RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żarłok, żrąc chciwie, dławi się pokarmem.Podniósł wzrok na Michaiła.- Wiesz, kto to napisał?Michaił pokręcił głową, więc Wiktor podał mu nazwisko autora.- Teraz powtórz je - zażądał.- Szak.Szaka.Szakspir.- Szekspir - powiedział z naciskiem Wiktor.Przeczytał jesz­cze kilka linijek pełnym namaszczenia głosem.Ten szczęsny naród, ten w treści świat cały,Ten klejnot w srebrnym osadzony morzu,Które go kręgiem otacza, jak szaniecLub jak obronny przekop wkoło zamku,Przeciw zawiści mniej szczęśliwych krajów;Ten błogi ogród, to berło, ta Anglia.[1]Popatrzył Michaiłowi w oczy.- To jest kraj, w którym nie mordują swoich nauczycieli, przynajmniej nie robili tego do tej pory.Zawsze chciałem zobaczyć Anglię, tam człowiek może żyć wolny - ciągnął, a jego oczy zabłysły blaskiem odległych świateł.- W Anglii nie palą książek i nie zabijają dlatego, że im to sprawia przyjemność.Och, nigdy nie zobaczę tego kraju - przerwał nagle swe wywo­dy.- Ale ty mógłbyś.Jeżeli kiedykolwiek wydostaniesz się stąd, to jedź do Anglii.Sprawdzisz, czy jest to takie rajskie miejsce.Dobrze?- Tak, proszę pana - zgodził się Michaił, nie zdając sobie w pełni sprawy z tego, co obiecuje.Nad lasem przeszedł szary cień jednej z ostatnich śnieżyc i do Rosji zawitała wiosna.Zwiastowały ją ulewne deszcze, po których nastąpił zielony wybuch natury.Michaił doświadczał szalonych snów.Biegał w nich na czterech łapach, a jego ciało mknęło przez ciemną przestrzeń.Kiedy się budził, drżał zlany potem.Czasami dostrzegał u siebie czarne włosy pojawiające się przelotnie na ramionach, piersiach albo nogach.Kości pul­sowały mu takim bólem, jakby były łamane i łączone na powrót.Kiedy słyszał piękne, odbijające się echem wezwania Wiktora, Nikity albo Renati wyruszających na polowanie, jego gardło drżało, a tęsknota przepełniała mu serce.Przemiana nadchodziła do niego powoli i nieodwołalnie, zaczynała nad nim panować.Pewnej nocy na początku maja Aleksa zaczęła się zwijać z bólu i krzyczeć, przytrzymywana przez Pauli i Nikitę.Wkrótce zakrwawione dłonie Renati pomogły wydostać się na świat dwoj­gu dzieciom.Michaił zobaczył je, zanim Renati szepnęła coś do Wiktora i przykryła ciała szmatami.Jedna z bezwładnych istot, o ludzkich kształtach, nie miała lewego ramienia i nogi i pokryta była śladami ugryzień.Drugie ciało, uduszone przez szarą pę­powinę, miało pazury i kły.Renati zawinęła dokładnie martwe istoty, zanim Franko lub Aleksa zdołali je zobaczyć.Aleksa uniosła głowę i z twarzą błyszczącą od potu szepnęła:- Czy to chłopcy? Czy to chłopcy?Michaił odszedł, nie czekając na odpowiedź Renati.Po chwili dopędził go szloch Aleksy.W korytarzu omal nie zderzył się z Frankiem, który odepchnął go, śpiesząc do środka.Kiedy słońce ukazało się na niebie, zabrali zawinięte w szmaty noworodki do miejsca położonego o pół mili na południe od Białego Pałacu.Zapytana o nie przez Michaiła Renati nazwała je Ogrodem.Jak powiedziała, w Ogrodzie leżeli wszyscy mali.Był otoczony przez wysoko wznoszące się brzozy, pośród których na miękkiej, pokrytej liśćmi ziemi leżały kamienie znaczące miejsca pochówku.Franko i Aleksa uklękli i razem zaczęli ko­pać rękami groby, a Wiktor trzymał w rękach ciała.Michaił pomyślał najpierw, że to, co robią, jest okrutne, ponieważ Aleksa kopiąc łkała, a po jej twarzy spływały łzy.Po kilku chwilach jednak płacz ustał i zaczęła pracować intensywniej.Michaił zro­zumiał, że w ten sposób wataha chowa swoich zmarłych.Siła pracujących mięśni wypierała