[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wymyśl dla nas najtrudniejsze.Portier android odezwał się do nich cicho:- Czy życzy pan sobie samochód, proszę pana?Zanim zdążył odpowiedzieć, już był przed nimi samochód, przesuwając się płynnie i cicho po podjeździe jak czarny żuk, wyłaniający się z nocy.Portier wyciągnął dłoń i szeroko otworzył drzwi.- Wieści szybko się rozchodzą - oznajmił.W łagodnym niewyraźnym głosie było coś, co poruszyło Suttona.Wsiadł do samochodu i pociągnął za sobą Evę.Android zatrzasnął drzwi.Asher przycisnął pedał gazu i samochód z piskiem opon ruszył po łukowatym podjeździe.Wyjechał na autostradę i z rykiem pełnym tłumionego zniecierpliwienia ruszył długą drogą skręcającą ku wzgórzom.- Dokąd? - zapytał.- Z powrotem do “Herbu" - odpowiedziała.- Tam nic ci nie będą mogli zrobić.Twój pokój jest wyposażony w promienie.- Muszę być ostrożny, bo mógłbym się o któryś potknąć - roześmiał się Sutton.- Ale skąd o tym wiesz?- Na tym polega moja praca.- Przyjaciel czy wróg? - spytał.- Przyjaciel.Odwrócił głowę i spojrzał na nią.Skuliła się w fotelu i znowu była małą dziewczynką.choć nie miała na sobie fartuszka w kratkę i nie była zdenerwowana.- Sądzę - odezwał się - że zadawanie ci pytań nie ma sensu?Pokręciła głową.- Gdybym zaczął je zadawać, pewnie byś skłamała.- Jeślibym zechciała - odrzekła.- Mógłbym wydobyć z ciebie odpowiedzi.- Mógłbyś, ale nie chcesz.Wiesz, Ash, znam cię dość dobrze.- Spotkałaś mnie dopiero wczoraj.- Tak - odparła - ale badałam cię przez dwadzieścia lat.Roześmiał się.- Nawet o mnie nie myślałaś.Tylko.- I wiesz co, Ash?- Słucham?- Uważam, że jesteś cudowny.Zerknął na nią.Siedziała nieruchomo w kąciku fotela, wiatr przylepił do jej twarzy kosmyk miedzianych włosów.Jej ciało było miękkie, twarz lśniła lekko.A mimo to, pomyślał.Mimo to.- Miło z twojej strony - odpowiedział.- Mógłbym cię za to pocałować.- Możesz mnie pocałować, Ash - rzekła - kiedy tylko zechcesz.Po chwili zaskoczenia zatrzymał samochód i zrobił to.12.Kufer dostarczono rankiem, kiedy Sutton kończył śniadanie.Był stary i zniszczony, wiekowe skórzane pokrycie wisiało w strzępach, odsłaniając zmatowiały stalowy szkielet, upstrzony tu i ówdzie plamami rdzy.Klucz znajdował się w zamku, a klamry pasów były połamane.Na jednym rogu skórę całkowicie obgryzły myszy.Sutton pamiętał go.Kiedy był jeszcze chłopcem i chodził na strych, aby się tam bawić w deszczowe popołudnia, kufer stał zawsze w odległym kącie.Rozłożył zgrabnie zwinięty w rulon egzemplarz porannego wydania “Gazety Galaktycznej", przyniesiony mu razem ze śniadaniem.Informacja, której szukał, znajdowała się na pierwszej stronie, jako trzecia na kolumnie wiadomości z Ziemi:Pan Geoffrey Benton został zabity ubiegłej nocy podczas nieoficjalnego spotkania w jednym z centrów rozrywkowych dzielnicy uniwersyteckiej.Zwycięzcą był pan Asher Sutton, który dopiero wczoraj powrócił z misji do 61 Łabędzia.I jeszcze ostatnie zdanie, zawierające największe potępienie, jakie można napisać o pojedynkowiczu:Pan Benton strzelił pierwszy i chybił.Sutton znowu złożył gazetę i starannie umieścił ją na stoliku.Zapalił papierosa.Myślałem, że to będę ja, powiedział do siebie.Nigdy dotąd nie strzelałem z takiego pistoletu.Nie wyobrażałem sobie, jak to wygląda.Chociaż oczywiście czytałem i słyszałem o takiej broni.Pojedynki mnie nie interesowały, a na starej broni znali się tylko pojedynkowicze, zbieracze i antykwariusze.Prawdę mówiąc, to nie ja go zabiłem, to on zabił samego siebie.Gdyby nie chybił, a spudłowanie w tych okolicznościach jest niewybaczalne, notatka brzmiałaby na odwrót:Pan Asher Sutton został zabity ubiegłej nocy w spotkaniu.Dziewczyna powiedziała, że urządzimy sobie wspaniały wieczór.Może wiedziała.Zjemy obiad i urządzimy sobie wspaniały wieczór.Urządzimy sobie wspaniały wieczór i Geoffrey Benton zabije cię w Zag House.Tak, kontynuował rozmyślania Sutton, mogła o tym wiedzieć.Jak i o innych sprawach.Na przykład o znajdujących się w moim pokoju pułapkach na szpiegów.I o kimś, kto przygotował Bentona do rzucenia wyzwania i zabicia mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]