[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dalej, Rowan, idź.Podejdź do trumny.Czy jest to trudniejsze niż wejście na salę operacyjną? Oczywiście, wszyscy cię zobaczą, ale nie będą wiedzieli, kim jesteś.Znowu przyszedł skurcz, ściągnięcie mięśni twarzy i krtani.Nie mogła się ruszyć.Wtem ktoś zaczął do niej mówić.Wiedziała, że powinna odwrócić głowę i odpowiedzieć, ale nic nie zrobiła.Mała dziewczynka ze wstążką we włosach wciąż na nią patrzyła.„Dlaczego nie odpowiada?”, pomyślało dziecko.– Jerry Lonigan, w czym mogę pomóc? Pani nie jest doktor Mayfair, prawda?Patrzyła na niego, niczego nie rozumiejąc.Muskularny mężczyzna, z mocno zarysowaną szczęką i prześlicznymi błękitnymi, porcelanowymi oczami.Nie, raczej błękitne kulki, tak były idealnie okrągłe i niebieskie.– Doktor Mayfair?Spojrzała na jego rękę.Wielka, ciężka łapa.Weź ją.Odpowiedz w ten sposób, jeśli nie możesz mówić.Zesztywnienie twarzy było już nie do opanowania, ogarnęło oczy.Co się dzieje? Jej ciało sparaliżowało przerażenie, choć umysł wpadł w trans, ohydny trans.Uczyniła nieznaczny ruch głową w kierunku odległej trumny.Chcę do.ale nie wymówiła ani słowa.Dalej, Rowan, po to przeleciałaś ponad trzy tysiące kilometrów.Mężczyzna otoczył ją ramieniem.Czuła jego dotyk na plecach.– Chce pani ją zobaczyć, doktor Mayfair?Zobaczyć ją, mówić do niej, poznać ją, kochać i być przez nią kochaną.Czuła się tak, jakby jej twarz była wykuta z lodu.Wiedziała, że oczy ma nienaturalnie rozszerzone.Spojrzała na mężczyznę i skinęła głową.Wydawało się, że nagle wszyscy ucichli.Czy powiedziała to głośno? W ogóle nic nie powiedziała.Z pewnością nie wiedzieli, jak ona wygląda, a jakby się wszyscy odwrócili, żeby na nią spojrzeć, gdy weszła z panem Loniganem do pierwszej sali.Wiadomość przekazywano sobie szeptem.Przechodząc przyjrzała się badawczo rudowłosej dziewczynce ze wstążką.W rzeczywistości zatrzymała się bezwiednie przy wejściu do drugiej sali.Z przedsiębiorcą pogrzebowym u boku.Nawet dzieci przestały się bawić.Wydawało się, że zapada zmrok, gdy tak wszyscy przesuwali się bezgłośnie, powoli, ale tylko o kilka kroków.Lonigan powiedział:– Czy chce pani usiąść, doktor Mayfair?Wpatrywała się w dywan.Trumna stała o sześć metrów od niej.„Nie patrz”, pomyślała, „nie patrz, dopóki nie dojdziesz do trumny.Z daleka nie zobaczysz nic okropnego.Ale co w tym może być okropnego w porównaniu ze stołem do sekcji zwłok, poza tym że to.że to matka”.Kobieta odsunęła małą dziewczynkę, położyła dłoń na jej ramieniu.– Rowan? Rowan, jestem Alicja Mayfair, twoja kuzynka, a to Mona, moja córeczka.– Rowan, jestem Pierce Mayfair – przedstawił się przystojny młodzieniec z prawej, raptownie wyciągając rękę.– Jestem prawnukiem Cortlanda.– Kochanie, jestem Beatrice.Powiew perfum.Kobieta o stalowosiwych włosach.Miękka dłoń dotknęła policzka Rowan.Ogromne szare oczy.– Cecylia Mayfair, wnuczka Barclaya, moim dziadkiem był drugi syn Juliena, urodzony w domu przy ulicy Pierwszej, a tutaj, siostro, proszę podejść, to siostra Marie Claire.Siostro, to Rowan, córka Deirdre!Czy nie oczekują od ciebie powiedzenia czegoś odpowiedniego zakonnicy? Ta siostra niczego nie usłyszy.Krzyczeli jej do ucha.– Córeczka Deirdre, Rowan!– Timothy Mayfair, kuzyn.Cieszymy się, że cię widzimy, Rowan.