikt nie musiał przypominać o ironii ich położenia.Należeli do siedmiu archaniołów Obecności Bożej, dzierżyli pełnię absolutnej władzy w Królestwie, wraz z Regentem Słońca Urielem, archaniołem pokuty Fanuelem i Sarielem, który zginął niedawno ujawniając spisek demonicy Lilith.Byli wybrańcami, awansowanymi na najwyższe stanowiska, choć przedtem, jako archaniołowie, należeli zaledwie do przedostatniego chóru, gdzie pełnili funkcje bezpośrednich zwierzchników szeregowych skrzydlatych.Michał został podniesiony do godności serafina, a Gabriel cherubina, dwóch najwyższych szczebli hierarchii niebiańskiej.Cała siódemka miała prawo wstępować bez ograniczeń przed Tron Pański, tylko że Tron ten był pusty.Pan porzucił Królestwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]