[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taki podmiot zjawił się w genialnym wierszu Lechonia Tuwim.To utwórbezprecedensowy jako orkiestra interpersonalnych związków - wciąga w te związki całą czujnośći czułość czytelnika, wymagając niedosiężnego mistrzostwa empatii.Czytelnik musi podmiotowouczestniczyć w trzech kreacjach osobowych Lechonia, Tuwima, swojej własnej.I czytelnik jestn a g i - mimo trzech wcieleń odziewających się w konwencje autora , postaci świataprzedstawionego , odbiorcy.Osobowe i międzyosobowe bogactwo tego liryku czyni goznaczeniowo niewyczerpywalnym, ale na sposób najrzadszy jest niewyczerpywalny jak osobadla drugiej i trzeciej osoby.Ten wiersz gubi znaczenia okolicznościowe, partykularne a stajesię samym strumieniem międzyosobowości, strumieniem, który jednym nurtem zagarnia zarównorealny świat psychologii i socjologii, jak i platońskie idee: Osoby i Społeczności Osób.Widmowa postać Tuwima utkana z psychicznej substancji wspomnieniowej i ożywianaterazniejszością swoich bulwersujących moralnie czynów kamienieje na wiadomość o swoimzgonie.Przez chwilę grozy, która będzie zródłową świętością dla pózniejszych słów, postać tamilcząco staje na samej granicy wewnętrznego świata Lechonia i zewnętrznego, literackiegoujawnienia się.Ale za moment, wchodząc w nasz świat, postać ta zaczyna bytowaniew trójwymiarowej przestrzeni uczuciowej - dziennika, eseju, wiersza w przestrzeni gatunków, zktórych każdy wytwarza inną atmosferę, inne dystanse, inną bezpośredniość wzajemnychobcowań autora (Lechonia), bohatera (Tuwima) i czytelnika.Lechoniowy Tuwim trojakowydobywa się na nasz świat.Zajmijmy się po kolei tymi literackimi rzeczywistościami dziennikiem, esejem,wierszem.Najpierw dziennikiem, bo w nim esej i wiersz znajdują glebę macierzystych przeżyć,poprzez dziennik komunikują się ze strefą życiowej codzienności autora.Tuwim w Dzienniku Lechonia za życiaDziennik Lechonia prowadzony przez siedem ostatnich lat życia - ma wyraz swoisty.Powstał, żeby leczyć neurastenię.Obowiązkowe, codzienne zapisy miały chaos psychicznyprzemieniać w jakąś formę, ład, życiowy sens.Ogromny jest trud tej codzienności AnnaKamieńska tak o tym pisała:Zapiski Lechonia bez względu na ich treść często irytującą ukazują narastający dramatw samym pokonywaniu oporu dni, w spychaniu codzienności, w dzwiganiu ciężaru samegosiebie powszedniego10.Dziennik ten miał szczególne cechy.Będąc publicznym, przeznaczonym do druku, byłrównież publiczny dla samego siebie : czynił z Lechonia widza własnego ja , branego wcudzysłów.W dzienniku Lechoń stara się zamykać, zablizniać dni.A zapisy o Tuwimie(szczególnie te po jego śmierci) udaremniają terapię, pozbawiają ja Lechonia cudzysłowu,otwierają rany dni.Wspomnienia o Tuwimie eksplodują w gęstym, powolnym, żmudnym czasie,są wybuchami niecierpliwości sumienia.(Zarysowuje się tutaj symboliczna paralela: wydaje się, że po to dzisiejsi czytelnicysięgają po Tuwima, żeby silnym wzruszeniem zmysłowym i moralnym przerwać codzienneodrętwienie.Często słyszy się od nich, że powściągliwa, intelektualna poezja terazniejsza niedaje im podobnego katharsis.)Jednocześnie powstaje szkic o Tuwimie i w dzienniku trwa przewlekłe, neurotycznenotowanie jego postępów.Teraz szkic o Tuwimie przejmuje terapeutyczną rolę, pomagaLechoniowi wydobyć się z chaosu.Dwa z wielu przykładów oto zapis z 16 IX 1954:Stronica Tuwima niby poprawiona, ale może pogorszona.Czasami zdaje mi się, że mniewszelki rozsądek opuścił, że wszystko, [co] mówię i piszę, to majaczenie na jawie.Ale gdybymsię tej nawet jednej strony dziennie wyrzekł, poddałbym się całkiem nerwom, którym właśnie niemożna się dać11.I z 2 XII tegoż roku:Stronica Tuwima na pewno niedobrze, ale taki byłem rozłażony, że ten wysiłek dobrzemi zrobił.Byłem na najlepszej drodze, aby zacząć latać i zgubić siebie na długo.Samo to pedantyczne zapisywanie postępów w pracy jest dla Lechonia jakby dziennikiemw dzienniku, szczepionką dla ja dziennikowego, które traci zwartość, integralność.Wytwarza się następujący mechanizm psychiczny: w pewnym momencie dziennikaLechoń przerywa pisanie o Tuwimie i o swoim sumieniu wobec Tuwima i zaczyna pisaćo pisaniu o Tuwimie! I to ma uleczyć sumienie.Można powiedzieć, że przecież o sprawieniepogodzonego sumienia nie zapomniał, a tylko ją przeniósł z dziennika do wiersza o Tuwimiei do eseju o nim, że tam nie pozwala zagasnąć bólowi.To prawda.Ale goi sumienie i leczy je tym uspokajającym, obiektywizującym, relacjonującymciągiem dziennikowych zapisów o pisaniu o Tuwimie.Zapisy dziennikowe o pisaniu mają ukoićból wiersza i ból eseju.Przyjrzyjmy się tym zjawiskom w kolejności ich rozwijania się.Od sierpnia 1949 do maja1956 roku z cezurą śmierci Tuwima w grudniu 1953 trwa dziennikowa autoterapia,przerywana wieloma spazmatycznymi zapisami.A postać Tuwima ożywa we wszystkim, coobchodzi Lechonia, stając się znakiem terazniejszości i krystalizatorem wspomnień.Toszczególny paradoks: dla Lechonia poezja Tuwima ożywiona była duchem młodości, byłanowością samą a ewokowała przeszłość, wspomnienia.Do dnia śmierci Tuwima zapisy dziennikowe spowija nostalgia.Ma to słowo greckiezródła: nostos powrót i algos cierpienie.Powrót bez cierpienia zdarza się rzadko.Dwaznalazłem powrotne i czyste obrazy przeszłości, nieniosące cierpienia, ważne same dla siebie,tylko na Tuwimie skupione: w zdaniu osobnym, uświęconym przez wyosobnienie, z lutego 1952roku Tuwim po pijanemu całujący drzewa na ul [ Pobierz całość w formacie PDF ]