[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam właśnie znajduje się dom przewodniczącego synagogi.Otwiera starsza kobieta mająca wyraźne znaki łez na twarzy.Widząc Pana drży z radości i pada na twarz ze słowami błogosławieństwa.«Wstań, matko.Przyszedłem się pożegnać.Gdzie twój syn?»«Tam.– wskazuje pokój wewnątrz domu.– Przyszedłeś go pocieszyć? Ja nie potrafię tego zrobić.»«Jest więc przygnębiony? Cierpi, że Mnie bronił?»«Nie, Panie.Ma jedną wątpliwość.Tobie powie.Zawołam go.»«Nie, Ja tam idę.Wy tu poczekajcie.Chodźmy, niewiasto.»Jezus przemierza kilka metrów przedsionka, popycha drzwi, wchodzi do pokoju i podchodzi cicho do siedzącego mężczyzny, pochylonego w stronę ziemi, zagubionego w bolesnym rozważaniu.«Pokój tobie, Tymonie.»«Panie! Ty?»«Ja.Dlaczego jesteś tak smutny?»«Panie.ja.Powiedzieli mi, że zgrzeszyłem.Powiedzieli, że jestem wyklęty.Badam siebie i wydaje mi się, że nie jestem.Ale oni.to są święci Izraela, a ja – biedny przewodniczący synagogi.Oni z pewnością mają rację.Teraz nie ośmielam się podnieść oczu w stronę zagniewanego oblicza Bożego.A tak bym Go potrzebował w tej chwili! Służyłbym Mu z prawdziwą miłością i starałbym się, by Go inni poznali.Teraz jestem pozbawiony tego dobra, bo Sanhedryn na pewno mnie przeklął.»«Ale co ci sprawia ból? To, że nie jesteś już przewodniczącym synagogi czy to, że nie będziesz miał możliwości mówić o Bogu?»«To drugie sprawia mi największy ból! Pytasz pewnie, czy smuci mnie, że - nie będąc przewodniczącym synagogi - utracę korzyści i cześć płynącą z tej funkcji.O to się nie troszczę.Mam tylko matkę, pochodzącą z Aera.Ma mały dom.Jest tam dach i środki do życia.Co do mnie.jestem młody, będę pracował.Ale jako grzesznik nie ośmielę się nigdy więcej mówić o Bogu.»«Czym zgrzeszyłeś?»«Mówią, że jestem wspólnikiem.O Panie! Nie każ mi tego mówić!.»«Nie.Nie każę ci tego mówić.Ja też tego nie powiem.Ja i ty znamy ich oskarżenia i wiemy, że nie są prawdziwe.A więc nie zgrzeszyłeś.Ja ci to mówię.»«Zatem mogę jeszcze ponieść oczy do Wszechmocnego? Mogę Cię.»«Co, Mój synu?»Jezus jest samą słodyczą, kiedy pochyla się nad człowiekiem, który zatrzymał się nagle jakby onieśmielony.«Co? Mój Ojciec szuka twego spojrzenia i pragnie go.A Ja chcę twego serca i twojej myśli.Tak, Sanhedryn uderzy cię.Ja jednak otwieram do ciebie ramiona i mówię ci: “Chodź”.Chcesz być Moim uczniem? Widzę w tobie wszystko, co jest konieczne, aby zostać robotnikiem Wiecznego Pana.Pójdź do Mojej winnicy.»«Naprawdę to mówisz, Nauczycielu? Matko.słyszysz? Jestem szczęśliwy, matko! Błogosławię to cierpienie, bo dało mi tę radość.O! Urządźmy wielkie święto, matko.Potem pójdę z Nauczycielem, a ty wrócisz do swego domu.Zaraz idę, Panie.Usunąłeś wszelką obawę i cierpienie, i strach przed Bogiem.»«Nie.Poczekasz na decyzję Sanhedrynu z duszą spokojną i bez urazy.Pozostań na miejscu tak długo, jak długo cię pozostawią.Potem przyłączysz się do Mnie w Nazarecie lub w Kafarnaum.Żegnaj.Pokój niech będzie z tobą i z twoją matką.»«Nie zatrzymasz się w moim domu?»«Nie.Przyjdę do domu twojej matki.»«Wioska nie jest wierna.»«Nauczę ją wierności.