łzy i palce posłusznie kopały w ziemi.Pozwolili Frankowi i Aleksie, żeby kopali tak głęboko, jak tylko mieli ochotę.Potem Wiktor ułożył ciała w grobach, a oni zakryli je znowu ziemią i liśćmi.Michaił rozejrzał się po wszystkich małych prostokątach uło­żonych z kamienia.W tej części Ogrodu leżały noworodki, a da­lej, w głębszym cieniu, dorośli.Wiedział, że leży tam Andriej, podobnie jak wszyscy członkowie watahy, którzy umarli przed jego przybyciem do Białego Pałacu.Policzył, że umarło wiele noworodków: więcej niż trzydzieścioro.Wataha usiłowała mieć dzieci, ale one umierały.„Czy jest możliwe, żeby przetrwa­ło dziecko, które jest częściowo wilkiem, a częściowo człowie­kiem?” - myślał patrząc, jak ciepły wiatr porusza gałęziami.Nie sądził, żeby ciało niemowlęcia mogło znieść taki ból, a gdy­by jakikolwiek noworodek mógł znieść to cierpienie, to musiałby mieć wyjątkowo silnego ducha.Franko i Aleksa odszukali odpowiednie kamienie i ułożyli je wokół grobu.Wiktor nie odezwał się ani do nich, ani do Boga.Kiedy praca została ukończona, odwrócił się i odszedł, szurając sandałami po poszyciu.Michaił zobaczył, jak Aleksa wyciągnęła rękę do Franka, ale on pośpiesznie odsunął się od niej i odszedł, nie czekając na nią.Stała przez chwilę, patrząc za nim, a słońce błyszczało na jej długich złotych włosach.Michaił widział, jak drżą jej wargi, i pomyślał, że znowu będzie płakała, ale ona wyprostowała się, a w jej oczach pojawił się wyraz zimnej po­gardy.Zrozumiał, że miłość między nią a Frankiem umarła w chwili, gdy niemowlęta znalazły się w grobie.A może Franko uznał ją teraz za mniej wartą.Michaił patrzył na nią, a ona zdawała się rosnąć w jego oczach.Odwróciła głowę i zatrzymała na nim wzrok.Wpatrywała się w niego swymi lodowatoniebieskimi oczami.- Będę miała chłopca - powiedziała Aleksa.- Będę miała.- Twoje ciało jest zmęczone - rzekła Renati, stając za Michaiłem.- Poczekaj jeszcze rok - dodała.- Będę miała chłopca - powtórzyła Aleksa uparcie.Znowu przesunęła wzrok, zatrzymując go na twarzy Michaiła.Poczuł, że drży gdzieś w głębi, i wtedy Aleksa odwróciła się gwałtownie i odeszła z Ogrodu w ślad za Nikitą i Pauli.Renati pokręciła głową, stojąc nad świeżymi grobami.- Mali - powiedziała łagodnie - och, mali.Mam nadzieję, że będzie wam lepiej w niebie.- Odwróciła się do Michaiła.- Nienawidzisz mnie? - zapytała.- Nienawidzę? - powtórzył zaskoczony pytaniem.- Nie.- Zrozumiałabym cię, gdybyś mnie nienawidził - powiedzia­ła.- W końcu to ja wprowadziłam cię do tego życia.Nienawi­dziłam tego, który mnie ugryzł.On leży tam, przy samym brze­gu - wskazała ruchem głowy w kierunku zacienionego miej­sca.- Byłam żoną szewca.Jechaliśmy na wesele siostry.Po­wiedziałam Tiomce, że źle skręcił, ale czy chciał mnie słuchać? Oczywiście, że nie.- Odwróciła się ku większemu obramowaniu z kamieni.- Tiomka umarł w trakcie przemiany.O, już dwa­naście wiosen temu.Nie był zbyt postawnym mężczyzną i byłby z niego byle jaki wilk, ale kochałam go.- Uśmiechnęła się, jednak uśmiech szybko znikł z jej twarzy.- Te wszystkie groby mają swoją historię, ale niektóre z nich są z czasów, kiedy nie było tu jeszcze Wiktora.Więc chyba można powiedzieć, że pozostaną nie rozwiązanymi zagadkami.- Od jak dawna.wataha tu mieszka? - zapytał Michaił.- Och, nie wiem.Wiktor mówi, że ten stary człowiek, który umarł w rok po moim przybyciu, mieszkał tu przez ponad dwa­dzieścia lat, a on opowiadał o innych, którzy żyli tu dwadzieścia lat wcześniej od niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl