RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mogę u ciebie pobyć?  spytała Anna, przysiadając obok niej.Dopiero teraz zauważyła, żedziewczyna ma na sobie biały sweterek, który jej kupiła. Aadnie ci w nim  pochwaliła, ale Majka nie zareagowała na komplement. Pewnie rozmawiają o mnie?  odezwała się, nie podnosząc głowy znad książki.  Wiesz, kto przyszedł? Wiem.Wszystko słyszałam. Między innymi o tobie.Maja zamknęła książkę i podeszła do okna.Wpatrywała się w zacinający deszcz i jasneod błyskawic niebo.Do uszu Anny przez niedomknięte drzwi dolatywały fragmenty rozmowyprowadzonej w salonie.Raz mówił cichszy, raz mocniejszy głos.Przy czym mocniejszy należał doPatryka.Przed nią była rozżalona, nieufna dziewczyna, za nią dwaj mężczyzni; jednego z nichkochała, drugiego lubiła.A między nimi ona w ciąży, resztką sił starająca się połączyć ich w rodzinę. Ksiądz mi zawsze mówił, że wszystko można wybaczyć  powiedziała Majka, nie odwracając sięod okna. Ty też tak uważasz? Dlaczego o to pytasz? Tak sobie, ogólnie. Wyraznie nie chciała odpowiedzieć. Bo chyba nie miał racji& A ja uważam, że miał  odparła po namyśle Anna. Wybaczanie jest trudne, ale nienawiśćjeszcze trudniejsza, bo prędzej czy pózniej zniszczy tego, w kim tkwi.Tak mi się przynajmniejwydaje.Majka podeszła do biurka i wzięła ze sterty książek pogięte zdjęcie. Kto to jest?  Podała je Annie.Z fotografii uśmiechał się chłopak z kędzierzawą czupryną. Skąd je masz? Potrzebowałam słownika do angielskiego i leżało w środku. To mój ojciec  odparła Anna, wygładzając kciukiem mocne zagięcie na rogu fotografii.Zostawił mnie, jak byłam malutka. To podobnie jak mnie&  powiedziała w zamyśleniu dziewczyna, znowu stając przy oknie. To zupełnie inaczej niż u ciebie, Maju  odrzekła z westchnieniem Anna, podchodząc dodziewczyny.A więc jeszcze nie uwierzyła.Jeszcze wątpi.Położyła rękę na jej plecach i przesuwałanią z góry na dół, podobnie jak wtedy, kiedy zginął szczur. Mój ojciec zostawił mnie świadomie,z wyboru.Zrobił to, bo tak chciał.Twój o tobie nie wiedział.Obie wyrosłyśmy bez ojców, ale tyswojego odzyskałaś.Ja nie.Całymi latami za nim tęskniłam.Wierzyłam, że wróci. A skąd wiesz, że ja nie tęskniłam?  odparła dziewczyna, patrząc na nią ze złością.Taką samą,z jaką Patryk patrzył na ojca.Anna wciągnęła głośno powietrze i odezwała się łagodnie: Teraz już nie musisz tęsknić, Maju.On jest przy tobie.Czeka na najmniejszy gest z twojej strony.Na jedno ciepłe słowo.Wtedy, po twojej operacji, nie wrócił po dyżurze do domu, tylko siedziałcałą noc w szpitalu, bo chciał być blisko ciebie.Wiesz, jak ja chciałam, żeby mój ojciec tak przymnie siedział?&Majka milczała.Może by coś powiedziała, ale do pokoju wszedł Patryk, a za nim jego ojciec. Córcia, ktoś chciałby cię poznać&  zaczął mówić, ale dziwnie rozstrojona dziewczynaodwróciła się gwałtownie od okna i zrobiła kilka kroków w ich stronę. A może ja nie chcę nikogo poznać?  odezwała się tak lodowato, że Annę aż zmroziło, a z twarzyjej teścia znikł uśmiech.Potem wyminęła ich obu i zamknęła się w łazience.Ojciec Patryka poszedł do domu przygnębiony.Stojąc w progu, odwrócił się jeszcze do Anny. Gdyby tak można było cofnąć czas& Ale nie można.Przyjdz jutro, tato. Przyjdę. *Anna miała wyjątkowo zły nastrój.Od rana chodziła rozdrażniona.Przeszkadzało jej wszystko:kopiące niemiłosiernie dziecko, zapach wody toaletowej Patryka, rozrzucone gazety w pokoju.Jednym słowem, każda rzecz.Nawet własne odbicie w lustrze.Wyglądała jak rozdęty balon: bladacera, podkrążone oczy i włosy z odrostami.Rudy kolor wyblakł i nie był już tak intensywny.Ranekza oknem też jej się nie podobał, choć po