Żegnaj, matko.Jesteś szczęśliwa?»Jezus głaszcze ją.Postępuje tak zazwyczaj wobec starszych niewiast.Każdą z nich – jak zauważam – prawie zawsze nazywa “matką”.«Jestem szczęśliwa, Panie.Wychowałam chłopca dla Pana.Pan bierze mi go jako sługę Swego Mesjasza.Niech Pan będzie za to błogosławiony.Błogosławiony bądź i Ty, który jesteś Jego Mesjaszem.Błogosławiona godzina, w której przyszedłeś! Błogosławione moje dziecko powołane do Twojej służby!»«Błogosławiona niech będzie matka, święta jak Anna, małżonka Elkany.Pokój niech będzie z wami.»Jezus wychodzi w ich towarzystwie.Dochodzą do uczniów, żegnają się jeszcze i rozpoczyna się powrót do Galilei.106.NA WZGÓRZACH W POBLIŻU EMAUSNapisane 17 kwietnia 1945.A, 4863-4870Jezus znajduje się z uczniami w miejscu bardzo górzystym.Droga jest niewygodna i trudna.Najstarsi są bardzo zmęczeni.Młodzi, przeciwnie, idą radośnie u boku Jezusa.Wspinają się zwinnie, rozmawiając ze sobą.Dwóch kuzynów, dwóch synów Zebedeusza i Andrzeja cieszy myśl o powrocie do Galilei.Ich radość ogarnia nawet Iskariotę, który od jakiegoś czasu jest w lepszym nastroju.Ogranicza się do wypowiedzenia słów: «Jednak, Nauczycielu, na Święto Paschy, gdy przybędziemy do Świątyni.powrócisz do Kariotu? Moja matka ma wciąż nadzieję Cię ujrzeć.Dała mi znać.I współmieszkańcy.»«Oczywiście.Obecnie, nawet gdybyśmy tego chcieli, pora roku jest zbyt ciężka, by iść tymi męczącymi drogami.Zobaczcie, jakie to trudne, nawet tu.Gdyby Mi tego nie nakazano, nie wyruszyłbym w podróż o tej porze.Ale, nie można było już pozostać.» – Jezus milknie, zamyślony.«Chcę Ci powiedzieć, że jeśli będziemy mogli iść [do Jerozolimy] na Święto Paschy, chciałbym pokazać Twoją grotę Jakubowi i Andrzejowi» – mówi Jan.«Czy zapomniałeś, jak nas w Betlejem kochają, a szczególnie Nauczyciela?» – pyta Iskariota.«Nie.Poszedłbym z Jakubem i Andrzejem.Jezus mógłby zostać w Jutcie lub w twoim domu.»«O, to mi się podoba.Zrobisz tak, Nauczycielu? Oni pójdą do Betlejem, a Ty zostaniesz ze mną w Kariocie.Właściwie nigdy nie byłeś ze mną sam.a ja tak pragnę Cię mieć całego dla siebie.»«Jesteś zazdrosny? Czy nie wiesz, że kocham was wszystkich tak samo? Nie wierzysz, że jestem z wami wszystkimi nawet wtedy, gdy wydaje się wam, że jestem daleko od was?»«Wiem, że nas kochasz.Gdybyś nas nie kochał, musiałbyś być bardziej surowy, przynajmniej wobec mnie.Wierzę, że Twój duch czuwa ciągle nad nami.Ale my nie jesteśmy tylko duchami.Jesteśmy ludźmi.z ludzkimi miłościami, pragnieniami, żalami.Mój Jezu, wiem, że nie jestem tym, który czyni Cię najbardziej szczęśliwym.Ale sądzę, że Ty wiesz, jak żywe jest we mnie pragnienie podobania się Tobie i mój żal za wszystkie godziny, które straciłeś z powodu mojej nędzy.»«Nie, Judaszu, nie straciłem.Jestem bliżej ciebie niż innych.A to dlatego że wiem, kim jesteś.»«Kim jestem, mój Panie? Powiedz to.Pomóż mi zrozumieć, kim jestem.Ja siebie nie rozumiem.Wydaje mi się, że jestem niewiastą wzburzoną pragnieniem poczęcia.Mam pragnienia święte i inne – nikczemne.Dlaczego? Kim jestem?»Jezus patrzy na niego spojrzeniem trudnym do opisania.Jest smutny, a Jego smutek miesza się z litością [ Pobierz całość w formacie PDF ]