–.cieszę się, że cię widzę, choć to smutna.– Peter Mayfair, porozmawiamy później.Moim ojcem był Garland.Czy Ellie mówiła ci kiedyś o Garlandzie?Dobry Boże, wszyscy to Mayfairowie.Polly Mayfair, Agnes Mayfair, córki Phillipa Mayfair, Eugenie Mayfair i tak dalej, i tak dalej.Ilu ich może być? To nie rodzina, to legion.Dotykała dłoni, jedną po drugiej, przytulając się jednocześnie do muskularnego Lonigana, który mocno ją podtrzymywał.Czy drżała? Nie, nazywają to trzęsieniem się.Wargi muskały jej policzek.–.Clancy Mayfair, prawnuczka Claya.Clay urodził się przy ulicy Pierwszej przed wojną secesyjną.Moja matka to Trudy Mayfair.Tutaj, mamo, chodź, pozwól to.–.Tak się cieszę, że cię widzę, kochanie.Czy widziałaś już Carlottę?– Panna Carlotta nie czuje się zbyt dobrze – powiedział Lonigan.– Spotkamy się w kościele.–.ma już dziewięćdziesiąt lat, wiesz przecież.–.chcesz szklankę wody? Och, jest blada jak papier.Pierce, przynieś jej wody.– Magdalena Mayfair, prawnuczka Remy’ego.Remy wiele lat mieszkał przy ulicy Pierwszej.To mój syn, Garvey, a to moja córka, Lindsey.Dan, Dan, przywitaj się z doktor Mayfair.Dan jest prawnukiem Vincenta.Czy Ellie opowiadała ci o Clayu, Vincencie i.Nie, ani razu, o nikim.Obiecaj mi, że nigdy tam nie wrócisz, nigdy nie będziesz próbowała się dowiedzieć.Ale dlaczego? Dlaczego, na Boga? Ci wszyscy ludzie.Po co przysięga, tajemnica?– Towarzyszy jej Gerald.Pierce odwiedził ją.Jest w dobrej formie.Będzie w kościele.– Chcesz usiąść, kotku?– Dobrze się czujesz?– Lily, kochanie, Lily Mayfair.Nigdy nie zapamiętasz wszystkich naszych imion, nie próbuj nawet.– Jestem Robert.Porozmawiamy z tobą później.–.tutaj, jeśli będziesz nas potrzebowała, Rowan.Dobrze się czujesz?Dobrze.W porządku.Tylko nie mogę mówić.Nie mogę się poruszyć.Ja.Znowu poczuła, jak napina jej się każdy mięsień twarzy.Sztywna, sztywna.Mocniej ścisnęła rękę Lonigana.Czy powiedział im, żeby odeszli? Mężczyzna dotknął jej lewej ręki.– Jestem Guy Mayfair, syn Andrei, a to moja żona Stephanie, jest córką Grady’ego.Była kuzynką Ellie.Rowan chciała odpowiedzieć.Czy ściskanie dłoni, kiwanie głową wystarczy? A oddanie pocałunku starej kobiecie? Jakiś mężczyzna mówił coś do niej, ale za cicho.Był stary, wspominał coś o Sheffieldzie.Trumna stała w odległości najwyżej sześciu metrów.Nie śmiała podnieść oczu, odwrócić głowy, z obawy, że zobaczy ją przypadkiem.Przecież po to przyjechałaś, musisz to zrobić.Są tutaj.setki.– Rowan – powiedział ktoś z jej lewej –.to Fielding Mayfair, syn Claya.– Taki bardzo stary człowiek, tak stary, że widziała przez cienką bladą skórę wszystkie kości czaszki, zęby górnej i dolnej szczęki, oczodoły zapadniętych gałek.Podtrzymywano go, nie mógł się utrzymać na nogach.Czy walczył o to, żeby stanąć, po to tylko, by ją zobaczyć? Wyciągnęła rękę.– Chce cię ucałować, kochanie.Musnęła jego policzek wargami.Mówił powoli.Gdy na nią spojrzał, dostrzegła, że ma pożółkłe oczy.Próbowała usłyszeć, co do niej mówi, coś o Lestanie Mayfair i Riverbend.Co to jest Riverbend? Kiwnęła głową.Był za stary, żeby go zlekceważyć.Musiała cokolwiek powiedzieć.Uścisnęła jego miękką, pomarszczoną, lecz silną rękę.– Chyba zaraz zemdleje – ktoś wyszeptał [ Pobierz całość w formacie PDF ]