[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ma takie długie rude włosy.Naprawdę jest two-ją dziewczyną? Czy Charley ma rację? Każdy wie odparł że Miły Charley ma zawsze rację. Tak, to chyba praw-da. Kathy wlała do soku kiepski dżin (Mountbatten s Privy Seal Finest). Zrubokręt oznajmiła z dumą. Nie, dzięki odmówił. Nie o tej porze.Nie, nawet gdyby to była whisky B & L butelkowana w Szkocji, pomyślał.Ten prze-klęty mały pokoik.czy ona nic nie zarabia na kapowaniu i podrabianiu dokumentów?Czy naprawdę jest policyjną informatorką, jak twierdzi? Dziwne.Może robi i jedno,i drugie.A może nie. Spytaj mnie! pisnął Miły Charley. Widzę, że coś cię dręczy.Niezle wygląda-jący z ciebie facet.Pominął to milczeniem. Ta dziewczyna zaczął, ale Kathy natychmiast wyrwała mu Miłego Charleya;stała, trzymając zabawkę, ciężko oddychała przez nos i spoglądała z urazą. Do diabła, nie będziesz wypytywał o mnie mojego Miłego Charleya powie-działa, unosząc brew.Jak dziki ptak, pomyślał, wykonujący skomplikowane manewry,żeby ochronić swoje gniazdo.Roześmiał się. Co w tym śmiesznego? spytała. Z tych gadających zabawek odparł więcej kłopotu niż pożytku.Powinni za-kazać ich produkcji.Podszedł do stolika telewizyjnego i leżącej tam sterty listów.Przejrzał je pobieżnie,odnotowując w pamięci, że koperty z rachunkami nie były otwierane. To moje powiedziała obronnym tonem Kathy, obserwując go. Dostajesz sporo rachunków rzekł jak na dziewczynę mieszkającą w takiejnorze.Kupujesz swoje ciuchy a może coś innego u Mettera? Interesujące. Ja.mam nietypowy rozmiar. A buty u Saxa i Crombiego. Moja praca. zaczęła, ale przerwał jej gwałtownym machnięciem ręki. Nie wciskaj mi kitu warknął. Zajrzyj do mojej szafy.Nie znajdziesz tam wiele.Nic nadzwyczajnego, tyle żewszystko w dobrym gatunku.Wolę mieć mniej, ale w dobrym gatunku. powoli mil-kła. No, wiesz.niż masę śmiecia.28 Masz drugie mieszkanie powiedział Jason.Podziałało; zamrugała oczami, za-glądając w siebie w poszukiwaniu odpowiedzi.Ta mu zupełnie wystarczyła. Chodzmy tam rzekł.Miał już dość tego ciasnego pokoiku. Nie mogę cię tam zabrać tłumaczyła Kathy bo dzielę je z dwiema innymidziewczynami i z harmonogramu wynika, że teraz. Widocznie nie chciałaś zrobić na mnie wrażenia.Był ubawiony, ale i zirytowany; czuł się dziwnie przygnębiony. Zabrałabym cię tam, gdyby dziś był mój dzień powiedziała Kathy. Właśniedlatego wynajmuję ten pokoik; muszę gdzieś się podziać, kiedy to nie jest mój dzień.A mój dzień, następny mój dzień, przypada w piątek.Od południa.Jej słowa brzmiały teraz szczerze, jakby bardzo chciała go przekonać.Zapewne, roz-myślał, to prawda, ale cała ta sprawa denerwowała go.Ona i jej życie.Czuł się teraz tak,jakby coś go pochwyciło i wciągało w otchłań, o której istnieniu nie miał pojęcia, nawetw dawnych, kiepskich czasach.Nie podobało mu się to.Chciał jak najszybciej się stąd wyrwać.Tym osaczonym zwierzęciem był on sam. Nie patrz tak na mnie rzekła Kathy, sącząc śrubokręt. Rozwaliłeś drzwi życia tym swoim wielkim, tępym łbem.A teraz nie można ichzamknąć głośno powiedział sam do siebie. Z czego to? zapytała Kathy. Z mojego życia. Brzmi jak poezja. Gdybyś oglądała mój program rzekł wiedziałabyś, że często tryskam taki-mi mądrościami. Zamierzam przejrzeć program TV i sprawdzić, czy tam jesteś odparła, mierzącgo chłodnym spojrzeniem.Odstawiła koktajl i zaczęła szukać w stosie gazet piętrzących się pod wiklinowymstolikiem. Ja nawet nie przyszedłem na świat powiedział. Sprawdziłem to. Twojego show nie ma w programie stwierdziła Kathy, odwracając kolejną stro-nę gazety i studiując ramówkę. Zgadza się potwierdził. Teraz wiesz już o mnie wszystko. Poklepał kie-szeń, w której miał podrobione dokumenty. Włącznie z tym.I ich mikronadajnika-mi, jeśli to prawda. Oddaj mi je powiedziała a usunę mikronadajniki.To potrwa tylko sekundę. Wyciągnęła rękę.Oddał jej dokumenty. Nie obchodzi cię, czy je wyjmę czy nie? Nie, nie obchodzi odparł obojętnie. Straciłem zdolność odróżniania dobrai zła, prawdy i kłamstwa.Jeśli chcesz usunąć te plamki, zrób to.Jeśli masz ochotę.Po chwili oddała mu dokumenty, uśmiechając się uśmiechem szesnastolatki.Patrzącna jej młodzieńczą, naturalną radość, powiedział:29 Czuję się stary jak ów wiąz. To z Finnegans Wake zawołała uszczęśliwiona Kathy. Kiedy stare praczkio zmierzchu zmieniają się w drzewa i skały. Czytałaś Finnegans Wakel spytał ze zdziwieniem. Widziałam film.Cztery razy.Lubię Hazeltine a, uważam, że to największy z żyją-cych reżyserów. Gościłem go w moim programie rzekł Jason. Chcesz wiedzieć, jaki jest na-prawdę? Nie odparła Kathy. Może powinnaś wiedzieć. Nie powtórzyła, potrząsając głową; lekko podniosła głos. I nie próbuj mitego mówić dobrze? Wierzę w to, w co chcę wierzyć, i ty wierz, w co chcesz.W po-rządku? Jasne.Dobrze ją rozumiał.Prawda, często myślał, jest przeceniana.W większości przypad-ków łagodne kłamstwo jest lepsze i bardziej litościwe.Szczególnie między mężczyzna-mi a kobietami, prawdę mówiąc, zawsze, kiedy chodzi o kobietę.Oczywiście, to właściwie nie była kobieta, ale dziewczyna.Dlatego postanowił, żetym bardziej należy uciec się do uprzejmego kłamstwa. To uczony i artysta. Naprawdę? Spojrzała na niego z nadzieją w oczach. Tak.Słysząc to, odetchnęła z ulgą [ Pobierz całość w formacie PDF ]