[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To-też wiem, że biskup Konrad podróżuje po Zląsku nie tylko po to, by odwiedzaćmężatki, młode wdówki i mniszki.Biskup Konrad przygotowuje kolejny wypadna Broumovsko.Usiłuje nakłonić do współpracy Przemka Opawskiego i pana Al-brechta von Kolditz.Uzyskać zbrojną pomoc pana Puty z Czastolovic, starostykłodzkiego.Pomurnik nie skomentował, nie spuścił oczu. Biskupowi Konradowi ciągnął inkwizytor zdaje się nie przeszka-dzać, że całkiem co innego postanowił król Zygmunt i książęta Rzeszy.%7łe niewolno powtarzać błędów poprzednich krucjat.%7łe trzeba postępować rozważniei bez euforii.%7łe trzeba się przygotować.Zawrzeć sojusze i alianse, zebrać środki.Przeciągnąć na naszą stronę panów morawskich.A do tego czasu powstrzymaćsię od zbrojnych awantur. Jego dostojność biskup Konrad przerwał milczenie Pomurnik niemusi się oglądać na książąt Rzeszy, na Zląsku jest im bowiem równy.jeśli niewyższy.Zaś dobry król Zygmunt zdaje się być zajęty.Jako przedmurze chrze-ścijaństwa zbrojnie zabawia się z Turkami nad Dunajem.Prosi się o nowy Niko-pol.A może stara się zapomnieć inne baty, te, które trzy lata temu dostał od husy-tów pod Niemieckim Brodem, może usiłuje zapomnieć, jak stamtąd uciekał.Alechyba wciąż jeszcze pamięta, bo mu coś do nowej czeskiej wyprawy nie spiesz-no.Na biskupa Konrada tedy, Bóg to widzi, spada obowiązek posiania postrachuwśród kacerzy.Wie wszak wasza wielebność: si vis pacem, para bellum. Wiem też inkwizytor bez wysiłku wytrzymał spojrzenie że nemosapiens, nisi patiens.Ale zostawmy to.Miałem do biskupa spraw parę.Parę pytań.Ale skoro wyjechał.Trudna rada.Bo na to, że na te pytania odpowiecie wy,panie Grellenort, liczyć raczej nie mogę, prawda? To zależy od pytań, jakie wasza wielebność raczy zadać.Inkwizytor milczał przez chwilę, wyglądało, że czeka, aż torturowany w pod-ziemiu znowu zakrzyczy. Chodzi przemówił, gdy wrzask przebrzmiał o owe dziwne przypad-ki śmierci, zagadkowe zabójstwa.Pan Albrecht von Bart, zamordowany podStrzelinem.Pan Piotr de Bielau, zabity gdzieś pod Henrykowem.Pan Czamborz Heissensteinu, zasztyletowany skrytobójczo w Sobótce.Kupiec Neumarkt, na-padnięty i zabity na świdnickim gościńcu.Kupiec Fabian Pfefferkorn, zamordo-wany na samym progu niemodlińskiej kolegiaty.Dziwne, tajemnicze, zagadko-182we zgony, niewyjaśnione morderstwa zdarzają się ostatnimi czasy na Zląsku.Niemógł o tym biskup nie słyszeć.Ani wy. Coś tam, nie przeczę, obiło się nam o uszy przyznał obojętnie Pomurnik. Głów sobie jednak tym specjalnie nie zaprzątaliśmy, ni biskup, ni ja.Od kiedyto morderstwo jest takim ewenementem? Co i rusz ktoś kogoś zabija.Miast ko-chać blizniego swego, ludzie się nienawidzą i gotowi za byle co posłać na tamtenświat.Wrogów ma każdy, a motywów nigdy nie brakuje. Czytacie moje myśli oświadczył równie obojętnie Hejncze. I wyjmu-jecie mi słowa z ust.To samo dotyczy pozornie owych niewyjaśnionych zabójstw.Pozornie ni motywu nie brak, ni wroga, na którego szybko pada podejrzenie.Jużto zatargi sąsiedzkie, już to zdrady małżeńskie, już to wróżdy rodowe, masz, są-dziłbyś, winnych w zasięgu ręki, wszystko jasne.A przyjrzysz się sprawie uważ-niej.i nic nie jest jasne.I to właśnie jest w tych morderstwach ewenementem. Tylko to? Nie tylko.Dochodzi zaskakująca, niewiarygodna wręcz wprawa zbrodnia-rza.lub zbrodniarzy.We wszystkich przypadkach ataki następowały znienacka,były to iście gromy z jasnego nieba.Dosłownie z jasnego.Zabójstwa dokonywanebyły bowiem w południe.Niemal dokładnie w południe. Ciekawe. To właśnie miałem na myśli. Ciekawe powtórzył Pomurnik jest co innego.To, że nie rozpoznajeciesłów psalmu.Nic nie mówi wam sagitta volante in die! Strzała godząca niby bły-skawica, padający z jasnego nieba grot, który niesie śmierć? Nic nie przypominawam demon, co niszczy w południe? Dziwię się, zaiste. A więc demon inkwizytor zbliżył złożone dłonie do warg, ale nie zdołałcałkiem zasłonić sarkastycznego uśmiechu. Demon grasuje po Zląsku i popeł-nia zbrodnie.Demon i demoniczna strzała, sagitta volante in die.No, no.Nie dowiary. Haeresis est maxima, opera daemonum non credere odparował natych-miast Pomurnik. Zali uchodzi, abym to ja, zwykły śmiertelnik, przypominało tym papieskiemu inkwizytorowi? Nie uchodzi wzrok inkwizytora stwardniał, w głosie zabrzmiała nie-bezpieczna nuta. Nijak nie uchodzi, panie von Grellenort.Nie przypominajciemi już, proszę, o niczym więcej.Skoncentrujcie się raczej na odpowiadaniu napytania.Pełen boleści ryk z podziemia dość znacząco skontrapunktował wypowiedz.Ale Pomurnik nie drgnął nawet. Nie jestem oświadczył chłodno w stanie pomóc waszej wielebności.Choć, jak rzekłem, plotki o zabójstwach dotarły do mnie, nazwiska rzekomychofiar nic mi nie mówią.Nigdy nie słyszałem o tych ludziach, wieści o ich losie są183dla mnie nowiną.Nie wydaje mi się, by warto było pytać o nich jego dostojnośćbiskupa.Odpowie to samo, co ja.I doda pytanie, którego ja zadać się nie ośmielę. Ależ ośmielcie się.Nic wam nie grozi. Biskup zapytałby: czym pomienieni, ów von Bielau, ów Pfefferkorn, ów,nie pamiętam, Czambor czy Bambor, zasłużyli na uwagę Zwiętego Oficjum? Biskup odparł z miejsca Hejncze otrzymałby odpowiedz.ZwięteOficjum miało wobec pomienionych suspicio de haeresi.Podejrzenia o sympatieprohusyckie.O uleganie kacerskim wpływom.O kontakty z czeskimi odszcze-pieńcami. Ha.A to niegodziwcy.Jeśli więc zostali zabici, nie ma Inkwizycja powo-dów, by ich opłakiwać.Biskup, jak go znam, niezawodnie powiedziałby, że tylkosię cieszyć.%7łe ktoś Oficjum wyręczył. Oficjum nie lubi, gdy się je wyręcza.Tak odpowiedziałbym biskupowi. Biskup zareplikowałby, że w takim razie Oficjum winno działać sprawnieji szybciej.Z podziemi znowu doleciał wrzask tym razem znacznie głośniejszy, prze-razliwszy, bardziej przeciągły i trwający dłużej.Wąskie usta Pomurnika skrzywiłysię w parodii uśmiechu. Oho wskazał ruchem głowy. Czerwone żelazo.Przedtem było zwykłestrappado i kluby na palcach rąk i nóg.Prawda? To zatwardziały grzesznik odrzekł niechętnie Hejncze. Haereticuspertinax.Nie odbiegajmy jednak od tematu, rycerzu.Bądzcie łaskawi powtó-rzyć jego dostojności biskupowi Konradowi, że Zwięta Inkwizycja z rosnącymniezadowoleniem obserwuje, jak tajemniczo giną ludzie, na których są delacje.Ludzie podejrzani o herezję, o konszachty i spiskowanie z kacerzami.Ludzie ciginą, zanim Inkwizycja zdoła ich przesłuchać.Wygląda tak, jakby ktoś chciałzacierać ślady.A temu, kto zaciera ślady herezji, samemu trudno będzie przedzarzutem herezji się obronić. Powtórzę biskupowi słowo w słowo uśmiechnął się drwiąco Pomurnik. Ale wątpię, by się zląkł.Nie jest z tych strachliwych.Jak wszyscy Piastowie.Po poprzednim wrzasku wydawało się, że torturowany głośniej i przerazliwiejwrzasnąć już nie zdoła.Ale tylko się tak wydawało. Jeśli teraz nic nie wyzna powiedział Pomurnik to nie wyzna nigdy. Wygląda, że macie wprawę. Nie praktyczną, broń Boże Pomurnik uśmiechnął się paskudnie. Czy-tywało się jednak praktyków.Bernarda Gui.Mikołaja Eymericha.I waszych wiel-kich śląskich poprzedników: Peregryna z Opola, Jana Schwenckefelda.Zwłaszczatego ostatniego polecałbym uwadze waszej młodej wielebności. Rzeczywiście? Nie inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]