RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pracowali pośpiesznie i w nie najlepszych warunkach.Nie zamontowano jeszcze wielu urządzeń zabezpieczających.Wiesz, co się dzieje, kiedy zatkasz lufę pistoletu i naciśniesz spust? Ale nie muszę tego chyba tłumaczyć takiemu specowi od strzelania!W każdym razie, zdarzyło się tu właśnie coś takiego.Energia, wystarczająca do pokonania w kosmosie drogi od Afganistanu do Ziemi Franciszka Józefa, została uwięziona, zablokowana wewnątrz cylindra i skierowana z powrotem do własnego źródła.Nastąpiło zderzenie niesamowitych sił - niemal już materialne promieniowanie w zetknięciu z niewiarygodnie wysoką temperaturą wywołało błyskawiczną reakcję.To jest, oczywiście, moje amatorskie wytłumaczenie trudnych kwestii technicznych.Musiałbyś porozmawiać z Łuchowem, jeśli chcesz poznać szczegóły, ale mogę cię zapewnić, że nie będziesz w stanie go zrozumieć.Tak więc.to był “incydent perchorski” - “IP”, jak go nazywacie na Zachodzie.Bałagan, jaki tutaj widzisz, jest niczym w porównaniu ze skalą dewastacji niższych poziomów.Pójdziemy tam za chwilę.Jeśli chodzi o ludzi.Pośpiech kosztował nas bardzo dużo, Michael, piekielnie dużo.A jednak nie tak wiele w porównaniu z tym, ile być może przyjdzie nam jeszcze zapłacić.Echo tych zagadkowych słów nie przebrzmiało, kiedy Khuw energicznie wyprostował się.- Zejdźmy głębiej - powiedział szybko - od razu! Dwa poziomy niżej, być może, odczujesz ogrom katastrofy!Znów utworzyli zamykany przez Wiotskiego pochód.Zeszli po szerokich schodach, ułożonych z drewnianych bali, do świata czystej fantazji.Jazz jedną ręka lekko trzymał się poręczy i spoglądał na rysujący się przed nim obraz.Oświetlenie ledwo rozpraszało mrok, ale to, co ujrzał, sprawiało nieprzyjemne, wręcz przerażające wrażenie.Minęli plątaninę kawałków stopionego plastyku, nadpalonych kamieni i błyszczącego metalu.Po obu stronach korytarza.Jazz zauważył zadziwiająco regularne tuneliki o średnicy około dwóch, trzech stóp.Wyglądało to jak podziurawione przez robaki drewno, z tą różnicą, że tuneliki zostały wydrążone w twardej, litej skale.Agentowi przyszło do głowy, że jakaś nadludzka siła próbowała zrobić tu ze wszystkiego jednolitą masę.Albo przynajmniej przekształcić wszystko w inny rodzaj materii.Zupełnie tak, jak gdyby wrzucono różne rzeczy do jednego kotła, a potem zamieszano powstałą miksturę.Wyglądało to jak różnobarwna plastelina, ukształtowana w rękach dziecka.- Będzie jeszcze gorzej - powiedział cicho Khuw, prowadząc ciągle w dół.- Te dziwne tunele nie zostały wycięte w skale.One zostały wyżarte przez energię tryskającą na boki w czasie tej fatalnej “nawrotki”.Dotarli do gładkiej, pionowej ściany.Wyglądała jak świeżo powstałe urwisko.Skręcili w prawo pod kątem prostym i dalej szli w dół.Zamiast drewnianych schodów mieli teraz pod stopami łagodne pochyloną drewnianą rampę.Pod belkami widać było chaotyczne, nieregularne wybrzuszenia i mieszaninę najprzeróżniejszych przedmiotów.Przez tę dziwną materię biegły takie same, wywiercone przez energię tunele.- Wyżarte? - Jazz powrócił do usłyszanego wcześniej Słowa.-Powiedziałeś, że te otwory zostały wyżarte - ale w jaki sposób?- Może lepiej byłoby powiedzieć “przekształcone”? - Khuw spojrzał na niego.- Być może, to słowo wyraźnie obrazuje problem.Skała rzeczywiście została tu zamieniona w energię.Jeśli jednak będziesz bardziej cierpliwy, zobaczysz doskonalszy przykład.Dochodzimy do miejsca, gdzie trzymaliśmy naszą pigułkę.Ona także została przekształcona.- Pigułkę? - Umysł Jazza nie mógł przez chwilę nadążyć za słowami Khuwa.- Pigułkę atomową, rzecz jasna, która była głównym źródłem mocy Projektu- wyjaśnił Rosjanin.- Powracający strumień “połknął” ją, a potem -jak się wydaje - “połknął” sam siebie!Jazz miałby o co pytać dalej po takim stwierdzeniu, ale tymczasem na skalnej ścianie odsłonił się wielki otwór.Nikt nie musiał mówić agentowi, że ten stromo opadający na lewo tunel stanowił dalszą część cylindra, którego wylot oglądał na wyższym poziomie.Wewnątrz cylindra poprowadzono znów schody.Przed sobą w dole dostrzegł biały dysk jasnego światła.Było ono oślepiające - nawet tak oddalone - w zderzeniu z mrokiem wiodącego tutaj korytarza.Jazz musiał osłonić oczy.Zobaczył młodego radzieckiego żołnierza opartego o pochylą ścianę.Ten, gdy tylko ich zauważył, stanął na baczność i zasalutował.- Spocznij - powiedział Khuw.- Potrzebujemy okularów.Żołnierz oparł karabin o ścianę i sięgnął do torby, którą miał przewieszoną przez ramię.Wyciągnął stamtąd trzy pary okularów z ciemnego celofanu w tekturowych ramkach.W takich samych Jazz oglądał kiedyś film trójwymiarowy.- Do osłony przed światłem - niepotrzebnie wyjaśnił Khuw.-Może oślepić ciebie, zanim zdążysz do niego przywyknąć.Pierwszy włożył okulary.Jazz zrobił to samo i podążył za nim po stromych schodach.Z tyłu roległ się stukot karabinu, potrąconego widocznie przez żołnierza.- Idiota! Oferma! Chcesz żeby cię spotkało coś złego? - rozległ się opryskliwy, groźny glos Wiotskiego.- Nie, towarzyszu oficerze!- wyjąkał żołnierz.- Przepraszam, towarzyszu oficerze.Ześlizgnął się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl