[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W oddali, na drugim brzegustawu, czarny sosnowy bór zdawał się wierzchołkami rozpływać w omgleniu.Na osokach siedziały ważki, nabladawej wodzie ślizgały się nartniki.Natalia weszła w cień namiotu, zdjęła staniczek, kasztanowate warkoczeoplotła dokoła głowy, rozpięła i upuściła spódniczkę, wyszła z niej, zrzuciła cienką koszulę i całkiem jak narycinach holenderskich, które od czasu do czasu przysyłano wraz z książkami z Urzędu Pałacowego, nie wstydząc się nagości weszła na pomost. Wszystkie kąpać się! krzyknęła Natalia obracając się do namiotu i wciąż jeszcze okręcającwarkocze.Marta i Anna ceregielowały się przy rozbieraniu, aż Anisja Tołstaja krzyknęła na nie: Cóż tak kucacie,tłuściochy, nikt się na wasze wdzięki nie połaszczy! Katarzyna zmieszała się również, spostrzegając, że ca-równa ogląda ją uważnie.Carówna jakby i brzydziła się nią, i lubowała.Gdy Katarzyna opuściwszy kędzierzawągłowę szła ostrożnie po skoszonej trawie i żar ozłocił ją krągło- ramienną, krzepkobiodrą, nalaną zdrowiem isiłą Natalia pomyślała, że braciszek budując na północy okręty musi oczywista tęsknić za tą kobietą i zpewnością poprzez dym tytoniowy przywiduje mu się, jak ona pięknymi rękoma podniesie niemowlę do wyso-kiej piersi.Natalia nabrawszy pełną pierś powietrza rzuciła się z zamkniętymi oczyma w zimną wodę.W tymmiejscu z dna tryskały zródła.Katarzyna statecznie złaziła boczkiem z pomostu, zanurzając się coraz śmielej; zaśmiała się z uciechy iwtedy dopiero Natalia zmiarkowała, że zda się gotowa jest polubić ją.Podpłynęła i położyła ręce na jejśniadych ramionach. Aadnaś, Katarzyno, cieszę się, że brat kocha ciebie. Dziękuję, miłościwa pani.\ Możesz nazywać mnie Nataszą.Pocałowała Katarzyną w chłodnawy, okrągły, mokry policzek, zajrzała w jej wiśniowe oczy. Bądz mądra, Katarzyno, będę ci przyjaciółką.Marta i Anna zanurzały to jedną, to drugą nogę, wciąż jeszcze bały się, piszczały na pomoście.AnisjaTołstaja, zgniewana, siłą zepchnęła do wody obie hoże 'dziewoje.Wszystkie nartniki rozbiegły się, wszystkieważki porwały się z osoki, fruwały, igrały nad kąpiącymi się boginkami.IIIW cieniu namiotu, okręciwszy mokre włosy, Natalia piła dopiero co przyniesione z piwnicy jagodowenalewki, gruszowe miodki i kwaski.Wkładając do ust mały kawałek cukrowego piernika mówiła: Przykro patrzeć na nasze zacofanie.Bogu dzięki, nie jesteśmy głupsi od innych narodów, nasze pannytak są foremne i gładkie jak żadne inne mówią to wszyscy cudzoziemcy zdatne do nauki i politesy.Ile tojuż lat braciszek męczy się, siłą wyciąga ludzi z teremów, ze stęchlizny.Opierają się, nie panny ojcowie imatki.Braciszek odjeżdżając na wojnę tak mnie błagał: Natasza, zlituj się, nie folguj tym zacofanym bro-daczom.Dopiekaj im, jeśli nie zechcą Vdobroci.Wsiąkniemy w to bajoro." Morduję się samiutka.Bóg zapłać carowej Prask owii, że w ostatnichczasach pomaga mi; chociaż ciężko jej łamać starodawny obyczaj, a przecie ustanowiła dla córek nowe porząd-ki: w niedziele po nabożeństwie wychodzą we francuskiej odzieży, piją kawę, słuchają grającej szkatułki irozmawiają o rzeczach świeckich.A u mnie oto na Kremlu będzie na jesieni nowość, i jaka jeszcze 1 Cóż to będzie za nowość, słonko nasze? spytała Anisja Tołstaja ocierając słodkie* usta. Nowość nie najgorsza.Teatrum.Rozumie się, że nie takie jak na dworze francuskim.Tam, wWersalu, są przesławni akto- rowie, tancerze, malarze i muzykanci.A tu ja sama; a to tragedie przekładaj zfrancuskiego na rosyjski, a to i ułóż, czego brakuje, a to z komediantami się kramarz.Gdy Natalia wyrzekła: teatrum", obie panny Mieńszykówny i Anisja Tołstaja, i Katarzyna, przysłuchującasię z utkwionym w nią zamyślonym spojrzeniem, spojrzały po sobie i plasnęły w dłonie. Na początek, żeby nie bardzo nastraszyć, będzie pokazane Zdarzenie w piecu ognistym" ze śpiewem.Ze śpiewem wierszy.A na Nowy Rok, gdy miłościwy pan przyjedzie na święta i zjadą się z Piterburga,przedstawimy Pouczające zdarzenie o rozwiązłym lubieżniku Don Zuanie, czyli jak go ziemia pochłonęła".Już ja wszystkim każę przychodzićdo teatrum, a zaczną się upierać będą posyłać dragonów, żeby przyprowadzali.Szkoda, że nie ma wMoskwie Aleksandry Iwanowny Wołkowej ona by mi bardzo pomogła.Choćby ona, na przykład: pochodziz nędznej chłopskiej rodziny, jej ojciec łykiem się podpasywał, sama dopiero zaczęła się uczyć czytać, gdy zamąż wyszła.A teraz mówi śmiało trzema językami, układa wiersze, obecnie przebywa w Hadze u naszegoposła Andrzeja Artamonowicza Matwiejewa.Kawalerowie biją się o nią na szpady, są nawet zabici.A onawybiera się do Paryża na dwór Ludwika XIV błyszczeć.Zrozumiałyście pożytek z nauki?Tu Anisja szturchnęła twardą piąstką pod boki Martę i Annę [ Pobierz całość w formacie PDF ]