kilkudniowych intensywnych burzach nastała złota polskajesień.A najbardziej nie spodobała jej się pielęgniarka, z którą rozmawiał jej mąż, kiedy przyjechalido szpitala na umówioną wizytę u ginekologa. Kotku, zanim pójdziemy do Marka, zaczekaj na mnie w lekarskim.Muszę na chwilę zajrzeć dopacjenta  powiedział, kiedy winda zatrzymała się na czwartym piętrze. Wolę zaczekać na korytarzu. Dobrze.Niedługo będę.Anna usiadła na niezbyt wygodnym drewniano-metalowym krześle.Sięgnęła po jakieś małointeresujące broszurki medyczne rozłożone na niewielkim stoliku i z nudów zaczęła je przeglądać,tylko po to, by zawiesić na czymś wzrok.Nie zdążyła przeczytać do końca zaleceń dotyczącychszczepień przeciwgrypowych, kiedy drzwi oddziału się otworzyły i wyszedł Patryk w towarzystwiejakiejś pielęgniarki, która robiła do niego maślane oczy.Zlicznotka miała kusy fartuszek, pod nim bezczelnie ładne nogi i biust rozmiaru co najmniej XL podprowokująco odpiętym guziczkiem.Stroiła tak głupawe, zalotne minki, że Anna wykrzywiła sięz niesmakiem.Patryk coś jej tłumaczył, a ona trzepotała rzęskami, zaśmiewała się i poprawiałautlenione na biało włoski.Anna w myślach posłała jej niemiły epitet.Jej mąż, cudny jak ciastko z kremem, tleniona panienka jak modelka z rozkładówki  Playboyai ona w ciąży, wyglądająca jak ludzik Michelina.No może nie do końca, ale i tak tamta byłaładniejsza.To spostrzeżenie jeszcze bardziej zepsuło jej humor.A on się do niej uśmiechał.I to jak!Całym garniturem zębów! Ciekawe, czy ta Barbie nocne dyżury też bierze wtedy, kiedy pracujePatryk, zastanawiała się Anna niemile dotknięta.W zasadzie nie była zazdrosna, ale takich sytuacji nie lubiła.Wtedy tamten  Rudzielec ,przypomniała jej się urzędniczka z USC, a teraz ta lalunia.W końcu tleniona odkleiła się od JEJ mężai z wyraznym ociąganiem wróciła na oddział. Już jestem cały twój, chodz, kotku. Podszedł do niej z tym samym uśmiechem, którym obdarzałtamtą. A przed chwilą byłeś cały jej  powiedziała z przekąsem. Mówisz o Renatce? Omawiałem z nią zlecenia dla pacjentów  wyjaśnił swobodnym tonem. Ciekawe.Po dyżurze, zlecenia!  zakpiła. I musiałeś aż tak się do niej uśmiechać. Nie śmiałem się do niej, tylko z niej, bo ciężko chwyta. A nocne dyżury też pewnie ma wtedy, kiedy ty pracujesz. Czasami. I gdzie wtedy jest? A gdzie ma być, kobieto? W dyżurce pielęgniarek. I niby do ciebie nie zagląda? Mało nie zjadła cię na moich oczach, głupia baba. Anna wydęłapogardliwie usta.Patryk roześmiał się, ale jej nie było do śmiechu.  Czasem zagląda, ale zawsze tylko w sprawach pacjentów.Kotku, czy ty mi nie ufasz? Tobie tak, jej nie  burknęła obrażonym tonem. Wyglądam przy niej jak hipopotam. Wyglądasz prześlicznie, mój hormonku.Ale chyba jesteś troszkę niedopieszczona.Dziś nad tympopracuję.A teraz chodz, obejrzymy Piotrusia. Madzię.Objął ją ramieniem i poszli do windy.Na szczęście była pusta i na odcinku dwóch pięter (dla Annyzdecydowanie za krótkim) pogodny nastrój szybko wrócił.A wzrósł jeszcze bardziej, gdy poskończonym badaniu Marek obwieścił, że ciąża przebiega wręcz podręcznikowo. Nie mam żadnych uwag.Najwyżej jedno zalecenie  powiedział, przesuwając głowicą USG pobrzuchu Anny. Powinnaś zacząć regularnie chodzić na basen. A nie zaszkodzę dziecku? Tylko pomożesz.Sobie i maluchowi.Nooo, wreszcie ten mały uparciuch ładnie się ułożył! zawołał niemal entuzjastycznym tonem. Wszystko widać! Chcecie wiedzieć? Tak!  zawołali jednocześnie. Kupuj piłkę, stary.To chłopczyk  powiedział Marek, przybijając głośną piątkęz rozpromienionym Patrykiem. Marek, sprawdz jeszcze raz  prosiła Anna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl