[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znajome widoki.Pokrzepiające dzwięki.Powinnapanować sielankowa atmosfera, ale tak nie było.Nic nie było spokojne, gdyrozpoczynała się gra.W cieniu dostrzegła dwudziestu sługusów Keenan: jarzębinowych ludzie,lisice i innych żołnierzy dworu, nawet tych, którzy do złudzenia przypominaliśmiertelników.Choć znosiła ich obecność już tyle czasu, wciąż wydawali jejsię dziwni.Zawsze przyczajeni, obserwowali, donosili Keenanowi o każdymjej ruchu.Nieważne, że niezliczoną ilość razy prosiła go, by zniknęli, bo czułasię więzniem. Taka jest kolej rzeczy, Don.Odpowiadam za Zimową Pannę.Zawsze takbyło.Próbował wziąć ją za rękę, opleść jej palce swoimi, choć wiedział, że tobędzie bolesne.Odtrąciła jego dłoń. Ale nie musi tak być.Mówię poważnie,Keenan.Pozbądz się ich albo ja to zrobię.Odszedł, więc nie widział, jak wybuchała płaczem, ale musiał to słyszeć.Wszyscy słyszeli.Mimo to pozostawał głuchy na jej prośby.Za bardzo przywykł dowspółpracy Riki, za bardzo przywykł, że wszyscy się przed nim płaszczyli.Dlatego przez pierwszą dekadę Donia zamrażała jego licznych strażników.Jeśli podchodzili zbyt blisko, pokrywała, że ich gruba, unieruchamiającawarstwa lodu.Większość ludzi Keenan dochodziła potem do siebie, ale niewszyscy.Keenan wciąż jednak wysyłał kolejnych podwładnych.Nie robił jejwyrzutów.Nieważne, jak okropnie się zachowywała, nalegał na obecnośćstrażników.A ona nadal ich atakowała, zamrażała, aż w końcu kolejnejzmianie rozkazał chować się za drzewami, maskować w konarach cisu idębu.Beira stanęła obok, tak że niemal stykały się ramionami.- Nadal obserwują.Uległe małe pionki, jego sługusy.29ebook by katia113 - Widzieli, jak wchodziłaś.Keenan się dowie. Nie spojrzała na Beirę,wpatrując się usilnie w jednego z młodszych jarzębinowych ludzi, który nigdynie zachowywał bezpiecznego dystansu jak pozostali.Puścił do niej oko.W ciągu minionych dekad rzadko opuszczał wartę przedjej domem.Pozostali przychodzili i odchodzili, zmieniały się więc tylko twarze,ale nigdy liczba strażników.Jarzębinowy człowiek był inny.Chociaż zamienilinie więcej niż kilka słów, traktowała go niemal jak przyjaciela.- Na pewno.Ale nie teraz. Beira się zaśmiała, wydając z siebie potwornydzwięk przywodzący na myśl skrzek kruków walczących o żer. Biedak jestnieprzytomny.Udawanie, że Donia się nie przejmuje, nigdy nie działało na Beirę;okazywanie troski również nie przynosiło rezultatów, więc dziewczynaspojrzała w stronę zarośli, chcąc zmienić temat, zanim z jej ust wyrwie siępytanie, jak zle skończyła się dla Keenan wizyta u matki.- A gdzie są twoje sługusy?Beira przywołała ręką kogoś, kto skrywał się w zagajniku.Ich oczom ukazały się trzy ogromne, kudłate, czarne kozy.Na grzbietachniosły trzy wierne wiedzmy Królowej Zimy.Chociaż jędze przypominałyzasuszone skorupy, miały niesamowitą siłę, potrafiły wyrwać kończyny nawetnajstarszym górskim trollom.Przerażały Donię, kiedy rechotały niczymszalone i paradowały po podwórzu, jakby rzucały wyzwanie trwającym naposterunku strażnikom Keenana.Donia odsunęła się od Beiry i przybliżyła do wymizerowanej kobiety, którasłużyła Królowej Zimy.- Wyglądasz cudownie, Agatho. Ta fuknęła na nią.Głupotą było szydzić zwiedzm, ale Donia robiła to za każdym razem, gdy pojawiały się w pobliżu.Musiała udowodnić sobie i im, że jej nie przerażają. Zdajecie sobie sprawę,że to nie z waszego powodu strażnicy ukrywają się w zaroślach?Oczywiście także to nie jej grozby nakłoniły ludzi Keenan, by trzymali się nadystans.Gdyby kazał im podejść bliżej, zrobiliby to bez wahania.I nikt nieprzejmowałby się tym, czego pragnęła ona.I nikogo by nie obeszło, czy onamoże kogoś zranić albo zabić.Liczyła się wyłącznie wola Keenan.Wiedzmy spiorunowały ją wzrokiem, ale nie odpowiedziały.Podobnie jakstrażnicy Keenan, sługusy Beiry trzymały się od niej z daleka.Nikt nie chciałrozgniewać Królowej Zimy, nikt poza jej własnym synem. Doskonały przykład dysfunkcyjnej rodziny.Zarówno Keenan, jak i Beirachronili ją przed sobą wzajemnie.Skoro wiedzmy nie zamierzały się do niej odezwać, Donia zwróciła się doBeiry:- Jestem zmęczona.Czego chcesz?Przez chwilę wydawało jej się, że jest zbyt osłabiona, by Beira mogła jązaatakować.Królowa Zimy zwykle bywała tak wyrachowana jak jej synkapryśny, a kiedy do głosu dochodziła jeszcze złość, wtedy stawała sięnaprawdę nieprzewidywalna.30ebook by katia113 Tym razem tylko wykrzywiła usta w typowym dla niej uśmiechu:przerażającym grymasie, który był jednak mniej niebezpieczny od gniewu.- Są tacy, którzy chcieliby zobaczyć Keenan szczęśliwego i którzy chcieliby,żeby znalazł dziewczynę, która zasiądzie z nim na tronie.Ja do nich nienależę.Beira pozwoliła, aby chłód z niej wypłynął i uderzył z taką siłą, że Doniapoczuła, jakby została wciągnięta do środka lodowca.Gdyby wciąż byłaśmiertelniczką, zabiłoby ją to.Beira uniosła bezwładną rękę Donii, oparła na kosturze i zacisnęła palcedziewczyny.Kostur nie zareagował, nic nie zmienił, ale sam dotyk drewnaprzywrócił wspomnienia tych pierwszych kilku lat, kiedy to nie umiała radzićsobie z bólem.Donia walczyła o oddech, a Beira kontynuowała:- Powstrzymaj ja przed próbą, a wydobędę z ciebie chłód, uwolnię cię.Onnie może zaoferować ci wolności.Ja tak.Albo& - Przesunęła paznokciem pomostku Donii w perwersyjnej parodii pieszczoty.- & jeśli wolisz, sprawdzimy,ile zimna mogę w ciebie wtłoczyć, nim całkiem cię strawi [ Pobierz całość w formacie PDF ]