[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym sensie wydają mi się podobni.Iorek powiedział mi, że zabił innegoniedźwiedzia, ale nigdy nie poznałam okoliczności tego zdarzenia.– Walczyli o pewną niedźwiedzicę.Niedźwiedź, którego Iorek zabił, nie okazywał, żesię poddaje, chociaż niedźwiedzie zwykle tak postępują, a było oczywiste, że Iorek jestsilniejszy.Mimo swej dumy, niedźwiedzie zawsze potrafią uznać przewagę innegoprzedstawiciela swego gatunku i wtedy się poddają, jednak z jakiegoś powodu przeciwnikIorka nie zrobił tego.Niektórzy mówią, że Iofur Raknison omamił go przed walką, możenakarmił go jakimiś ziołami.W każdym razie tamten młody niedźwiedź nie chciał siępoddać, a Iorka Byrnisona poniósł gniew.Sprawę rozstrzygnięto szybko i zapadł wyrok,ponieważ Iorek powinien co najwyżej zranić, a nie zabić swego rywala.– Byłby więc królem.– zadumała się Lyra.– Słyszałam coś w Jordanie o IofurzeRaknisonie od Profesora Palmeru, który był na Północy i go poznał.Profesor opowiadał.Nie, żałuję, ale nie potrafię sobie przypomnieć, co mówił.Chyba użył podstępu, aby zostaćkrólem, czy coś w tym rodzaju.Ale Iorek powiedział mi kiedyś, że niedźwiedzia nie możnazmylić, i udowodnił mi to.Rzeczywiście nie udało mi się go omamić.A teraz się okazuje, żeobaj zostali oszukani, on i ten drugi niedźwiedź.Może tylko niedźwiedź umie okpićniedźwiedzia, a człowiek nie.Chociaż.Ludzie w Trollesundzie oszukali Iorka, prawda?Upili go i ukradli mu pancerz.To przecież oszustwo.– Kiedy niedźwiedzie zachowują się niezgodnie ze swą naturą, gdy postępują jakludzie, wtedy może łatwiej je nabrać – odparła Serafina Pekkala.– Żaden niedźwiedźnormalnie nie pije przecież spirytusu.Iorek Byrnison pił, by zapomnieć o wstydzie wygnania,i dlatego ludziom w Trollesundzie udało się go oszukać.– Ach, tak – Lyra kiwnęła głową.Podobało jej się to, co powiedziała czarownica,podziwiała bowiem Iorka prawie bezgranicznie i była zadowolona, że znajduje potwierdzeniejego szlachetności.– Pani jest bardzo mądra – dodała.– Nie zrozumiałabym tego, gdyby mipani nie wyjaśniła.Uważam, że jest pani inteligentniejsza od pani Coulter.Lecieli dalej.Lyra żuła kawałek foczego mięsa, który znalazła w kieszeni.– Serafino Pekkala – odezwała się po jakimś czasie.– Czym jest Pył? Pytam, bo misię wydaje, że w całym tym zamieszaniu chodzi przede wszystkim o niego, tylko nikt mi niepowiedział, jaka jest jego natura.– Nie wiem – padła odpowiedź.– Czarownice nigdy się nie interesowały Pyłem.Wiem tylko, że księża lękają się go.Pani Coulter nie jest wprawdzie osobą duchowną, jestjednak ważną agentką Magistratury i właśnie ona założyła Radę Oblacyjna i przekonałaKościół, by dał fundusze na budowę Bolvangaru.Uczyniła to z powodu swegozainteresowania Pyłem.Trudno nam zrozumieć jej uczucia wobec tego zjawiska, istniejejednak wiele rzeczy, których my, czarownice, nigdy nie pojmiemy.Wiemy na przykład, żeTatarzy drążą sobie otwory w czaszkach i zadziwia nas niesamowitość takiego pomysłu.Pyłrównież jest czymś niezwykłym i dziwi nas, jednak nie zajmujemy się nim i nie zamierzamyodrywać się od naszych spraw, aby go badać.Zostawiamy to Kościołowi.– Kościołowi? – spytała Lyra.Nagle coś przyszło jej do głowy: przypomniała sobierozmowę z Pantalaimonem na Żuławach na temat siły, która porusza igłą aletheiometru;pomyśleli wówczas o fotowiatraku na głównym ołtarzu w Kolegium Gabriela i cząsteczkachelementarnych tak lekko obracających łopatki.Tamtejszy Kanonik był szczerze przekonany,że istnieje związek tych cząstek z religią.– Może i tak – odezwała się w końcu, kiwającgłową.– W końcu Kościół utrzymuje w tajemnicy przed światem większość interesującychgo kwestii.Jednak wiele z nich to sprawy bardzo stare, a Pył, z tego, co wiem, jestzjawiskiem nowym.Zastanawiam się, czy Lord Asriel mógłby mi powiedzieć.Lyra znowu ziewnęła.– Lepiej się położę – powiedziała do Serafiny Pekkali – w przeciwnym razie mogęzamarznąć.Na ziemi bywało mi czasami zimno, jednak nigdy aż tak.Jeszcze trochę i umrę.– W takim razie połóż się i otul futrami.– Tak zrobię.Wprawdzie wolałabym umrzeć tutaj niż na ziemi, ale nie spieszy misię.Kiedy nas wpychali pod tamto ostrze, myślałam, że już po nas.Oboje takpomyśleliśmy.Och, to było naprawdę straszne! Teraz pośpimy.Proszę nas obudzić, gdydotrzemy na miejsce – dodała Lyra i położyła się na stosie futer.Była zdrętwiała i obolałaz powodu dotkliwego zimna [ Pobierz całość w formacie PDF ]